Krzysztof Gierczyński rozgrzesza partnera

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po drugim pojedynku pomiędzy Jastrzębskim Węglem a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle można mieć wrażenie, że o jego wyniku zadecydowała jedna akcja. - To zagranie przynosiło efekt - mówi Krzysztof Gierczyński.

Krzysztof Gierczyński, jak i cały zespół Jastrzębskiego Węgla, drugi półfinałowy mecz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle rozpoczął znakomicie. Przyjmujący jastrzębian zanotował w premierowej odsłonie 100 procent skuteczności w ataku (6 ataków - 6 punktów), zaś cała drużyna z Jastrzębia nie pozostawiła rywalom złudzeń, kto jest lepszy. Zwycięstwo gospodarzy do 15 było jednak dobrym złego początkiem.

- Pierwszy set to nasza doskonała gra, zarówno w ataku, jak i w polu serwisowym. W drugiej partii walka była bardzo wyrównana i była szansa, by objąć prowadzenie 2:0 w tym meczu. Wtedy losy tego spotkania potoczyłyby się zapewne inaczej. Niestety, kilka naszych błędów zadecydowało, że stało się inaczej - zauważa Krzysztof Gierczyński, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.

Podopieczni Lorenzo Bernardiego przegrywali już w drugiej odsłonie 12:16. Odrobili jednak straty i wyszli na prowadzenie 18:17. W kolejnej akcji rozgrywający jastrzębian, Simon Tischer, próbował ataku z drugiej piłki. Został jednak zablokowany przez rywali i zamiast dwupunktowego prowadzenia gospodarzy, na tablicy wyników widniał remis po 18. Wielu obserwatorów właśnie tę akcję uznało za kluczową nie tylko w tym secie, ale i w całym meczu. Jastrzębianie ostatecznie przegrali tę partię do 23 a cały mecz 1:3.

Atak Tischera z drugiej piłki to jego firmowe zagranie. Tym razem było jednak nieskuteczne.
Atak Tischera z drugiej piłki to jego firmowe zagranie. Tym razem było jednak nieskuteczne.

- Chciał dobrze. Bardzo często to jego zagranie przynosiło pożądany efekt. Tym razem się nie udało. W kolejnych partiach nam trudniej było wejść w dobrą grę, zaś rywale mieli sporo szczęścia. Po ich zagrywkach kilka razy piłka przetoczyła się na naszą stronę. Po naszych zagraniach uderzała w taśmę i opadała na naszą stronę - rozgrzesza partnera i swój zespół przyjmujący górniczej drużyny.

Po rywalizacji w hali w Jastrzębiu jest remis 1:1. Kolejne dwie potyczki zostaną rozegrane w Kędzierzynie-Koźlu. Tym samym rolę faworyta do awansu przejęła ekipa Daniela Castellaniego. - Kędzierzynianie pokonali nas w naszej hali i teraz chcemy im się odpłacić tym samym. Z naszej strony konieczne jest podjęcie ryzyka na zagrywce, by odrzucić ich od siatki. Ten element musi nam wychodzić, jeśli myślimy o awansie do finału PlusLigi - wyraźnie zaznacza Krzysztof Gierczyński.

Na kolejne pojedynki tych ekip długo kibice czekać nie muszą. Trzecia oraz czwarta batalia o prawo gry o złoto mistrzostw Polski pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Jastrzębskim Węglem zaplanowana została na najbliższy czwartek oraz piątek. Czy poznamy finalistę?

Spojrzenia kapitanów mówią wszystko. Znów czekają nas emocje.
Spojrzenia kapitanów mówią wszystko. Znów czekają nas emocje.
Źródło artykułu:
Komentarze (1)
maro
26.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
z jednej strony szkoda tej akcji a z drugiej kto nie ryzykuje ten nie ma, próbować trzeba. A emocji w kolejnych meczach z pewnością nie zabraknie tylko te terminy nie są za mądre