Liga Europejska kobiet: Bułgarski walec rozjechał kolejną przeszkodę

Bułgarskie siatkarki w stu procentach wykorzystały atut własnego parkietu. W hali w Warnie odniosły komplet zwycięstw podczas czwartego weekendu rozgrywek Ligi Europejskiej.

Grupa A

Węgierki, które w dwóch poprzednich meczach wygrały zaledwie seta, kapitalnie rozpoczęły spotkanie z Rumunkami, prowadząc po kilku minutach 7:1. Później nie tylko utrzymały osiągniętą różnicę, ale jeszcze ją powiększyły, by wygrać 21:13. Świetnie prezentowała się Renata Sandor, jak się później okazało, najlepiej punktująca zawodniczka na parkiecie (20 "oczek").

Kolejna odsłona miała bardzo podobny przebieg, z tym że na korzyść... rywalek. Ekipa prowadzona przez Laszlo Hollosy'ego nie załamała się takim obrotem wydarzeń, przechylając na swoją stronę szalę zwycięstwa w trzeciej, bardzo interesującej i emocjonującej części. Zakończyła się ona dopiero po grze na przewagi.

Reprezentantki Rumunii przypłaciły to jednak utratą sił, co błyskawicznie wykorzystały Węgry, triumfując bardzo pewnie 21:11. O losach tego pojedynku musiał więc zadecydować tie-break, który padł łupem podopiecznych Mariana Constantina. Jego zespół zdecydowanie lepiej przyjmował od przeciwnika (31 do 19% perfekcyjnego odbioru), ponadto zapisał na swoim koncie o 3 asy serwisowe więcej.

Rumunia - Węgry 3:2 (13:21, 21:12, 21:23, 21:11, 15:12)

***

W pełni atut własnej hali wykorzystały Bułgarki, odnosząc w Warnie trzecie zwycięstwo. Tym razem rady nie dały im Turczynki, mimo iż po premierowej, przegranej do 17 odsłonie, w drugiej prowadziły już 17:15. Wtedy jednak gospodynie wrzuciły swój drugi bieg, niwelując stratę i zachowując więcej "zimnej krwi" w decydujących momentach.

Siatkarki znad Bosforu wygrały co prawda trzeciego seta, ale w kolejnym nie miały żadnych szans. Gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 17:10, było już niemal jasne, która drużyna wzniesie ręce w geście triumfu. Ciężar zdobywania punktów spoczął na barkach Strashimiry Filipowej (17) i Elitsy Wasilewej (16 "oczek"). Bułgarki zdecydowanie przeważały na siatce.

Bułgaria - Turcja 3:1 (21:17, 21:17, 18:21, 21:14)

Grupa B

Niespodziankę dużego kalibru sprawiły Belgijki, zatrzymując rozpędzone Serbki. Drużyna z Bałkanów wygrała dwa poprzednie mecze i wydawało się, że nie będzie miała większych problemów z ograniem rywala z Niderlandów.

Kibice zgromadzeni w izraelskiej hali przecierali oczy ze zdumienia już po pierwszych akcjach spotkania. Podopieczne Gerta Vande Broeka wygrywały bowiem 7:2. Po kilku chwilach było 14:8, a ostatecznie ten set zakończył się rezultatem 21:12. Równie gładko przebiegła druga partia.

Najwięcej emocji dostarczyła trzecia odsłona, w której przez większą część prowadziły Serbki. Od stanu 14:11 ich przewaga zaczęła jednak topnieć, co skrzętnie wykorzystały przeciwniczki, odnosząc zaskakujące zwycięstwo.

Serbia - Belgia 0:3 (12:21, 16:21, 19:21)

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas.
Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

***

Ani jednego dużego punktu nie wywalczyły przed własną publicznością Izraelki. W starciu z faworyzowanymi Niemkami nie miały zbyt wiele do powiedzenia, choć trzeba przyznać, że dotrzymywały naszym zachodnim sąsiadkom kroku w bloku (remis 10:10) oraz przyjęciu. Zdecydowanie gorzej zagrywały (zaledwie 2 asy przy 9 przeciwniczek).

Na słowa uznania zasłużyły Moran Zur i Anna Velikiy (odpowiednio 17 i 14 punktów na koncie). Nieco nadziei w serca kibiców wlał trzeci set, zakończony triumfem podopiecznych Arie Selingera. To było jednak maksimum, na które tego wieczoru stać było gospodynie.

Niemcy - Izrael 3:1 (21:11, 21:15, 15:21, 21:13)

Źródło artykułu: