Po udanym sezonie w Delekcie Bydgoszcz Andrzej Wrona znalazł się na celowniku najbogatszych klubów w Polsce. Ostatecznie zdecydował się dołączyć do zespołu, który minionych rozgrywek na pewno nie zaliczy do udanych. Miał w tym swój udział nie tylko nowy trener PGE Skry Miguel Falasca, ale również kolega z drużyny - Stephane Antiga, który po zakończeniu sezonu obrał ten sam kierunek.
- O chęci sprowadzenia mnie do Bełchatowa mówił Stephane, który miał cały czas kontakt z Miguelem. Wspominał, że jest taki temat i rozmowy prowadzone z prezesem Konradem Piechockim. Przez jakiś czas nie było jednak żadnego kontaktu ze strony klubu, a miałem dosyć konkretne propozycja z Jastrzębskiego Węgla i Resovii. Stamtąd były mocne naciski na to, by podjąć decyzję jak najszybciej. Już byłem praktycznie zdecydowany na Rzeszów, ale tuż przed ostateczną akceptacją propozycji zadzwonił prezes Piechocki i wyraził swoje zainteresowanie, co zmieniło moje myślenie o 180 stopni. Potem rozmawiałem jeszcze z Miguelem na Skypie i tak zdecydowałem się na Bełchatów - wyjaśnia utalentowany środkowy przed kamerą skra.tv.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Nie co dzień zdarza się, by młody, perspektywiczny zawodnik odmawiał mistrzowi kraju. Jak to się stało, że Wrona potrafił oprzeć się zakusom najlepszego polskiego zespołu dwóch ostatnich sezonów? - Falasca nakreślił mi swoją filozofię i zaznaczył, że chciałby, żebym odgrywał ważną rolę w jego zespole. Wydaje mi się, że fajnie jest iść do drużyny, która tak naprawdę powstaje na nowo. Dla mnie jest to lepsze rozwiązanie niż dołączyć do takiej maszynki jak Resovia, która dobrze funkcjonuje od dwóch lat ze środkowymi, którzy tam są i będą najprawdopodobniej kolejne dwa sezony. Tam byłbym pewnie tylko uzupełnieniem składu, a w Skrze mam nadzieję być częścią zupełnie nowego projektu - zdradza powody swojej decyzji reprezentant Polski.