Włoszki miały sporo szczęścia podczas losowania grup. W pierwszej fazie turnieju nie spotkają się z żadnym wymagającym rywalem. W piątek faworytki zdemolowały Szwajcarię. Sobotni mecz z Francją okazał się dla nich tylko trochę trudniejszy.
Pierwsze sety były dla Azzurrich prawdziwym spacerkiem. Prowadziły od pierwszej do ostatniej piłki, wygrywając bardzo pewnie i wysoko, najpierw 25:15, a później 25:16. Także trzecia odsłona długo układała się po ich myśl, bo tuż po pierwszej przerwie technicznej wypracowały sobie pięciopunktową przewagę. Wobec tak korzystnego przebiegu spotkania Włoszki mocno się rozluźniły i to był błąd. Trójkolorowe nie tylko odrobiły straty, ale wkrótce wyszły na prowadzenie. W tej partii faworytki swojego rytmu gry już nie odzyskały. Dopiero w czwartej przypomniały rywalkom, gdzie ich siatkarskie miejsce, wynikiem 25:16.
Ogromna przewaga w ataku zadecydowała o zwycięstwie podopiecznych trenera Mencarelliego. Na tytuł najlepszej zawodniczki spotkania zasłużyła Carolina Costagrande, która zdobyła 22 punkty. Żadna z Francuzek nie zbliżyła się nawet do takiego wyniku.
Włochy - Francja 3:1 (25:16, 25:15, 20:25, 25:16)
Włochy: Signorile, Guiggi, C. Bosetti, Arrighetti, Diouf, Costagrande, De Gennaro (libero) oraz Sorokaite, Barcellini, L. Bosetti.
Francja: Kloster, Bauer, Tuifua, Rybaczewski, Schleck, Fedele, Ortschitt (libero) oraz Souply, Jupiter, Orle, Rochelle.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Szwajcarki występ na mistrzostwach Europy zawdzięczają roli współgospodyń. Zawodniczkom tej drużyny brak jednak umiejętności, by przed własną publicznością nawiązać walkę z wyżej notowanymi rywalkami. W sobotę nie zdołały stawić skutecznego oporu Belgijkom.
Pierwszy set po myśli miejscowych układał się tylko przez moment. Już na drugiej przerwie technicznej Charlotte Leys i jej koleżanki miały pięć oczek przewagi i pewnie zmierzały do zwycięstwa. W kolejnej partii dominacja podopiecznych trenera Vande Broeka była wręcz przytłaczająca i zaowocowała wynikiem 16:25. Dopiero w trzeciej odsłonie pojedynku Szwajcarki odnalazły właściwy rytm gry. Bardzo długo prowadziły i przy stanie 21:17 poważnie myślały o przedłużeniu rywalizacji. W końcówce jednak zabrakło im doświadczenia i zimnej krwi. Belgijki w ostatniej chwili wydarły rywalkom zwycięstwo i zakończyły mecz w trzech setach.
Sobotnie starcie miało jedną gwiazdę - Lise van Hecke. Młoda atakująca reprezentacji Belgii zapisała na swoim koncie 30 punktów, kończąc aż 69 procent wystawionych do niej piłek.
Szwajcaria - Belgia 0:3 (21:25, 16:25, 23:25)
Szwajcaria: Marbach, Schauss, Stocker, Wigger, Granvorka, Unternahrer, Jenny (libero) oraz Sirucek, Steinemann, Halter.
Belgia: Dirickx, Heyrman, Leys, Aelbrecht, Van Hecke, Vandesteene, Courtois (libero) oraz Bland, Coolman, Rousseaux, Van De Vyver.