LE: Belgia ciągle niepokonana, pierwszy triumf Izraela

Reprezentantom Austrii zabrakło bardzo niewiele, by przerwać pasmo zwycięstw belgijskiego zespołu. O losach rywalizacji przesądził dopiero bardzo zacięty tie-break.

Grupa A

Austriacy już drugi raz w obecnych rozgrywkach ulegli Belgom po tie-breaku. Tym razem do pobicia niepokonanej ekipy Dominique'a Bayensa zabrakło im naprawdę niewiele, gdyż piąta partia zakończyła się ich porażką na przewagi (15:17).

Na czele przegranych przez całe spotkania stał atakujący Aleksandar Blagojevic. Zastąpił on w "szóstce" jednego z asów austriackiego zespołu Thomassa Zassa i piątkowym występem dał swojemu trenerowi dużo do myślenia. Zdobył aż 26 punktów, grając na bardzo dobrej, 62-procentowej skuteczności (21/34). Jego pozostali koledzy nie spisywali się jednak choćby w najmniejszym stopniu tak dobrze jak on, albowiem żaden nie przekroczył bariery 10 "oczek".

Belgowie nie wystąpili w najsilniejszym ustawieniu, ponieważ na ławce rezerwowych mecz rozpoczęli tacy gracze jak Sam Deroo, Kevin Klinkenberg czy Hendrik Tuerlinckx. Na największe brawa w ich szeregach zasłużył przyjmujący Tomas Rousseaux (15 pkt), który daleką od ideału grę w odbiorze (tylko 8 proc. przyjęcia perfekcyjnego) zrekompensował postawą w ofensywie (65 proc. skuteczności – 15/23).

Austria - Belgia 2:3 (14:21, 21:19, 21:17, 14:21, 15:17)

Austria: Wohlfahrtstaetter, Guttmann, Berger, Tusch, Blagojevic, Unterberger, Kroiss (libero) oraz Schneider, Ringseis, Zass, Kienbauer, Thaller.

Belgia: Van Den Dries, Verschuren, Coolman, Claes, Van de Voorde, Rousseaux,
Derkoningen (libero) oraz Klinkenberg, Van Walle, Tuerlinckx, Valkiers.

***

Duńczycy grający na własnym terenie postawili się Słowakom mocniej niż miało to miejsce na turnieju w Austrii, walcząc jak równy z równym w drugim i trzecim secie.

Stało się już tradycją, że na czele skandynawskiej drużyny stoi Mats Ditlevsen i nie inaczej było tym razem. Uzyskał 18 punktów, lecz nie ustrzegł się przy tym sporej liczby niepowodzeń (38 proc. skuteczności, 5 razy zablokowany, 4 błędy bezpośrednie). Niezła zmianę dał również przyjmujący Peter Bonnesen (9 pkt, 47 proc. w ataku).

Boiskowymi poczynaniami Słowaków przez cały mecz dyrygował dobrze znany z parkietów PlusLigi Michał Masny. Szczególnie korzystnie układała mu się współpraca z obydwoma środkowymi. Emanuel Kohut zapisał na swoim koncie 14 punktów (10 atakiem - 71 proc., 4 blokiem), natomiast Jozef Piovarci 13 (6 atakiem - 67 proc., 4 blokiem, 3 zagrywką).

Dania - Słowacja 1:3 (14:21, 23:25, 21:19, 12:21)

Dania: Bitsch, Sorensen, Jacobsen, Ditlevsen, Christiansen, Huss, Mikelsons (libero) oraz Knudsen, Bonnesen.

Słowacja: Masny, Kohut, Michalovic, Piovarci, Patak, Chrtiansky Jr, Javorcik (libero) oraz Bencz, Zatko, Hruska.

Grupa B

Poza drugim setem, w którym Węgrzy prowadzili 7:3 oraz 14:12, by ostatecznie przegrać 20:22, ich pojedynek z Czechami przeszedł bez wielkiego echa.

Jedynym zagrożeniem ze strony Madziarów był atakujący David Szabo. Stanowił on niebezpieczeństwo szczególnie w polu serwisowym, z którego to posłał 4 asy, ale również pomylił się aż 5-krotnie. W ataku efektywność jego gry stała na przeciętnym poziomie (40 proc. - 8/20).

Czescy zawodnicy również nie imponowali indywidualnymi zdobyczami punktowymi, bowiem aż 23 "oczka" otrzymali w prezencie od swoich przeciwników. Najskuteczniejszymi graczami zespołu Stewarta Bernarda byli atakujący Michal Finger (11 pkt, 71 proc. - 10/14) oraz rezerwowy przyjmujący Richard Mauler (9 pkt, 82 proc. - 9/11).

