Pierwszy z meczów o piąte miejsce był prawdziwym popisem wrocławianek, a zwłaszcza Katarzyny Koniecznej. Pilanki wyciągnęły jednak z porażki wnioski. W sobotę efektownie zrewanżowały się Impelowi, a bohaterką spotkania okazała się zmienniczka, Magdalena Wawrzyniak, która zapisała na swoim koncie 20 oczek. Tak więc losy piątego miejsca w Orlen Lidze musiały rozstrzygnąć się w niedzielę.
Trzeci pojedynek lepiej rozpoczęły przyjezdne. Skuteczniejsze w ataku, kontrolowały przebieg boiskowych wydarzeń i już przed pierwszą przerwą techniczną mogły cieszyć się z czteropunktowej przewagi. Gra PTPS-u była bardzo nierówna i pełna niewymuszonych błędów. W efekcie po ataku Katarzyny Mroczkowskiej, na tablicy pojawił się wynik 14:21. Dariusz Luks nie zdołał wpłynąć na postawę swoich podopiecznych, mimo kilku zmian. Zepsuty serwis Darii Paszek zakończył premierową odsłonę (20:25).
Druga partia była prawdziwą wojną nerwów. Prowadzenie raz po raz przechodziło z jednej strony siatki na drugą, a zwycięzcy nie sposób było wskazać. Choć z początku lepiej radziły sobie pilanki, wkrótce inicjatywę przejął Impel, za sprawą znakomitego bloku Vesny Djurisić (10:8). Na drugą przerwę techniczną zespoły sprowadziła Monika Martałek, zapewniając gospodyniom minimalną przewagę. Wymiana ciosów trwała do samego końca, a większą odpornością psychiczną wykazały się zawodniczki trenera Błaszczyka. To one wygrały 26:24 i już tylko jeden set dzielił je od upragnionego piątego miejsca.
Wtedy jednak gra wrocławianek kompletnie się rozsypała. Przyjezdne miały coraz większe problemy ze skończeniem ataku, odbijały się też od bloku PTPS-u. Tijana Malesević doprowadziła do stanu 13:8. W kolejnych akcjach przewaga miejscowych jeszcze wzrosła. Choć w końcówce trudno było im utrzymać pełną koncentrację i tak odniosły przekonujące zwycięstwo (25:18). - Mecz okazał się naprawdę trudny, a na zwycięstwo trzeba było ciężko zapracować. Nasza gra była daleka od ideału - wyjaśniał później Tore Aleksandersen.
Po zmianie stron dobra passa pilanek trwała. Joanna Kuligowska zapewniła swojej ekipie trzy oczka przewagi podczas pierwszej przerwy technicznej. Wrocławianki zdołały doprowadzić do remisu, ale wtedy w polu zagrywki pojawiła się Irina Archangielskaja. Świetne serwisy doświadczonej rozgrywającej praktycznie przesądziły losy seta. Przy stanie 19:10 trudno bowiem było spodziewać się zrywu drużyny gości. Dzieła dokończyła Monika Naczk, doprowadzając do tie-breaka. - Jesteśmy zespołem w każdej sytuacji, bez względu na wynik. Na przestrzeni całego sezonu to procentowało i przekładało się na zwycięstwa - tłumaczyła kapitan PTPS-u.
Decydująca partia pokazała, jak zmienna potrafi być kobieca siatkówka. Impel, który przez dwie partie praktycznie nie istniał na parkiecie, nagle wrócił do swojej najwyższej formy. Wrocławianki wykorzystały swój blok i bez większych kłopotów ograły gospodynie. Spotkanie zakończył efektowny blok Bogumiły Pyziołek, która chwilę później odebrała nagrodę MVP.
Najlepiej punktującą zawodniczką meczu okazała się Malesević. 21 oczek Serbki nie pomogło jednak PTPS-owi. - Nie pokonaliśmy wrocławianek, ale polegliśmy w sportowej walce. Pozostaje nam czekać na rozpoczęcie kolejnego sezonu - skomentował trener Luks.
PTPS Piła - Impel Wrocław 2:3 (20:25, 24:26, 25:18, 25:19, 8:15)
PTPS: Archangielskaja, Krawulska, Kuligowska, Malesević, Martałek, Lis, Wysocka (libero) oraz Naczk, Kajzer, Paszek, Borek (libero).
Impel: Ognjenović, Mroczkowska, Pyziołek, Polak, Djurisić, Wilson, Medyńska (libero) oraz Szkudlarek, Konieczna, Haładyn, Rosner.
MVP: Bogumiła Pyziołek (Impel Wrocław)
Wynik rywalizacji: 2:1 dla Impela.