WGP gr. D: Bardzo dobre otwarcie Holenderek i Chinek

Pewnymi zwycięstwami bez straty seta rozpoczęły udział w tegorocznej edycji World Grand Prix siatkarki reprezentacji Holandii i Chin, nie dając szans Kubie i Bułgarii.

Pierwsze spotkanie grupy D World Grand Prix, pomiędzy Holandią a Kubą, rozpoczęło się po myśli Pomarańczowych. Ataki ze środka dały im prowadzenie 6:2. Dobra gra w defensywie oraz skuteczna postawa na skrzydłach pozwoliły jednak zniwelować przeciwniczkom różnicę do dwóch punktów. Następne fragmenty były wyrównane, żadnej z drużyn nie udało się wypracować przewagi większej niż 3 "oczka". Ostatecznie premierowa odsłona padła łupem zespołu z Europy (25:20).

Większa determinacja podopiecznych Gido Vermuelena oraz duża ilość błędów własnych zawodniczek z Gorącej Wyspy zadecydowała o szybkiej wygranej Holenderek w drugim secie 25:14. W kolejnej partii kontynuowały one skuteczną grę na siatce, zaś przeciwniczki nie potrafiły się temu w jakikolwiek sposób przeciwstawić.

Najlepiej punktującymi siatkarkami tego starcia były Quinta Steenbergen oraz Robin De Kruijf (11 i 10 "oczek").

Kuba - Holandia 0:3 (20:25, 14:25, 11:25)

Kuba: Vargas, Palacio, Lescay, Giel, Vilches, Alvarez Hernandez, Borrell (libero) oraz Luis, Cruz, Matienzo.

Holandia: Stoltenborg, De Kruijf, Grothues, Steenbergen, Pietersen, Buijs, Knip (libero) oraz Renkema.

***

Nieco więcej problemów z pokonaniem rywalek miały gospodynie turnieju. Bułgarki, które jeszcze niedawno dobrze radziły sobie w rozgrywkach Ligi Europejskiej, mocno postawiły się Chinkom w drugiej i trzeciej części. W pierwszej nie miały nic do powiedzenia - po kilku akcjach Azjatki prowadziły już 7:0. Zawdzięczały to przede wszystkim efektownym atakom ze skrzydeł. Zhu Ting popisała się trzema skutecznymi zbiciami z rzędu, a jej drużyna powiększyła dystans, wygrywając 20:9. Ten set zakończył się triumfem Chin 25:13.

Najbardziej wyrównany przebieg miała druga odsłona, która rozpoczęła się od prowadzenia Bułgarek 10:4. Podopieczne Marcello Abbondanzy zdecydowanie poprawiły zagrywkę oraz atak, natomiast rywalki popełniły kilka prostych, niewymuszonych błędów, wskutek czego przed drugą przerwą techniczną wciąż przegrywały sześcioma punktami. Po powrocie na parkiet nastąpił zwrot akcji - ekipie prowadzonej przez legendarną Jenny Lang Ping wystarczył dosłownie moment, aby zniwelować straty. Stało się to dzięki dobremu, odrzucającemu serwisowi oraz szczelnemu blokowi. W decydujących momentach zachowały więcej "zimnej krwi", zwyciężając 26:24.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Gdy w trzeciej części Chinki wygrywały 12:6 wydawało się, iż spokojnie "dowiozą" uzyskaną przewagę do końca. Jednakże Bułgarki były w stanie wykonać jeszcze jeden "zryw", który i tak nie przyniósł szczęśliwego rezultatu, ponieważ to gospodynie cieszyły się z końcowego triumfu 3:0.

Chiny - Bułgaria 3:0 (25:13, 26:24, 25:23)

Chiny: Zhu, Shen, Wang, Zhang Lei, Liu, Ma, Chen (libero) oraz Zhang Xian.

Bułgaria: Kitipowa, Rabadżiewa, Żarkowa, Rusewa, Wasilewa, E. Nikołowa, M. Filipowa (libero) oraz Nenowa, D. Nikołowa, Karakaszewa, Kolewa, S. Filipowa.

Komentarze (0)