Węgry - Czechy 0:3 (15:21, 20:22, 15:21)

Węgry: Nagy, Kovacs, Kaszap, Nemeth, Nacsa, D. Szabo, Domotor (libero) oraz A. Szabo, Bagics, Toth, Gergye, Baroti.

Czechy: Hysky, Holubec, Bartos, Siroky, Tichacek, Finger, Kopacek (libero) oraz Mauler, Boula, Linz, Krisko.

***

Hiszpanie po raz drugi w tegorocznej edycji Ligi Europejskiej okazali się gorsi od Czarnogóry. Piątkowego wieczoru w odniesieniu zwycięstwa nie pomogła im nawet gra na własnym boisku.

Gospodarzom czkawką odbiła się duża iliczba bezpośrednich błędów w grze ofensywnej na skrzydłach, których popełnili aż 16 (przy zaledwie 4 rywali). Z trójki Sergio Noda-Gustavo Delgado-Andres Villena najlepiej punktował ten ostatni (18 pkt, 42 proc. - 16/38). Bardzo dobrze na środku siatki spisywał się za to Marc Altayo (13 pkt, 8/9 w ataku, 5 bloków).

Czarnogórę do wygranej poprowadził duet Aleksandar Minić-Vojin Cacić. Uzyskali oni odpowiedni 16 i 15 "oczek", lecz skuteczność obojga również nie powalała na kolana (kolejno 39 i 34 proc.).

Hiszpania - Czarnogóra 2:3 (17:21, 21:14, 20:22, 22:20, 8:15)

Hiszpania: Noda, Trinidad, Altayo, Delgado, Fernandez, Villena, Llabres (libero) oraz Ruiz, Gonzalez.

Czarnogóra: Minić, Suljagić, Cacić, Marković, B. Cuk, Vujović, Rasović (libero) oraz Babić, G. Cuk, Papović, Radunović, Strugar.

Grupa C

Pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach odniosła reprezentacja Izraela. Jest ono tym cenniejsze, ponieważ grając przed własną publicznością udało im się odwrócić losy meczu z Chorwacją mimo tego, że przegrywali już 0:2.

Najwięcej punktów dla miejscowych zdobył przyjmujący Tamir Hershko - 14 (48 proc.). Obok niego na duże słowa uznania zasłużył środkowy Viacheslav Batchkala, który w swoim dorobku zanotował aż 6 punktowych bloków.

Po stronie Chorwatów ponownie najwięcej do powiedzenia miał atakujący Ivan Raić (22 "oczka"). Sporą wszechstronnością wyróżnił się również grający na środku siatki Matija Sabljak, który zdobył 13 punktów: 7 atakiem (64 proc.), 3 blokiem i 3 zagrywką.

Izrael - Chorwacja 3:2 (18:21, 15:21, 21:15, 24:22, 15:10)

Izrael: Katzenelson, Hershko, Batchkala, Vinarsky, Ben Gal, Sokolov, Shoval (libero) oraz Osokin, Levitan, Ohana.

Chorwacja: Zhukouski, Sabljak, Nojić, Raić, Cosić, Peterlin, Sarcević (libero) oraz Sedlacek.

***

Na izraelskiej ziemi Białorusini wzięli na Turkach skuteczny rewanż za porażkę 1:3 na turnieju w Chorwacji.

Bardzo duży udział w sukcesie naszych wschodnich sąsiadów miał były gracz Siatkarza Wieluń Siarhei Antanovicz. Z dorobkiem 20 punktów (16 atakiem, 4 zagrywką) został on najlepiej punktującym graczem swojego zespołu. Warto zaznaczyć, że w odróżnieniu do poprzednich spotkań, tym razem wystąpił nie na przyjęciu, gdzie był łakomym kąskiem dla serwujących rywali, a po przekątnej z rozgrywającym. Swoje trzy grosze do triumfu Białorusinów dołożył również autor 18 "oczek", przyjmujący Andrei Radziuk.

Gracze znad Bosforu bardzo wyraźnie przegrali rywalizację w zagrywce. Zdobyli nią bezpośrednio tylko 2 punkty (przy 8 Białorusinów), a zepsuli przy tym aż 10 piłek (Białorusini 8). Wśród Turków prym również wiedli skrzydłowi, a konkretnie atakujący Kemal Elgaz (24 pkt, 63 proc.) oraz Gokhan Gokgoz (16 pkt, 54 proc.).

Białoruś - Turcja 3:2 (21:11, 13:21, 21:14, 17:21, 15:11)

Białoruś: Radziuk, Antanovicz, Busel, Zhehzdryn, Haramykin, Mikanovich, Zabarouski (libero) oraz Charapovich, Vertelko, Vash, Marozau.

Turcja: Gokgoz, Karaagac, Tanik, Elgaz, Sahin, Yenipazar, Demirciler (libero) oraz Bozan, Gungor.

Komentarze (0)