- Niemki doskonale rozpracowały nas taktycznie. Pogoniły nasze przyjmujące. Ciężko było dzisiaj odbierać, szczególnie, że to wszystko było dokładnie rozpisane. Myślę, że to był klucz do zwycięstwa - przyznała w pomeczowej rozmowie , atakująca reprezentacji Polski, która w sobotnim pojedynku dała bardzo dobrą zmianę.
Siatkarka Impela Wrocław jako jedna z nielicznych mogła zaliczyć swój występ do w miarę pozytywnych. - Nigdy nie można być zadowolonym z przegranego meczu - ucięła krótko pytana o ocenę swojej gry.
Stara się również nie przeceniać dobrego, acz krótkiego występu. Swojego wejścia nie ocenia, jako kluczowego momentu w secie, w którym Polkom grało się lepiej. - To mogło być kilka czynników, które zadecydowały o tym, że grałyśmy w sposób właściwy. Słowa trenera, mobilizacja, w końcu dobra zagrywka - przyznała siatkarka.
Zawodniczka zastępująca Joannę Kaczor nie chciała jednak wyciągać daleko idących wniosków bezpośrednio po fatalnym występie polskich siatkarek. - Normalnej ocenie ten mecz będzie można poddać dopiero za kilka dni. Ktoś musi to jeszcze raz zobaczyć, przeanalizować i wówczas to może być dla nas cenna lekcja przed turniejem w Chinach. My z kwadratu i boiska nie możemy powiedzieć co się stało w sposób chłodny. Na pewno wyciągniemy wnioski, których będzie mnóstwo. To będzie nauka na własnych błędach - wytłumaczyła.
Konieczna słabą postawę próbuje tłumaczyć również brakiem koncentracji na początku meczu. - Tak jak po meczu z Kazachstanem mogłam chwalić za mentalne podejście do gry, tak zupełnie źle wyglądało to w sobotę. Musimy zastanowić się, co trzeba zmienić. Mamy na to mało czasu, ale może uda się coś odmienić - zakończyła.
Z Płocka, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)