Argentyńczycy, po niezłym początku meczu (7:5), z minuty na minutę słabli przy rozkręcających się z każdą akcją Brazylijczykach (13:16). Bardzo dobrze w ekipie Canarinhos funkcjonowała gra środkiem, a brylował szczególnie Eder Carbonera, który kończył każde rozegranie od Bruno Rezende. Brazylia, dzięki wypracowanej przewadze, już do końca pierwszej partii kontrolowała wydarzenia na boisku (20:25).
Podopieczni Bernardo Rezendego, po wygraniu inauguracyjnej odsłony pojedynku, poczuli się bardzo pewnie i szybko w drugim secie wyszli na prowadzenie 5:2. Szkoleniowiec Argentyny, Javier Weber, próbował coś zmieniać w personaliach wprowadzając między innymi Rodrigo Quirogę, ale na niewiele się to gospodarzom zdawało (10:15). Pod nieobecność Facundo Contego Albicelestes nie mieli za bardzo kim straszyć reprezentację Brazylii, która drugiego seta zwyciężyła pewnie 25:21, i była już bardzo blisko kompletu punktów w swoim trzecim spotkaniu w Lidze Światowej 2013.
W trzeciej części meczu trwał koncert gry Brazylijczyków (8:13), przy których siatkarze z Argentyny wyglądali jak dzieci we mgle. Gospodarze mieli problemy z przyjmowaniem trudnych zagrywek zawodników z Kraju Kawy (9:16), a popis gry w tym elemencie dali Leandro Vissotto oraz Isac. Argentyńczycy nie mieli w tym starciu argumentów do skutecznej walki z przyjezdnymi (11:20), którzy III seta wygrali aż 25:15, zaś cały mecz 3:0.
Argentyna - Brazylia 0:3 (20:25, 21:25, 15:25)
Argentyna: Uriarte (1), Bengolea (3), Castellani (6), Ramos (3), Sole (6), Pereyra (9), Gonzalez (libero) oraz Bruno, Romanutti (1), Quiroga (5), De Cecco (1).
Brazylia: Rezende (1), Isac (6), Eder (14), Vissotto (10), Lucarelli (13), Dante (4), Mario (libero) oraz Arjona, Wallace (1).
***
Stany Zjednoczone bez większego problemu uporały się z Francją 3:0, odnosząc tym samym drugie zwycięstwo i awansując na drugie miejsce w grupie A. Do wygranej poprowadził Amerykanów kapitan, Matthew Anderson, zdobywca 22 punktów (17 atakiem, 3 blokiem i 2 zagrywką) i statuetki MVP spotkania. Mecz nie należał do gatunku tych najbardziej zaciętych i trwał niespełna półtorej godziny.
Gospodarze zmiażdżyli Francuzów w każdym elemencie gry. W ataku mogli popisać się 54-procentową skutecznością, przy zaledwie 30-procentowej gości. Spora w tym zasługa rozgrywającego Kawiki Shoji'ego, bohatera drugiego spotkania z Argentyną, który tym razem znalazł się w wyjściowej szóstce swojego zespołu. Benjamin Toniutti, kapitan gości, był załamany postawą swojej drużyny w ofensywie: - Fizycznie zostaliśmy totalnie zdominowani przez USA. W obronie graliśmy całkiem przyzwoicie, jednak, gdy przyszło do kontrataku i kontrolowania akcji, nie wykonaliśmy zbyt dobrej roboty - podsumował na pomeczowej konferencji rozgrywający. Szkoleniowiec, Laurent Tillie dodał zaś: - To było naprawdę frustrujące oglądać próby moich podopiecznych w ataku. Podejmowali ryzyko, ale to nie przynosiło żadnych efektów - dodał.
- Początkowo mieliśmy spore problemy z zagrywką i popełnialiśmy mnóstwo błędów - skomentował Matthew Anderson. - Jednak, gdy udało nam się ustabilizować serwis, położyliśmy na nich presję. Nasz blok wyglądał fantastycznie. Nie mogę sobie przypomnieć zbyt wielu piłek, które przeszłyby bez naszej reakcji nad siatką - stwierdził przyjmujący Zenitu Kazań.
USA - Francja 3:0 (25:15, 29:27, 25:16)
USA: Anderson (22), Lotman (7), Shoji K., Holmes (3), Clark (14), Holt (13), Shoji E. (libero) oraz Troy.
Francja: Hardy-Dessources (4), Toniutti, Moreau (8), Lyneel (7), Ngapeth (5), Le Roux (8), Grebennikov (libero) oraz Tuia, Redwitz (1), Le Goff (1), Quesque.
Drużyna | M | Z | P | Ratio set | Ratio m. pkt | Punkty |
---|---|---|---|---|---|---|
Brazylia | 10 | 9 | 1 | 2.545 | 1.111 | 25 |
Bułgaria | 10 | 7 | 3 | 1.533 | 1.012 | 19 |
Francja | 10 | 5 | 5 | 0.913 | 0.995 | 15 |
Polska | 10 | 4 | 6 | 0.875 | 0.960 | 14 |
USA | 10 | 4 | 6 | 0.857 | 1.041 | 12 |
Argentyna | 10 | 1 | 9 | 0.393 | 0.897 | 5 |
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!