Jedenasty zespół zeszłego sezonu włoskiej Serie A1 niedawno zaprezentował się polskim kibicom w memoriale Arkadiusza Gołasia, który rozegrano w Częstochowie. Ekipa z Padwy pozostawiła po sobie bardzo korzystne wrażenie, choć zdaniem Raymaekersa, Antonvenetę stać na jeszcze lepszą grę. - Przed nami jeszcze wiele pracy z kilku względów. Po pierwsze, jesteśmy jednym z najmłodszych zespołów w lidze, a po drugie trenujemy ze sobą dopiero kilka tygodni. Myślę, że z biegiem czasu nasza gra będzie wyglądać coraz lepiej. Dopiero po kilku spotkaniach zobaczymy, na jakim jesteśmy poziomie i na jakie elementy musimy zwrócić większą uwagę podczas treningów. Mogę powiedzieć, że niektóre elementy w naszej grze wyglądają bardzo dobrze, niestety nad niektórymi wciąż musimy pracować. W tej sytuacji trudno jest wyrokować, na jakiej pozycji skończymy sezon - mówi Raymaekers.
Dla Belga nadchodzący sezon będzie pierwszym w barwach ekipy z Padwy. Jak sam mówi, występy w Antonvenecie mogą tylko pozytywnie wpłynąć na jego siatkarski rozwój i być może dobra gra okaże się furtką do wielkiej europejskiej kariery. - Przed nami wiele do zrobienia z powyższych względów. Ja osobiście zawsze próbuję poprawić swoją grę. Myślę, że treningi z nowym rozgrywającym dadzą nam większy wachlarz możliwości w ataku. Osobiście chciałbym poprawić swoją grę i ustabilizować zagrywkę, ale wiem, że to wszystko przyjdzie powoli. Mamy w zespole wielu graczy, którzy nie występują w narodowej reprezentacji i dlatego przez kilka miesięcy nie trenowaliśmy na wysokim poziomie - uważa Belg.
Tegoroczny sezon włoskiej Serie A1 tradycyjnie zapowiada się niezwykle interesująco. Po letnich zbrojeniach trudno wskazać jednego zdecydowanego pretendenta do tytułu, co sprawia, że walka już od pierwszej kolejki będzie niezwykle ciekawa. Podobnie uważa Raymaekers. - Zawsze ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie, gdyż jest kilka ekip, które będą pretendować do tytułu. Ponadto wiele drużyn znacznie wzmocniło się w porównaniu do zeszłego sezonu. Niemniej jednak myślę, że ogromne szanse ma Sisley Treviso. W tym zespole pozostali najlepsi zawodnicy, którzy nabrali doświadczenia i dodatkowo wzmocnili się brazylijskim rozgrywającym, Ricardo, który jest najszybciej rozgrywającym zawodnikiem na swojej pozycji na świecie. To w połączeniu z siłą i potencjałem w ataku może przynieść pożądany efekt. Niemniej rozgrywki we Włoszech mają to do siebie, że każdy może wygrać z każdym - podkreśla.
Raymaekers dodaje, że o przenosinach do Padwy zadecydowało kilka czynników. Jak sam podkreśla, nie żałuje swojej decyzji i w Padwie czuje się wyśmienicie. Zwolennikiem transferu belgijskiego środkowego był zwłaszcza szkoleniowiec Bruno Bagnoli, z którym Belg zdążył już znaleźć "wspólny język". - Jestem tutaj od niedawna, ale już teraz gołym okiem widać, że wszyscy pracują dla dobra zespołu. Zdecydowałem się przyjść do Padwy po rozmowie telefonicznej z trenerem, który namawiał mnie na transfer i bardzo chciał pracować ze mną. Ja również cieszę się z możliwości współpracy z nim - mówi siatkarz.
Raymaekers odniósł się także do meczu barażowego o awans do mistrzostw Europy z Polską, w którym Belgowie byli o krok od sprawienia niespodzianki i wywalczenia awansu. - Przebywałem we Włoszech podczas pierwszego spotkania, nie widziałem też drugiego meczu, gdyż wtedy przebywałem na memoriale Arkadiusza Gołasia. Dlatego nie widziałem zbyt wielu fragmentów tego meczu. Miałem okazję obejrzeć tylko urywki przed meczem z Bełchatowem. Polska straciła wielu podstawowych graczy (Winiarski, Wlazły, Zagumny) i także Dawida Murka, który nie został powołany, a według mnie taki gracz przydałby się w kadrze. Myślę, że w meczach z tak doświadczonym zespołem jak Polska ważne jest, by postawić wszystko na jedną kartę. Ważne, by polegać na mocnej zagrywce, tylko ona może przynieść sukces. Dodatkowo zawsze ważne jest, żeby grać ostrożnie, być maksymalnie skoncentrowanym, a do tego wyluzowanym - mówi środkowy Antonvenety.
Mimo gry na parkietach włoskiej Serie A1, Matiasa Raymaekersa próżno szukać w narodowej reprezentacji. Jak sam mówi, siatkówka w Belgii nie znajduje się w najlepszej kondycji, jednak mimo to chciałby nadal reprezentować barwy narodowe. - Szkoda, że nie gram w kadrze. Sytuacja w narodowej reprezentacji nie jest najlepsza. Nie ma warunków do profesjonalnego uprawiania tego sportu. Nie ma trenerów, fizjoterapeutów, odpowiedniego zaplecza, ale dla mnie nie jest to żadna przeszkoda, by nie grać w reprezentacji, w przeciwieństwie do kilku innych zawodników, którzy z tych powodów zrezygnowali z reprezentacji. Uważam, że z nimi zespół narodowy byłby naprawdę niezły. Jedyny problem, jaki mam to, że nie jesteśmy objęci ubezpieczeniem i w przypadku jakiegoś wypadku podczas gry w kadrze jesteśmy skazani na samych siebie - uważa.
- Myślę, że poziom siatkówki w Belgii jest przyzwoity, tak jak dawniej. O sile ligi świadczą głównie dwa zespoły: Noliko Maaseik oraz Snack Rooselare, które od kilku lat występują w Lidze Mistrzów. Problemem jest to, że pozostałe zespoły nie potrafią im dorównać, gdyż nie mają tylu środków finansowych. Siatkówka, generalnie sport nie jest raczej miejscem na robienie biznesu i inwestowanie w Belgii. Większe pieniądze przeznacza się raczej na piłkę nożną czy kolarstwo. Wobec tego, zainteresowanie tym sportem jest znikome i nie możemy liczyć na takie zainteresowanie, jak w Polsce, gdzie wszyscy bacznie obserwują twoją grę. Prawda jest taka, że jeśli dzień po meczu w jakiejś gazecie pojawi się krótka informacja z wynikiem, to już jest wielki sukces - kończy Raymaekers.