Potrzeba było aż pięciu meczów, by wyłonić drugiego finalistę Orlen Ligi. Choć drużyna z Sopotu jest wciąż aktualnym mistrzem Polski, to większe szanse dawano zespołowi z Muszyny. Tym bardziej końcowy wynik półfinału musi boleć. - Nie ma co ukrywać, że dla nas jest to duża porażka, bo mocno liczyłyśmy na ten finał. Pozostaje pogratulować rywalkom dobrej gry i mam nadzieję, że to one wywalczą złoto - stwierdziła Katarzyna Gajgał-Anioł.
Podopieczne Bogdana Serwińskiego mają czego żałować, bo sukces wcale nie był tak daleko. Kto wie jak potoczyłyby się losy piątego meczu z Atomem, gdyby nie skłonność do marnowania sporych przewag punktowych. - W ostatnich meczach stało się to naszą bolączką. Nie uważam jednak, że zjadł nas stres. Jesteśmy zawodniczkami ogranymi na europejskich parkietach. Na krajowym podwórku też nie raz grałyśmy o medale. Uważam, że wygrała lepsza drużyna. Możemy żałować meczu numer dwa, który też odbył się w naszej hali, oraz pierwszego w Sopocie - dodała środkowa.
Występująca w zeszłym sezonie w Muszyniance Rachel Rourke, była jedną z największych gwiazd półfinałowych bojów. Australijka błysnęła mocno w ostatnim meczu i zdobyła 28 punktów, co pozwoliło jej zyskać tytuł MVP. - Trzeba przyznać, że zagrała bardzo dobry mecz. To jest zawodniczka, która zawsze zdobywa sporo punktów. Myślę, że za mało przeszkadzałyśmy jej blokiem, czy obroną - analizowała Gajgał-Anioł.
Sopocianki miały też inne atuty. Jednym z nich była lepsza odporność na stres, ale też bardzo dobra postawa w bloku. - W żaden sposób nas to nie zaskoczyło. Doskonale wiedziałyśmy, że one są dobre i stabilne w tym elemencie, szczególnie na lewym skrzydle, gdzie skakały do niego Iza Bełcik i właśnie Rachel Rourke. Ciężko było ten wysoki blok minąć - powiedziała środkowa Muszynianki.
Drużyna z południa Polski nie wywalczyła w tym roku Pucharu Polski, nie zdobędzie też mistrzostwa kraju, więc pozostaje cieszyć się wygranym Pucharem Cev i powalczyć o trzecie miejsce w Polsce. - Przed meczami z Aluprofem musimy się przede wszystkim zregenerować psychicznie, bo dla każdej z nas porażka w półfinale jest dotkliwa - zakończyła Katarzyna Gajgał-Anioł.