Dla jednych był trenerem surowym, aczkolwiek sprawiedliwym i niezwykle skutecznym. Według innych zaś szkoleniowcem, który nie potrafił pójść na kompromis i przyznać się do błędu. Niektórzy uważali go za naszego narodowego bohatera, natomiast w opinii innych medal wywalczony przez polskich siatkarzy na Mistrzostwach Świata w Japonii był w głównej mierze zasługą samych graczy, a nie ich trenera. Niewątpliwie więc Raul Lozano, były już trener męskiej reprezentacji Polski, to postać dość kontrowersyjna i wzbudzająca emocje. Mimo to, trzeba otwarcie przyznać, że na stałe zapisał się on na kartach historii sportu nr 2 nad Wisłą i przyczynił się do dużego skoku jakościowego naszej siatkówki. Nieważne jest więc, czy Argentyńczyk postrzegany jest jako postać pozytywna, czy też znajduje się w ogniu krytyki. I tak nikt nie odbierze mu tych sukcesów, jakie osiągnął w ciągu czterolecia swojej pracy z polską kadrą.
Tak to się wszystko zaczęło
Kiedy w styczniu 2005 r. Raul Lozano przysłał do Polskiego Związku Piłki Siatkowej swoją ofertę, był tylko jednym z wielu kandydatów do objęcia naszej męskiej kadry. Wydawało się, że największe szanse na wygranie w konkursie mieli Serb Zoran Gajić oraz Łotysz Boris Kolczins. Mimo to, siedemnastego stycznia związek decyduje się na zatrudnienie Lozano, który jednocześnie jest pierwszym w historii trenerem reprezentacji Polski z zagranicy. Przed nim wielkie wyzwania - nawiązanie do pięknych polskich tradycji, zdobycie i ugruntowanie mocnej pozycji w światowej siatkówce, a w perspektywie długoterminowej poprawienie piątej pozycji z Aten na Igrzyskach Olimpijskich w stolicy Chin, co automatycznie oznacza miejsce w pierwszej czwórce najlepszych drużyn.
Filozofia Raula Lozano
W swojej pracy szkoleniowej trener kierował się przede wszystkim dewizą, która mówiła o tym, że do sukcesu można dojść jedynie ciężką pracą. Z takim też założeniem musieli się pogodzić nasi siatkarze, którzy z perspektywy czasu przyznali, że nikt wcześniej nie serwował im takiej dawki wysiłku. Mimo bólu i hektolitrów potu wylanych na treningach i zgrupowaniach uwierzyli w nowego szkoleniowca, który przekonał ich do siebie. Podporządkowali się jego surowym zasadom, ufając mu. I choć wiedzieli, że nowy trener jest bezkompromisowy i wymagający, przed niczym nie uciekali, tylko postanowili zacisnąć zęby i walczyć ze swoimi słabościami. Lozano w głównej mierze chciał zmienić nasz styl gry. Wtedy opierał się ona głównie na sile, bywały też problemy z blokiem i kombinacjami. Nie potrafiliśmy wykorzystać drzemiącego nas w potencjału. Przyjście trenera z zagranicy i nowa myśl szkoleniowa miały przynieść wyniki w postaci bardziej finezyjnej gry, wzbogaconej o najnowocześniejsze techniki i rozwiązania.
Obiecujące początki
Przygoda Argentyńczyka z Polsce oficjalnie rozpoczęła się w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie odbyły się dwa towarzyskie spotkania pomiędzy reprezentacjami Polski i Słowacji. Debiut Lozano można uznać za udany, a dwa zwycięstwa zanotowane na samym początku pracy z kadrą mogły był dobrym znakiem na najbliższe lata.
