Po gładkim zwycięstwie nad Kazachstanem, reprezentacja Polski doznała bardzo srogiej i bolesnej porażki z Niemkami. Biało-czerwone nie ugrały nawet seta. - Ten mecz miał wyglądać zupełnie inaczej - tłumaczy Ewelina Sieczka. - Grałyśmy mecze kontrolne z Niemkami i ta nasza gra wyglądała dużo lepiej. Sparingi sparingami, a mecze to zupełnie coś innego. Jesteśmy złe na siebie. Zagrałyśmy źle taktycznie, nie wykorzystałyśmy naszej zagrywki i nie wyrządzałyśmy krzywdy przeciwniczkom - przyznała przyjmująca.
Sieczka ma pretensje do siebie i zespołu, że rywalkom większość akcji wychodziła zbyt łatwo. - One spokojnie rozgrywały swoje akcje. Nasze przyjęcie siadło i nasze dwie przyjmujące nie były w stanie dokładnie dograć do rozgrywającej. Zabrakło też walki, bo wszystko wyglądało tak, jakbyśmy obudziły się dopiero w trzecim secie i zaczęły walczyć, a te dwie pierwsze partie troszeczkę uciekły nam przez palce - dodała.
Jedynym pozytywnym fragmentem meczu była część trzeciego seta. Seria bloków biało-czerwonych pozwoliła odrobić kilka punktów strat, a nawet wywalczyć piłkę setową, której nie udało się skończyć. - Zaczęłyśmy wykorzystywać swoją zagrywkę i to pomogło, jeśli chodzi o wynik, bo nie było takiej przepaści jak w pierwszym secie. Walka była bardziej wyrównana. Potrafiłyśmy oddać trudną zagrywkę za ich trudną zagrywkę - tłumaczy Sieczka.
Między setami i tuż po zakończeniu pojedynku Polki odbywały narady w szatni.- Na pewno nie było kolorowo, bo przegrywałyśmy 2:0. Uczciwie powiedziałyśmy sobie, co mamy zrobić i część z tego udało się zrealizować - zdradza Sieczka.
Sama przyjmująca nie może mieć do siebie większych pretensji. Wchodząc z ławki zaliczyła przyzwoity występ. - Samemu się nic nie zdziała. Mogłam zagrać zdecydowanie lepiej, ale cały zespół pracuje na wygraną. Ja sama siebie nie potrafię oceniać i dodatkowo nie lubię - zakończyła przyjmująca.
Z Płocka, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)