Poniedziałkowa Decyzja Komisji Odwoławczej, rozpatrującej apelację Torino Volley od decyzji władz Serie A1 Femminile o wykluczeniu klubu z rozgrywek ekstraklasy w sezonie 2013/14, potwierdziła ostatecznie werdykt Rady Dyrektorów ligi. Tym samym turyński klub, który jeszcze kilka miesięcy temu otwarcie deklarował brak jakichkolwiek problemów finansowych, zakończył swoją przygodę z ligą w fatalny sposób. Nie pomogła nawet fuzja podupadłej drużyny z Banca Reale Yoyogurt Giaveno, która miała wyprowadzić nowo powstały klub na prostą i pozwolić na uniknięcie kary w postaci ujemnych punktów za zaległości finansowe.
15 lipca br. wspomniana Rada, nauczona doświadczeniem z fatalnego pod względem organizacji i stabilności sezonu 2012/13, utworzyła listę warunków, jakie ma spełniać każdy z klubów ubiegających się o miejsce w najwyższej włoskiej klasie rozgrywkowej oraz w Serie B1. W poprzednich latach uchwalano podobne programy i nic z tego fakty nie wynikało, jednak tym razem opinia publiczna nie pozwoliłaby władzom ligi i federacji siatkarskiej (FIPAV) na podobne zaniedbania. Dokładnie oceniono kluby pod względem wypłacalności, a pod lupę wzięto szczególnie te ekipy, które już w trakcie minionego sezonu zalegały z płatnościami wobec trenerów i zawodniczek. Komisja Licencyjna Ligi podjęła decyzję o wykluczeniu Torino Volley z powodu:
- nieuiszczeniu opłaty wpisowej za udział w rozgrywkach;
- nieprzedstawienia gwarancji finansowych;
- brak potwierdzenia spłaty wszystkich zaległości finansowych za sezon 2012/13 wobec siatkarek klubu (m.in. Alessi Gennari, Martiny Guiggi i Francesci Piccinini)
- długi wobec Bergamo Volley oraz Konsorcjum Żeńskiej Ligi Siatkówki
Zarząd Torino odwołał się od "wyroku", ale nie zdało się to na wiele. Decyzja o zatrzaśnięciu drzwi do ligi przed nosem nierzetelnego klubu została zgodnie przyjęta przez włoskie media jako dobry znak przed kolejnym sezonem pełnym wyzwań, nie tylko tych sportowych.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!