Pierwszą imprezą, w jakiej udział jako trener reprezentacji Polski wziął Raul Lozano, była 16. edycja Ligi Światowej. Los chciał, że w dwumeczu otwierającym te rozgrywki, musiał zmierzyć się z kadrą swojego ojczystego kraju. Poza Argentyną, Polacy byli w grupie także z Grecją oraz Serbią Czarnogórą. Dziewięć zwycięstw dało nam trzeci w historii awans do rundy finałowej LŚ. Niestety, w Final Four zabrakło postawienia przysłowiowej "kropki nad i". Mieliśmy ogromną szansę na finał, jednak prowadzenie setach 2:0, a w trzeciej partii 22:18 nie wystarczyło na Serbów i Czarnogórców, którzy pokonali nas w tie-breaku. W potyczce o trzecią lokatę przegraliśmy także i z Kubą, nie wykorzystując ogromnej szansy na historyczne miejsce na podium Ligi Światowej. Mimo wszystko, występ pod wodzą Lozano trzeba oceniać w kategorii sukcesu, gdyż był to najlepszy wynik Polski w historii tych rozgrywek.
Sukces o imieniu Raul
Dzięki Lozano Polska wreszcie doczekała się pierwszego spektakularnego sukcesu na arenie międzynarodowej. W listopadzie 2006 r. sięgnęła po tytuł wicemistrza świata. Polska w wielkim stylu dotarła do finału bez porażki. Mimo że w ostatnim meczu musieliśmy uznać wyższość "Canarinhos", srebrny medal MŚ był niesamowitym osiągnięciem. Fantastyczny wynik sprawił, że Polska oszalała na punkcie siatkarzy, a samego Lozano okrzyknięto cudotwórcą i "Małym Rycerzem" z tytułowej pieśni, będącej nieoficjalnym hymnem polskich kibiców. Teraz o medalu zdobytym w Japonii mówi się różnie. Niektórzy uważają, że był tylko pozytywny "wypadek przy pracy", a fakt, że kolejny rok 2007 można było spisać na straty dowodzi tylko, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Niekwestionowanie jednak srebrny krążek był wspaniałym osiągnięciem, który zmienił bieg wydarzeń w historii polskiej siatkówki. Od tamtego czasu, mimo lepszych lub gorszych chwil, wciąż jesteśmy wymienianie w gronie ekip, które należą do światowej czołówki.
Sukcesy, czyli większe i mniejsze osiągnięcia na arenie międzynarodowej
Polska jest krajem, który był i jest spragniony zwycięstw. Bardzo potrzebujemy wszelkiego rodzaju uniesień związanych z sukcesami naszych rodaków, w tym też i sportowców. W związku z dużym zainteresowaniem, jakim od pewnego czasu cieszy się u nas siatkówka, chcemy także i w tym sporcie mieć swoje chwile radości. Przyjście zagranicznego szkoleniowca tchnęło w naszą drużynę nowego ducha, czego owocem była nie tylko poprawa jakości gry i profesjonalizmu w tejże dyscyplinie, ale dodatkowo lepsze wyniki. Za kadencji Lozano trzy razy zakwalifikowaliśmy się do finałów Ligi Światowej, gdzie zajęliśmy odpowiednio dwa razy czwartą i raz piątą lokatę, przy czym mieliśmy spore szanse na wskoczenie na podium. Poza wspomnianym medalem na Mundialu w Japonii, który jest niekwestionowanym liderem na liście osiągnięć Polaków pod wodzą trenera Lozano, mogliśmy także cieszyć się piątą pozycją na Mistrzostwach Europy w 2005 r. oraz tą samą lokatą na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Bo choć upragnionego medalu w Chinach nie było, to miejsce tuż za najlepszą czwórką jest bądź co bądź powtórzeniem wyniku sprzed czterech lat, z tą jedna różnicą, że w tym roku do awansu do półfinału zabrakło naprawdę niewiele.
Do sukcesów, jakie osiągnęli nasi reprezentanci, niewątpliwie zalicza się też zmiana w sposobie myślenia naszych zawodników, większy profesjonalizm, wiele nowinek technicznych oraz taktycznych, a także całe mnóstwo aspektów sportowych, które jako innowacje wprowadził nowy trener.
