System wideoweryfikacji święci triumfy w coraz większej ilości siatkarskich rozgrywek, ale w ojczyźnie systemu challenge, czyli Polsce, pojawia się coraz więcej zastrzeżeń co do możliwości kamer odpowiadających za rozstrzyganie spornych sytuacji i pracy arbitrów. Finały PlusLigi nie były wolne od krytycznych komentarzy pod adresem sędziów, a wygląda na to, że sytuacja powtórzy się także w decydujących meczach Orlen Ligi między Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza a Atomem Trefl Sopot.
Wideoweryfikacja zadebiutowała w polskiej siatkówce kobiet podczas tegorocznego Pucharu Polski, jej ligowy debiut przypadł na finał Orlen Ligi. W dwóch spotkaniach rozegranych w hali Centrum kapitanki ekip z Dąbrowy Górniczej i Sopotu prosiły o rozstrzygnięcie niekorzystnej sytuacji łącznie osiem razy, z czego tylko dwie weryfikacje przyniosły punkt drużynie Atomu. Kapitan mistrzyń Polski Izabela Bełcik nie kryła rozczarowania pracą sędziów, którzy według zawodniczki nie stosowali szerokiej interpretacji przepisów o challenge'u.
- Powiedziałam to dwa razy przed kamerami i powiem to po raz trzeci: w czwartym secie powinnyśmy grać nadal! Oprócz tego, że mamy do siebie i naszej gry żale i pretensje, to nie możemy kończyć dwóch meczów z rzędu kończyć błędami sędziów - rozgrywająca Atomu nawiązała w swojej pomeczowej wypowiedzi do piłek meczowych z niedzielnego i poniedziałkowego spotkania z Tauronem MKS. W obu przypadkach reprezentantka Polski poprosiła o skorzystanie z challenge'u i długo nie mogła pogodzić się w niekorzystnymi dla swojej drużyny werdyktami sędziów o utrzymaniu pierwszej decyzji.
- W przypadku przepisu, który mówi o tym, że w przypadku ataku po bloku możemy prosić o challenge i sprawdzenie innej sytuacji, sędziowie muszą rozpatrzeć wszystkie możliwe błędy. Nie wiem... To po prostu nie działa, a powinno - mówiła pełna żalu Bełcik. Widzowie Polsatu Sport, gdzie były transmitowane oba spotkania, mogą potwierdzić, że korzystanie z wideoweryfikacji nie zawsze przynosi dobre owoce: w pierwszym spotkaniu arbiter sprawdzający obraz z kamer trzykrotnie podkreślał otarcie się piłki o dąbrowski blok, mimo to drugi sędzia spotkania przyznał punkt gospodyniom meczu.
Władze ligi nie są głuche na liczne protesty i zapowiadają, że od przyszłego sezonu możliwości sędziowskich kamer będą większe (m.in. możliwa będzie ocena, czy piłka otarła się o blok), a sędziowskich kontrowersji będzie o wiele mniej.