Plamen Konstantinow: Jeśli zostanę, to wyłącznie dla fanów

26 sierpnia kapitan Bułgarii Plamen Konstantinow, na spotkaniu z członkami rodzimej federacji ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej. Rozbrat z kadrą planował już od dawna, a po niefortunnym incydencie z domniemanym dopingiem był pewien, że jego czas się skończył. W swoim postanowieniu nie wytrwał jednak zbyt długo. Do zmiany decyzji skłonił go wzruszający list od fanów.

W tym artykule dowiesz się o:

Igrzyska Olimpijskie miały być turniejem życia Plamena Konstantinowa, który kilka miesięcy wcześniej zapowiedział zakończenie kariery w kadrze narodowej po pekińskim turnieju. Scenariusz miał być jednak zupełnie inny. Bułgarzy mieli zdobyć medal, a ich kapitan w świetle jupiterów i w glorii chwały miał zejść z boiska jako bohater narodowy. Rzeczywistość bywa niestety brutalna i przewrotna, o czym bułgarski internacjonał przekonał się bardzo dotkliwie....

24 godziny przed inauguracyjnym meczem z Chinami okazało się, że Konstantinow jest posądzony o stosowanie dopingu. Zszokowany wynikami testów zawodnik postanowił udowodnić, że zaszła niefortunna pomyłka i wyjechał do kraju na ponowne badania. Racja stanęła po stronie bułgarskiego kapitana, który jednak na ponad tydzień został wyłączony z olimpijskiej rywalizacji. Wrócił dopiero na ostatni mecz grupowy z Wenezuelą. Potem zagrał jeszcze w przegranym przez Bułgarów ćwierćfinale z Rosją, ale był w nim wyłącznie cieniem samego siebie.

Bułgaria wróciła do domu na tarczy, Martin Stojew zrezygnował z posady trenera, a media jeszcze przez kolejny tydzień żywiły się "przypadkiem Konstantinowa". Bułgarska prasa solidarnie stanęła po stronie zawodnika, ani przez moment nie wątpiąc w jego niewinność. Sugerowano nawet, że federacja celowo, najpierw wyolbrzymiła, a potem spektakularnie nagłośniła sprawę, by wybić najwybitniejszemu bułgarskiemu graczowi z głowy pomysł wstąpienia w jej szeregi i dokonania radykalnych zmian.

Plamen Konstantinow wielokrotnie publicznie krytykował poczynania bułgarskiej federacji i domagał się rewolucyjnych niemal posunięć (głównie w kwestii dożywotnich umów podpisywanych z macierzystym klubem zawodników). Deklarował też, że po zakończeniu sportowej kariery chciałby zająć się porządkowaniem rodzimego podwórka siatkarskiego.

Ostatecznie, kiedy sprawa dopingu została szczegółowo wyjaśniona, zawodnik uzyskał oficjalne przeprosiny od Prezydenta Bułgarskiej Federacji Siatkówki za niesłuszne i pochopne posądzenia o stosowanie dopingu i powrócił na piedestał. Jednak z podjętej wcześniej decyzji się nie wycofał. 26 sierpnia oficjalnie ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej.

Tymczasem we wtorek na łamach radia "Gong" Plamen Konstantinow poinformował, że być może zrezygnuje ze swojego postanowienia. Jeśli tak się stanie, zrobi to wyłącznie dla ogromne rzeszy fanów, dla której niezmiennie pozostaje idolem i postacią niemal kultową. Siatkarz zmienił zdanie pod wpływem wzruszającego listu, jaki otrzymał niedawno od fanów. Najbardziej zdeterminowana wielbicielka długo wyczekiwała pod jego apartamentem w Sofii, by osobiście wręczyć zawodnikowi listę próśb.

- To było niezwykłe. Głównie proszono mnie o to, bym nie opuszczał reprezentacji - mówi wzruszony wyrazami sympatii. - Po Igrzyskach Olimpijskich byłem bardzo rozczarowany i przekonany, że mój czas już się skończył. Teraz wiem, że nie mogę myśleć tylko o sobie. Jeżeli więc znajdę wewnątrz siebie wystarczającą motywację, by walczyć w barwach narodowych - zrobię to.

Na razie ceniony siatkarz wrócił do Iraklisu Saloniki i zamierza ze swoim zespołem wygrać kolejne mistrzostwo Grecji. Po wielu latach tułaczki i corocznej zmianie klubu, po raz pierwszy Konstantinow został w tym samym miejscu na dłużej. - Mam osobiste powody, by mieszkać jak najbliżej rodzinnej Bułgarii. Saloniki są w niewielkiej odległości od Sofii i mogę często zaglądać do domu - to bardzo istotne. Dodatkowo, bardzo dobrze się tutaj czuję, uwielbiam greckich fanów, odpowiada mi otoczenie, zespół - tłumaczy swoją decyzję.

Komentarze (0)