Siatkarskiej uczty odsłona druga - startuje World Grand Prix 2013!

Kilka tygodni po zakończeniu zmagań w Lidze Światowej, siatkarskich fanów czeka kolejna uczta - XXI edycja turnieju World Grand Prix, w której po raz pierwszy w historii wystartuje zespół z Afryki.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski

Turniej World Grand Prix rozgrywany jest od 1993 roku. XXI edycja, która rozpocznie się w najbliższy weekend będzie wyjątkowa, bowiem po raz pierwszy w historii wystąpi w niej 20 zespołów. W gronie uczestników znalazło się troje debiutantów: Bułgaria, Czechy i Algieria. Ten ostatni zespół, będzie zresztą pierwszą ekipą z Czarnego Lądu, jaka kiedykolwiek wystąpiła w tym elitarnym cyklu. Stało się tak, dzięki decyzji FIVB, która postanowiła, że od roku 2013 jedno miejsce na turnieju otrzyma Federacja Afrykańska.

Na początku był chaos

Zanim jednak ostatecznie poznaliśmy 20 uczestników, którzy przystąpią do rywalizacji w turnieju World Grand Prix 2013 i zasady rywalizacji, w środowisku siatkarskim doszło do sporego skandalu. CEV w ostatniej chwili podjęła bowiem decyzję o rezygnacji z rozegrania turnieju kwalifikacyjnego i przyznaniu czterech wolnych miejsc najlepszym ekipom Ligi Europejskiej 2012. Było to o tyle kontrowersyjne, że wiązało się z odebraniem szans na grę reprezentacjom: Rosji, Włoch, Niemiec, Turcji, Serbii i Holandii. Według wcześniejszych założeń wspomniane ekipy miały walczyć między sobą o dwa wolne miejsca. Jak się później okazało, powodem odwołania turnieju, był rzekomo "brak chętnych do zorganizowania imprezy". - Dla naszej reprezentacji jest to gorzka i wątpliwa decyzja CEV. Grand Prix 2013 odbędzie się bez udziału naszej drużyny narodowej, która nie miała szansy na zakwalifikowanie się do tego turnieju. Powodem jest nie znalezienie przez CEV organizatora europejskich kwalifikacji - można było przeczytać w komunikacie na oficjalnym portalu DVV.

Ostatecznie wbrew wcześniejszym, dość pesymistycznym przewidywaniom, decyzja została zmieniona. Na spotkaniu kolegium Światowej Federacji Siatkówki w Lozannie podjęto decyzję o rozszerzenia grona uczestników do 20 ekip i dokoptowaniu drużyn Rosji, Niemiec, Włoch i Turcji do rywalizacji.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Będzie awans? Będzie problem!

Dla reprezentacja Polski, która w cyklu Grand Prix występuje nieprzerwanie od 2004 roku będzie to dziesiąty występ wśród najlepszych ekip globu. Dotychczasowym najlepszym rezultatem biało-czerwonych są szóste lokaty w 2006 i 2010 roku. Tym razem dla podopiecznych Piotra Makowskiego, które szansę gry otrzymały dzięki przyznaniu im "dzikiej karty", rywalizacja ta stanowić będzie wyłącznie przetarcie przed wrześniowymi mistrzostwami Europy, które rozegrane zostaną na parkietach w Niemczech i Szwajcarii.

Stąd też nikogo nie powinien dziwić brak w drużynie Piotra Makowskiego kilku największych gwiazd, które dołączyć mają po zakończeniu zmagań w Grand Prix. Jak tłumaczy selekcjoner, w większości przypadków chodzi o zaleczenie urazów, które powstały w trakcie trwania sezonu ligowego. Stąd m.in. absencja Anny Werblińskiej. - Ania przechodzi obecnie rehabilitację i dołączy do nas, gdy będzie już zdrowa. Trudno mi powiedzieć, ile czasu to zajmie. To jednak nie tak, że zagrożona jest jej gra w całym sezonie reprezentacyjnym - powiedział PAP trener Makowski.

Turnieje w Campinas (Brazylia), Płocku (Polska) i Wuhan (Chiny) będą więc okazją do zaprezentowania się dla siatkarek, które dopiero rozpoczynają poważną przygodę w biało-czerwonych barwach. Wśród tych, które być może otrzymają szansę zaprezentowania się są m.in. Patrycja Polak, Monika Martałek, Zuzanna Efimienko i Agnieszka Kąkolewska.

Paradoksalnie, słabsze wyniki osiągane przez nasz zespół mogą mieć w tym roku pozytywny aspekt. O ile dla trenera reprezentacji Polski i samych zawodniczek, występ ten będzie dobrą okazja do udowodnienia niedowiarkom sportowej wartości, to sporym problemem może okazać się ... wywalczenie awansu na turnieju finałowy! Biało-czerwone w przypadku znalezienia się w czołowej piątce klasyfikacji generalnej lub szóstce w przypadku znalezienia się w niej Japonek (zapewniony awans jako gospodarz Final Six - dop. aut.), zmuszone będą spędzić w Azji aż 10 dni (!) w oczekiwaniu na kolejne mecze. Tyle bowiem wynosi czasu upłynie od rozegrania ostatniego meczu turnieju kwalifikacyjnego i inauguracją rundy finałowej. Jak tłumaczą organizatorzy, tak absurdalne rozwiązania wynikają ze względów organizacyjnych, jednak w tym wypadku wyjaśnienia te wydają się być mało przekonujące.
Reprezentacja Polski na turnieju Grand Prix wystąpi dzięki otrzymaniu Reprezentacja Polski na turnieju Grand Prix wystąpi dzięki otrzymaniu "dzikiej karty"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×