Ostatni sezon klubowy Łukasz Żygadło może zaliczyć do udanych: dobra gra, ostatecznie 6. miejsce Fakieła Nowy Urengoj w Superlidze oraz zainteresowanie ze strony Zenitu Kazań. - Był to sezon bardzo ciężki, ale dzięki temu szczególnie interesujący. Rozpoczęliśmy rozgrywki bez podstawowych przyjmujących, a do tego w trakcie sezonu 3 podstawowych zawodników przeszło zabiegi chirurgiczne. Nie ważne w jakim składzie graliśmy to stworzyliśmy zgrany kolektyw, który w każdym meczu dawał z siebie maksimum. Zespół w tabeli ligi sporo awansował, co daje mu lepszy start w kolejnym sezonie i prawdopodobna grę w europejskich pucharach. Również jeśli chodzi o strukturę klubu, dużo rzeczy zostało lepiej poukładanych i usystematyzowanych organizacyjnie - stwierdził rozgrywający reprezentacji Polski.
Raczej przesądzone jest, że nowy zespół Żygadły - Zenit - zagra w Lidze Mistrzów i po sezonie bez żadnego trofeum, znów będzie chciał znaleźć się na samym szczycie. - Nie ukrywam, że bardzo interesuje mnie gra w Lidze Mistrzów i oferta Kazania była złożona jako pierwsza. Zenit był mną zainteresowany już w połowie sezonu. Dzwoniły również kluby z Turcji, Polski i Włoch. Również Fakieł chciał ze mną przedłużyć kontrakt na kolejne lata. Na meczu gwiazd rozmawiałem z Władimirem Alekną na temat mojego przejścia do Kazania. Już po podpisaniu umowy, telefonicznie rozmawiałem z trenerem na temat składu zespołu. Dobrze jest, jeśli wszyscy zawodnicy mają te same cele, które chcą osiągnąć. Tu już od początku zgodzilismy się, co do osoby libero. Dzwoniąc do Wierbowa też usłyszałem, że mimo innych ofert, chce przyjść do Kazania i mamy te same aspiracje. Poza zawodnikami, którzy grali już w zeszłym sezonie, klub liczy na powrót Aleksandra Wołkowa, mającego wrócić po kontuzji kolana. Do będącej już w klubie trójki środkowych dołączy Aleksiej Kazakow, a na pozycji przyjmującego kontrakt podpisał były lider zespołu z Krasnodaru, Aleksander Mochałow.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
58 przelotów, około 220 godzin w powietrzu, prawie 145 000 kilometrów, czyli ponad 3,5 raza dookoła ziemi oraz 50 oficjalnych rozegranych meczów. Tak prezentują się statystyki Łukasza Żygadły w poprzednim sezonie, które potwierdzają tylko jak wyczerpujący, przede wszystkim fizycznie, był ten ostatni sezon w lidze rosyjskiej. - Po zakończeniu sezonu z Moskwy poleciałem do Bolonii do mojego fizjoterapeuty, który zajmuje się mną już od 5 lat, więc dokładnie wie co mi potrzeba i jak funkcjonuje mój organizm. Dołączyłem do reprezentacji Polski po tygodniowej przerwie, podczas której jak najwięcej starałem się zregenerować, odespać, zrelaksować, złapać trochę słońca, świeżego powietrza. Teraz przede mną są dwa tygodnie, żeby zgrać się z chłopakami przed pierwszymi meczami w Lidze Światowej, i tylko to jest w mojej głowie. Co do meczów z Serbami, to posłużą one za przetarcie przed pierwszymi spotkaniami w LŚ oraz pozwolą zgrywać się w sytuacji meczowej.
W następnym sezonie liczba Polaków w zespole w Nowego Urengoju nie ulegnie zmianie, gdyż do tej ekipy dołączy Michał Winiarski. - Michał pytał mnie o Fakieł, ale powiedziałem mu również o tym, że najprawdopodobniej odejdę do Kazania - zakończył Łukasz Żygadło.