Tauron MKS Dąbrowa Górnicza prowadzi z Atomem Trefl Sopot 2-0. Brakuje im już tylko jednego zwycięstwa, by móc się cieszyć złotym medalem mistrzostw Polski. Podopieczne Waldemara Kawki w pierwszych dwóch pojedynkach prezentowały zdecydowanie lepszą siatkówkę i nie dawały ani na moment dojść do głosu swoim rywalkom. W grze drużyny aktualnych mistrzyń Polski widać było zmęczenie i brak siły ataku, ale jak podkreśla prezes śląskiego klubu, na świętowanie jest jeszcze za wcześnie. - Szampanów na razie nie mrozimy - stwierdził Robert Koćma. - Nikt o świętowaniu nie mówi. Oczywiście chcielibyśmy zakończyć rywalizację jak najszybciej. Łatwo jednak nie będzie. Rywalki nie mają nic do stracenia, na pewno na swoim terenie postawią się nam mocno. Trzeba się nastawić na ciężką walkę. Ale nasz zespół jest solidnie przygotowany fizycznie i psychicznie. Z pewnością szykuje się ciekawe widowisko - dodał prezes.
W zespole z Dąbrowy Górniczej panuje jednak spokój i nikt nie wychodzi myślami naprzód. Najważniejsze jest niedzielne spotkanie. - Na razie idzie wszystko w dobrym kierunku. Jesteśmy przygotowane do sezonu tak, żeby utrzymać tę formę na końcówkę rozgrywek i żeby nasza gra była efektywna. Musimy być przygotowane na to, że niedzielny mecz będzie jedyną szansą na zdobycie mistrzostwa - przekonuje rozgrywająca Tauronu MKS, Magdalena Śliwa.
Sopocianki natomiast nie tracą wiary. Mobilizacja w zespole Adama Grabowskiego jest ogromna i nikt ze sztabu szkoleniowego czy zawodniczek nie traci wiary w szczęśliwe dla nich zakończenie. Atomówki przekonują, że będą w stanie odwrócić ten niekorzystny wynik rywalizacji. - Nie wiem dlaczego, ale właściwie wszyscy skazali nas już w finale na porażkę. Wciska nam się srebrne medale, niemniej mi ich nie chcemy, bo wciąż marzy nam się złoto. Tauron prowadzi z nami 2:0, jednak to jeszcze niczego nie przesądza. Zgadzam się, że to rywalki są zdecydowanymi faworytkami, ale mistrzyniami jeszcze nie są. Muszą ten tytuł wywalczyć na boisku, a powinny mieć świadomość, że w Sopocie niczego za darmo nie dostaną. Wygrać z nami nie będzie już tak łatwo - mówi szkoleniowiec mistrzyń Polski.
Grabowski zaznacza, że zespół ze Śląska niczym sopocianek nie zaskoczył a przewagę jaką wypracowały sobie dąbrowianki, wynika jedynie z genialnej gry w obronie. - Tauron gra dokładnie to, czego się po tym zespole spodziewaliśmy. Dąbrowianki fenomenalnie spisują się natomiast w obronie, w której potrafią podbić niesamowite piłki. W tym elemencie bryluje libero Krystyna Strasz, którą znam jeszcze od kadetki. Wiele razy podnosiliśmy już ręce w geście triumfu, a tymczasem rywalki zdołały pozbierać się po atakach, które wydawały się być nie do obrony - zauważył.
Atomówki tylko teoretycznie grają na własnym boisku, jako że w tym tygodniu nie mogły trenować na głównej hali Ergo Areny. - Ergo Arena była zajęta, dlatego musieliśmy trenować w małej sali. Dopiero w niedzielę, podobnie zresztą jak Tauron, odbędziemy na głównej arenie godzinny rozruch, zatem można stwierdzić, że obie drużyny zagrają w tych meczu na wyjeździe. Jeszcze raz podkreślam, że jesteśmy świadomi o co gramy. Na pewno nie odbębnimy niedzielnego spotkania, aby spokojnie pojechać na majówkę. Cały czas wierzymy, że wrócimy jeszcze do Dąbrowy Górniczej na piąty mecz - przekonuje szkoleniowiec Atomu.
Tak więc, kibice w Ergo Arenie zobaczą dwa spotkania czy rywalizacja zakończy się już w niedzielę i Tauron MKS zdobędzie tytuł?
Atom Trefl Sopot - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza / nd, 28.04.2013, godz. 19.30
Ewentualny drugi mecz (w przypadku zwycięstwa Atomu w niedzielę) odbędzie się w poniedziałek o godzinie 18.00.