Czarne chmury nad reprezentacją
Poza wieloma pozytywami, w czasie pracy Argentyńczyka w Polsce były także chwile gorsze. W kategoriach porażki należy rozpatrywać przede wszystkim fatalny występ na Mistrzostwach Europy w 2007 r. Wszyscy spodziewali się po naszych wicemistrzach świata wielkiego wyniku, a jak się skończyło - każdy wie. Jedenaste miejsce boleśnie zweryfikowało nasze marzenia, które dalece odbiegały od rzeczywistości. Tak naprawdę to właśnie od wyniku uzyskanego w Moskwie rozpoczęły się smutne czasy dla kibiców siatkówki w Polsce. Ledwie uzyskaną kwalifikację olimpijską oraz tylko i wyłącznie uniknięcie kompromitacji w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy w Izmirze, co nie przynosi nam chluby, chcielibyśmy jak najprędzej wymazać z pamięci. Lozano popełnił wtedy wiele błędów, trudno tutaj mówić teraz o ich przyczynie lub istocie.
Nie można także nie wspomnieć o aspektach pozasportowych. Były chwile, kiedy atmosfera w kadrze była więcej niż napięta. Co chwila na światło dzienne wychodziły fakty, które podgrzewały atmosferę wokół siatkarzy Raula. Spór z Mariuszem Wlazłym, odsunięcie od reprezentacji Grzegorza Szymańskiego, który rzekomo symulował kontuzję, systematycznie pomijanie przy powołaniach na ważne imprezy Roberta Prygla, a także konflikty z klubami i PZPS-em. Nie ma co tu ukrywać, że Lozano często chciał udowadniać, że nie da sobie "w kaszę dmuchać". Wiele mówiło się także o braku współpracy z polskimi szkoleniowcami, który był szeroko komentowany w środowisku siatkarskim. To wszystko sprawiło, że Argentyńczyk zyskał miano człowieka niezwykle konfliktowego, co z pewnością przysporzyło mu kilku wrogów.
Igrzyska Olimpijskie w Pekinie
Lekiem na całe zło, które dosięgło naszych siatkarzy szczególnie w 2007 r., miały być Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Igrzyska od początku były priorytetem, zaś medal olimpijski - celem numer jeden. Wszystko zostało podporządkowane tylko imprezie w Chinach. Po cichu mówiło się, że ewentualna słaba postawa może sprawić, że będzie to ostatni turniej pod wodzą Lozano. Mimo to, polscy siatkarze, którzy nigdy złego słowa nie powiedzieli o swoim szkoleniowcu, po raz kolejny bezgranicznie mu zaufali. Trenowali, dawali z siebie wszystko, nawet kosztem przyszłych problemów zdrowotnych. Niestety nie udało się. Świetna postawa w fazie grupowej nie przełożyła się na wynik w ćwierćfinale. Być może gdyby trener wcześniej zrobił na boisku zmiany... Lecz teraz nie ma co gdybać. Główny cel, jaki postawiono przed Raulem Lozano niespełna cztery lata wcześniej, nie został zrealizowany. Coraz głośniej mówiło się więc o zmianie trenera. Jednak co na to sami siatkarze oraz "motor napędowy" siatkówki w Polsce - kibice?
Wielkie poparcie ze strony siatkarzy i kibiców
Raul Lozano od zawsze cieszył się dużym uznaniem wśród sympatyków siatkówki, jak i ogromnym autorytetem wśród swoich podopiecznych. Został laureatem nagrody "Trener Roku" w plebiscycie Gali Mistrzów Polskiego Sportu TVP 2007. Czytelnicy "Super Volleya" wybrali go także "Człowiekiem Roku" oraz "Trenerem Roku". Siatkarze zaś wielokrotnie wymieniali go w gronie ludzi, od których nauczyli się najwięcej. - Mogę się o nim wypowiadać w samych superlatywach - powiedział o swoim reprezentacyjnym trenerze Bartosz Kurek. - Raul dał mi szansę, zaufał mi, a niewiele jest trenerów w Polsce, którzy zaufaliby 19-latkowi, a mnie w zeszłym roku powołał do kadry. Pozwolił mi trenować z najlepszymi, to było dla mnie duże osiągnięcie i bardzo się z tego cieszę. Fajnie było by gdyby Raul został, ponieważ wykonał dobrą pracę, z której myślę, że jest pozytywnie rozliczony - dodał młody atakujący kadry. Jednak mimo wielu dowodów sympatii i oddania, praca Raula Lozano w Polsce dobiegła końca. Czarę goryczy po braku medalu w Pekinie przelały prawdopodobnie zła komunikacja z trenerami klubowymi oraz nierówna postawa siatkarzy, jaką w ciągu tych czterech lat prezentowali.
