W pierwszym spotkaniu półfinałowym Belgowie nie mieli problemów z ograniem Czechów. Co ciekawe, drużyna z Niderlandów była gorsza od rywali w ataku (26 do 37% skuteczności) i bloku (3:8). Mimo wszystko, odniosła pewne zwycięstwo. Pierwszy i drugi set wyglądały podobnie, z tym że w premierowej partii wysoką przewagę osiągnęli trochę później.
Najbardziej wyrównany przebieg miała trzecia odsłona. Nasi południowi sąsiedzi prowadzili 7:3. Później ich przewaga zaczęła topnieć. Wygrywali jeszcze 14:13, by po chwili przegrywać 15:17. Ostatecznie polegli 20:22 i stało się jasne, że to rywale awansują do finału, powtarzając wynik swoich koleżanek.
Nie pomogło 12 "oczek", zdobytych przez Adama Bartosa, najlepiej punktującego w szeregach czeskiej ekipy. Po przeciwnej stronie ciężar gry rozkładał się bardziej regularnie i to okazało się kluczem do sukcesu.
Czechy - Belgia 0:3 (17:21, 18:21, 20:22)
Czechy: Hysky, Holubec, Bartos, Siroky, Tichacek, Finger, Kopacek (libero) oraz Mauler, Boula, Krisko.
Belgia: Van den Dries, Deroo, Coolman, Van de Voorde, Verhanneman, Valkiers, Dejonckheere (libero) oraz Tuerlinckx, D'Hulst.
***
Zdecydowanie więcej emocji dostarczyło drugie starcie, w którym Chorwaci potrzebowali pięciu setów, aby pokonać Turków. Na nic zdała się świetna postawa Burutaya Subasiego, autora dwudziestu jeden punktów. O jedno "oczko" mnie zapisał na swoim koncie Ivan Raic.
Mecz miał bardzo nieregularny przebieg. Pierwszy set padł łupem Chorwatów, którzy szybko objęli prowadzenie 7:1. Przewaga była wyraźna, podopieczni Igora Simunicia utrzymali ją do końca partii. W drugiej spuścili z tonu, co wykorzystali rywale, gromiąc do dziesięciu. Podobnie wyglądała czwarta część.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
W trzeciej odsłonie wygrywali 7:4, a kilka chwil później już 14:6 i 17:8. Ostatecznie triumfowali 21:17, ponieważ w końcowych fragmentach przeciwnicy odrobili część strat. O losach spotkania musiał więc zadecydować tie-break. Przebiegał z lekkim wskazaniem na Chorwatów, prowadzących dwoma punktami. Zachowali "zimną krew" do końca i w niedzielnym finale spotkają się z Belgami.
Turcja - Chorwacja 2:3 (15:21, 21:10, 17:21, 21:12, 12:15)
Turcja: Kiyak, Subasi, Batur, Yucel, Gok, Koc, Yesilbudak (libero) oraz Toy, Ayvazoglu, Yilmaz.
Chorwacja: Zhukouski, Sabljak, Nojic, Raic, Cosic, Peterlin, Sarcevic (libero) oraz Sedlacek, Tropan, Isek.