Waldemar Wspaniały dla SportoweFakty.pl: Nasza gra jest jednostronna i czytelna dla przeciwnika

Nasi siatkarze po nie najlepszej grze przegrali z Francją 1:3 i znacznie skomplikowali sobie sytuacje w fazie grupowej Mistrzostw Europy. - Nie wygląda to najlepiej - uważa Waldemar Wspaniały.

W tym artykule dowiesz się o:

Biało-czerwoni w sobotę już po raz trzeci w tegorocznym sezonie reprezentacyjnym nie sprostali Trójkolorowym. O ile dwie wcześniejsze przegrane w Lidze Światowej można przyjąć z przymrużeniem oka i nie przywiązywać do nich większej wagi, o tyle porażka w fazie grupowej europejskiego czempionatu może się odbić czkawką naszym siatkarzom. Podopieczni Andrei Anastasiego praktycznie pogrzebali tym samym szanse na bezpośredni awans do ćwierćfinału. Waldemar Wspaniały komentując przebieg sobotniego pojedynku szczególna uwagę zwraca na kosztowne przestoje w grze.

- Od początku było wiadomo, że francuski zespół nie jest słaby. Zresztą przegraliśmy z tą drużyna dwukrotnie po 2:3 w Lidze Światowej i okazało się, że to nie były przypadkowe porażki. Francuzi wczoraj byli po prostu lepsi. Przede wszystkim stworzyli zespół bardziej równy i poukładany taktycznie. Faktycznie my graliśmy jak ja to mówię falami. Szczególnie w pierwszym i czwartym secie straciliśmy seriami przewagę. W pierwszym secie przy stanie 17:13 straciliśmy cztery punkty, a w czwartym pięć. Na takim poziomie, w grze z takim zespołem jest to później nie do odrobienia. Widać, że brakuje nam stabilizacji. Na tym poziomie można grać punkt za punkt, ewentualnie stracić dwa punkty z rzędu w jednym ustawieniu, a nie cztery, czy pięć. Oczywiście, skomplikowaliśmy sobie sytuację w grupie, bo mimo wszystko liczyliśmy, że wygramy z Francją i wyjdziemy z pierwszego miejsca w grupie. Zapowiada się jednak, że pierwszego miejsca nie zdobędziemy, ale patrząc na grupę B, to tam też jest ciekawa sytuacja i chyba jeszcze bardziej skomplikowana. O tym spotkaniu trzeba zapomnieć i przygotowywać się do kolejnego meczu ze Słowacją, które tez nie będzie łatwe. Ciężko się z nimi gra i jak było widać Francuzi też się męczyli. To jest w tej chwili najważniejsze, a potem będziemy grać baraż. Mówi się trudno - podkreśla twórca potęgi legendarnego Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Były selekcjoner naszej reprezentacji zauważa, że gra Polaków jest bardzo prosta i brakuje w niej urozmaicenia i elementu zaskoczenia. W ofensywie niemalże wszystko opiera się na Bartoszu Kurku, który jest motorem napędowym wszelkich działań.

- Aby awansować do półfinału i zagrać w Kopenhadze, to trzeba pokonać silnych rywali. Z jednym takim już graliśmy i niestety przegraliśmy. Nasza gra faktycznie nie wygląda za dobrze. Już od meczu z Turcją. Niestety, gramy bardzo prosto. Liczymy przede wszystkim na Bartka Kurka. W trudnych momentach gra jest bardzo jednostronna i czytelna dla przeciwnika. To jest niepokojące. Mamy do tego problemy z własną zagrywką i przyjęciem, szczególnie przy flocie. Jeśli chodzi o naszą zagrywkę, to jeśli w końcówce trzech zawodników idzie w pole serwisowe i robi błędy, to coś tu jest nie tak. Być może chodzi o psychikę, ale nie chcę mi się wierzyć, żeby aż tak presja gry w naszym kraju paraliżowała zawodników - dodaje Wspaniały.

Przed rozpoczęciem turnieju nasi reprezentanci, jak mantrę podkreślali, że celują w złoty medal. Porażka z Francją może nieco ostudzić zapały, ale Wspaniały podkreśla, że nic nie jest jeszcze przesądzone i jeśli ekipa Andrei Anastasiego chcę znaleźć się w walce o medale, to musi rozprawić się z bardzo wymagającym rywalem, czy to w barażu, czy już w ćwierćfinale.

- To nie wygląda wesoło, ale myślę, że trzeba być po prostu optymistą. Zawsze na takich imprezach najważniejszy jest ćwierćfinał. Kto go wygra, ten jest w czwórce najlepszych i gra o medale. Z kim będziemy grać w ćwierćfinale trudno w tej chwili powiedzieć. Każdy z możliwych rywali w tamtej grupie jest bardzo silny, a Niemcy obok Słowenii są największą rewelacją tego turnieju. Po prostu trzeba wyjść na boisko i grać. Mamy za sobą wspaniałą publiczność, która zachowuje się rewelacyjnie. W sobotę, mimo że było bardzo ciężko, to kibice na stojąco wspierali naszą reprezentację i zawodnicy muszą to oddać. Prawda jest taka, że na chwilę obecną dyspozycja tej reprezentacji nie jest najlepsza - mówi Wspaniały.

Były opiekun Mostostalu Azoty i bydgoskiej Delecty przestrzega dodatkowo przed jakąkolwiek kalkulacją w poczynaniach naszych siatkarzy, która przewijała się w ostatnich godzinach.

- Musimy przede wszystkim wygrać ze Słowacją. Dla nas przypadnie miejsce drugie lub trzecie, bo nie wierzę, żeby Francja przegrała z Turcją. Nie ma mowy o żadnym kombinowaniu. Musimy się przede wszystkim podeprzeć własną dobrą grą i liczyć na siebie, a nie na punkty oddawane nam przez przeciwnika. Nie wiadomo, jakie wyniki padną w drugiej grupie, więc po prostu o tym nie myślmy - puentuje Waldemar Wspaniały.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: