Markowa zagrywka: Francuskie zamieszanie

Odmłodzona kadra Francji "miesza" w grupie. Tymczasem biało-czerwoni nadrabiają straty. Argentyna bez szans na premiowane miejsce, lecz pewna występu w finale. Dawno nie było tak ciekawie.

Wyjeżdżając na mecze Ligi Światowej do Francji, podopieczni Andrei Anastasiego nie dopuszczali innej myśli, niż zdobycie kompletu punktów. Rywale mieli już wprawdzie na swoim koncie dwa oczka, nasi zaś zaledwie jedno wyrwane Brazylii w Łodzi. Francuzi rozegrali jednak w owym czasie o dwa pojedynki więcej. Zapunktowali w przegranych tie-breakach z reprezentacją Bułgarii u siebie oraz z Amerykanami na wyjeździe, lecz przekonanie z tego powodu o sile Trójkolorowych w naszym kraju było raczej znikome.

Dwie poniesione porażki z ekipą Laurenta Tilliego wstrząsnęły więc krajem pomiędzy Odrą a Bugiem. W każdym z tych przegranych meczów byliśmy w stanie ugrać ]Bernardo Rezendego[/tag] z tym samym zespołem zdołali wywalczyć również tylko dwa punkty w dwóch bojach i to na własnym terenie. Jakże szczęśliwi więc muszą być teraz Bułgarzy i siatkarze Stanów Zjednoczonych. Oni Francję mają już za sobą z całkiem dobrym skutkiem.

Po niby blamażu we Francji, kibice w Polsce, a przynajmniej ci najwierniejsi, liczyli punkciki potrzebne do awansu do turnieju finałowego. Za głównego kontrkandydata wszyscy uważali Bułgarię. Tymczasem ekipa Camillo Placiego podzieliła się solidarnie zdobyczą z kadrą USA i teraz już obie drużyny są na celowniku polskich siatkarzy i chyba również polskich kibiców.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

W ostatniej kolejce grupy A tylko nasza reprezentacja zanotowała dwa zwycięstwa, pokonując w Bydgoszczy i Gdańsku drużynę Argentyny. Nasi rywale stracili tym samym, jako jedyny zespół z tej grupy, szansę na zajęcie miejsca premiowanego awansem do finału, lecz tylko teoretycznie. Albicelestes  będą bowiem gospodarzem imprezy i na pewno w decydującej rozgrywce na własnym parkiecie się pojawią.

A co z Polakami? Odpowiedź nasuwa się sama. Powalczą, wygrają i awansują! Trzeba "tylko" dwukrotne pokonać podopiecznych Johna Sperawa w Polsce oraz Bułgarów na ich terenie. Łatwo napisać, trudniej zrealizować. Nasi pokazali jednak w ostatni weekend, że potrafią.

Dotychczasowe wyniki w "polskiej " grupie udowadniają, że każdy wynik jest możliwy, a zwycięzcę meczu można ogłosić dopiero po ostatnim gwizdku sędziego. To samo można również stwierdzić w stosunku do końcowych miejsc i ewentualnych awansów do finału. Przed nami jeszcze dwa weekendy i wszystko jest możliwe. Z grupy A jeszcze żaden zespół nie stracił szans na występ w Mar del Placie.

Dawno już nie było tak ciekawej rywalizacji o awans do turnieju finałowego jednych z najważniejszych rozgrywek na świecie. Dla nas najistotniejsze powinno być stwierdzenie, że póki walczysz jesteś zwycięzcą. Kadra Anastasiego walczy i oby z dobrym skutkiem. Tego się trzymajmy.

Marek Knopik

Komentarze (2)
zalas
2.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
chyba jednak nie wszystko bo sędziowie prowadzący mecze w Bułgarii są lepsi od Copperfielda. nasi muszą tak być o dwie klasy lepsi by wygrać 2x i jeszcze nie dopuścić rywali na mniejszą różnicę Czytaj całość
Radoslav
2.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I znów wszystko w naszych rękach :) 4 zwycięstwa za 3 punkty i pewny awans. (nie sądzę by Bułgarzy zdobyli 6 pkt w meczach z Brazylią)