Raul Lozano odchodzi
Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej tymi oto słowami przekazał nam wiadomość o decyzji w sprawie odejścia Lozano: - PZPS i trener Raul Lozano wspólnie uznali, że zaplanowany czteroletni cykl szkoleniowy dobiegł końca i kontrakt nie zostanie przedłużony. Prezes Mirosław Przedpełski w imieniu Zarządu Związku wyraził podziękowanie dla trenera Raula Lozano za bardzo dobrą pracę dla siatkówki oraz osiągnięte sukcesy sportowe. Pierwsze symptomy, jakie mogły wskazywać na ewentualną zmianę po wygaśnięciu kontraktu na stanowisku trenera kadry, pojawiły się jeszcze przed Igrzyskami Olimpijskimi, pod koniec lipca. Wtedy to Argentyńczyk odrzucił wstępną propozycję kontraktu, która miałaby wejść w życie, gdyby Polacy przywieźli z Pekinu medale jakiejkolwiek barwy. Z czasem media coraz częściej informowały o kolejnych doniesieniach, jakoby każdy kolejny mecz miał być "tym ostatnim" pod wodzą Raula. W końcu okazało się, że baraże do Mistrzostw Europy w Izmirze poprowadzi nie kto inny, jak tylko szkoleniowiec z ojczyzny tanga. Na nowo rozgorzała więc dyskusja na temat jego przyszłości. Mimo wielu spekulacji i nadziei kibiców popierających trenera, tuż po rewanżowym spotkaniu z Belgią zapadła ostateczna decyzja. Kontrakt z Lozanoparte, jak nazywano go po zdobyciu srebra w Japonii, nie zostanie przedłużony. - Muszę się przyzwyczaić, że Raul Lozano nie jest już trenerem polskiej reprezentacji. Że nie jestem już teraźniejszością polskiej siatkówki, a jej historią. A zaręczam, że nie będzie mi łatwo się przestawić ze słów "Jestem trenerem Polski" na "Byłem trenerem Polski" - powiedział niedawno sam zainteresowany. Z pewnością nam też ta zmiana w terminologii polskiej siatkówki nie przyjdzie z łatwością. Dla wielu ludzi związanych z siatkówką i sportem w ogóle deklaracja o zakończeniu współpracy była wręcz samobójcza, a w przyszłości przyniesie fatalne skutki. Jednak w opinii innych była równoznaczna z nowym początkiem i odrobiną świeżego powietrza w kadrze. O tym, kto miał słuszność, nie dowiemy się dziś czy jutro. Prawdopodobnie też nigdy nie będziemy świadomi tego, jak polska siatkówka wyglądałaby na IO w Londynie, gdyby przez kolejne cztery lata z naszymi siatkarzami pracował Argentyńczyk. Pozostaje nam tylko wierzyć, że decyzja o nieprzedłużaniu kontraktu nie była tzw. "strzałem do własnej bramki", a nowy selekcjoner, wybrany przez nowy zarząd PZPS-u, zrobi co najmniej tyle samo, co Argentyńczyk, a może i nawet więcej.
Liczby Lozano
Mecze pod wodzą Raula Lozano: 132
Wygrane: 94
Porażki: 38
Procent wygranych spotkań: 71 proc.
Sety wygrane i przegrane: 332-192
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)