Gra na piasku w wykonaniu Mateusza Malinowskiego nie należy do codzienności. Mimo tego, nie zatracił on walorów, którymi zadziwia w rywalizacji halowej, o czym mogliśmy się przekonać podczas turnieju siatkówki plażowej w Czerwionce.
- Szczerze mówiąc nie trenuję za dużo na piasku i traktuję to całkiem rekreacyjnie. Jeśli jednak nadarza się okazja, by coś wygrać, to dlaczego nie skorzystać. Jak widać zagrywka jest moją bardzo mocną stroną nie tylko w halowej odmianie siatkówki, ale również w "plażówce" - przyznaje Mateusz Malinowski, atakujący Jastrzębskiego Węgla.
Dla młodego jastrzębianina jest to pewien sposób na roztrenowanie, z którego można wyciągnąć coś pozytywnego. - Bardzo lubię rywalizować i takie turnieje na Śląsku w okresie letnim temu sprzyjają. Każda forma gry to dla mnie delikatny rozwój. Można popracować nad swoimi słabymi stronami, a następnie przenieść pozytywne rzeczy na halę - zauważa podopieczny Lorenzo Bernardiego.
Siatkarz urodzony w Pile traktuje więc "letnią" odmianę volleya jako sposób na poprawę swojej formy w znacznie ważniejszych dla niego rozgrywkach halowych. Tam czekają tego siatkarza oraz jego zespół niemałe wyzwania, z Ligą Mistrzów na czele. - Jak zawsze będziemy walczyć o najwyższe cele, a bardzo ważne będą dla nas rozgrywki w europejskich pucharach. Champions League to poważne granie - zauważa Malinowski.
Atakujący, który przeniósł się do Jastrzębskiego Węgla z Jokera Piła, nie miał do tej pory wielu okazji na zaprezentowanie swoich umiejętności, a jak sam twierdzi - zagrywka to nie wszystko. Niestety Malinowski w poprzednich dwóch sezonach zostawał wpuszczany na parkiet głównie po to, by "męczyć" rywali swoim agresywnym serwisem.
- O częstotliwości gry i zadaniach do wykonania decyduje trener. Z pewnością przydałoby się więcej grania, bo siatkówka nie polega tylko na zagrywce. Od siebie mogę powiedzieć, że niezależnie od wszystkiego, będę pracował na treningach na całego, by wynieść z nich jak najwięcej. Mam też nadzieję, że trener da mi w końcu szansę i przekona się na co mnie stać. Wiem, że dałbym sobie radę. Wchodzenie na parkiet w pierwszym, a następnie powiedzmy w czwartym secie tylko po to, by
zaserwować, nie jest wcale prostą sprawą - mówi odważnie zmiennik Michała Łasko.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Włoski szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla ma jednak swoje priorytety, co sprawia, że rzadko korzysta z usług Mateusza Malinowskiego w większym wymiarze, nadmiernie eksploatując tym samym atakującego reprezentacji Włoch.
- Mój czas nadejdzie i poczekam, spokojnie pracując. Efekty tej pracy przyjdą i prezes Jastrzębskiego Węgla o tym wie. W tym sezonie czeka nas rywalizacja w Lidze Mistrzów, Pucharze Polski oraz PlusLidze. Michał Łasko jest znakomitym i bardzo wytrzymałym siatkarzem, ale przy takim obciążeniu z pewnością przyda mu się trochę odciążenia. Wiem, że będę potrafił go godnie zastąpić - zapewnia Mateusz Malinowski.