24 sierpnia imieniny obchodzi Bartłomiej, a w myśl ludowego przysłowia: "Na Bartłomieja apostoła bocian do drogi dzieci woła". Ten siatkarski Bociek o imieniu Grzegorz też został zawołany, a raczej w tym przypadku bardziej odpowiednim słowem będzie powołany, lecz nie w celu podróży do Afryki, ale do poważnego reprezentowania barw narodowych siatkarskiej reprezentacji Polski. Celowo piszę w tym miejscu "poważnego reprezentowania", ponieważ Memoriał Huberta Jerzego Wagnera należy do najważniejszych turniejów towarzyskich na świecie nie tylko dla naszej kadry, ale również dla zaproszonych gości.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Właśnie na ten ważny turniej przed imprezą docelową, jaką są wrześniowe mistrzostwa Europy w Danii i Polsce, zaproszony do reprezentacji został Grzegorz Bociek. Trener Andrea Anastasi zrezygnował w tym samym momencie z usług Zbigniewa Bartmana. Czy na długo? Czas pokaże. "Zibiemu" nie będzie jednak łatwo wrócić do kadry. W odwodzie jest jeszcze kilku "młodych wilczków", którzy umiejętnościami mu nie ustępują, zaś presja na włoskiego selekcjonera po nieudanym występie na igrzyskach w Londynie oraz w tegorocznej Lidze Światowej jest coraz większa.
Każdy zawodnik ma swoje pięć minut i na ten moment wydaje się, że jesień 2013 może być przełomowym okresem dla 22-letniego Boćka. Dawno nie mieliśmy zawodnika-armaty na pozycji atakującego, a on właśnie ma takie predyspozycje. Warunkami fizycznymi nie ustępuje takim gwiazdom jak Jan Stokr czy Ivan Miljković. Doświadczenie oczywiście nie te, ale oni też byli kiedyś "młokosami".
Tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak i jeden Bociek nie zmieni oblicza reprezentacji. Przyznać jednak trzeba, że Grzegorz w inauguracyjnych występach w biało-czerwonych barwach zaliczył "wejście smoka". W jednym ze spotkań sparingowych przeciwko aktualnym jeszcze mistrzom Europy zdobył 18 punktów atakiem, kolejne 5 dołożył blokiem. Istny popłoch w szeregach Serbów siał zagrywką. Tym elementem "zarobił" dla naszej reprezentacji aż 7 oczek. Łącznie wychodzi 30 punktów - przypadek? Raczej nie.
Jedna mała decyzja włoskiego szkoleniowca i od razu powiało optymizmem. Nie wiem czy u wszystkich, ale u mnie właśnie tak. Jeśli do tego dodamy Łukasza Wiśniewskiego i Andrzeja Wronę w ścisłym składzie na ME, co raczej nastąpi, to ten sezon wcale nie musi być do końca stracony. To są kolejni młodzi gniewni, których stać na zmianę oblicza reprezentacji. Dwa tygodnie temu pisałem o Fabianie Drzyzdze, więc powtarzał się nie będę, lecz jeszcze raz zaapeluję do coacha naszych "orłów" - odwagi Andrea!
Marek Knopik
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)