Waldemar Kawka: To nie przypadek, że trzy mecze przegraliśmy w ten sam sposób

Trener srebrnej drużyny, Waldemar Kawka, szczerze wypowiedział się na temat przyczyn porażki w finałowej walce w Orlen Lidze, problemach kadrowych, a także osiągnięciach Tauronu MKS w obecnym sezonie.

Dąbrowskie siatkarki zdobywając wicemistrzostwo Polski, osiągnęły najlepszy wynik w historii klubu. Trzykrotnie były bardzo blisko złotych medali. W decydującym spotkaniu przegrały z Atomem Treflem Sopot 2:3, a w składzie zabrakło dwóch zawodniczek - Aleksandry Liniarskiej oraz Elżbiety Skowrońskiej, natomiast Ivana Plchotova (mimo że wystąpiła w piątym meczu) była nie w pełni sił ze względu na niedawny uraz kręgosłupa.

[i]

- Jakby ktoś zapytał się mnie w sierpniu i ja bym odpowiedział, że właśnie taką szóstką będę kończył finałową rywalizację, decydującą o mistrzostwie, to zapewne pomyślałby, że ze mną jest coś nie tak. Jednak kontuzje i choroby nie miały znaczenia, mamy wyrównany zespół, przygotowany do gry o złoto, oczywiście, zawsze można sobie pogdybać, pewnie tak, byłoby lepiej, ale do dziewczyn nie mogę mieć pretensji, gdyż mecze z naszym udziałem były pięknymi widowiskami. Myślę, że te pięć spotkań z Atomem pozostanie na długo w pamięci kibiców. Jest nam przykro, że przegraliśmy, ale nie poddaliśmy się, walczyliśmy do ostatniej piłki, więc możemy być z tego zadowoleni, choć wynik rywalizacji nas nie satysfakcjonuje -[/i] przyznał trener Waldemar Kawka.

Mimo że w tym sezonie kontuzje nie omijały Zagłębianek, to zdołały one przede wszystkim obronić trofeum Pucharu Polski oraz zdobyć srebrne medale krajowych mistrzostw. - Niech inni oceniają, czy wyszedłem obronną ręką ze wszelkich opresji, tylko niech zrobią to rzetelnie i realnie, ja nie będę się wypowiadał, bo jest mi najzwyczajniej głupio. Jestem spokojnym, skromnym człowiekiem, niemedialnym, nie jestem showmanem, wolę być z tyłu, z boku i pracować na sali - podkreślił.

Obecny sezon był historyczny dla Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, gdyż drużyna osiągnęła najlepszy wynik w swoich dziejach. - Z różnych punktów widzenia można na to patrzeć. Patrząc na nasz sukces, na nasze możliwości zrobiliśmy więcej, niż mogliśmy. Na szczęście, pieniądze nie zawsze decydują, my jesteśmy zaprzeczeniem tego, że za wynikami muszą stać ogromne pieniądze. Sezon był dla nas bardzo udany, jednak po tym ostatnim meczu pozostaje niedosyt, gdyż byliśmy blisko zakończenia finałowej rywalizacji na naszą korzyść. Trzy mecze przegraliśmy w ten sam sposób, a to nie jest już przypadek. Pokazuje to, że Atom chyba był mocniejszy od nas psychicznie. Na krótszym dystansie graliśmy dobrze, ale jak trzeba było wygrać mecz, zbliżyć się, postawić kropkę nad "i", to w żadnym z trzech spotkań to nam się nie udało, a byliśmy bardzo blisko. Zwycięstwa mieliśmy praktycznie podane na tacy, widocznie nie dorośliśmy jeszcze do tego złota - powiedział Waldemar Kawka.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (3)
avatar
gerth
8.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To akurat raczej Atom walczył do końca. Tauron w decydujących momentach stał i czekał aż złoto spadnie z nieba. A gdy sytuacja RAZ tylko stała się krytyczna (5 set ostatniego meczu 14:10) widać Czytaj całość
sratatata hakuna matata
8.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że Kawka jest świadomy tego, gdzie pogrzebano psa.
Stało się co się stało. I gdy się spojrzy na to obiektywnie, to tak naprawdę przecież jedna jedyna piłka przy stanie 14-11 w tajbrejku
Czytaj całość