Laurent Tillie: Przyda nam się regeneracja

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Francji czeka już na rywala, z którym zmierzy się w ćwierćfinale. Dzień wolny Francuzi mogli przeznaczyć na spacery, relaks i zwiedzanie Gdańska.

W tym artykule dowiesz się o:

Laurent Tillie jest spokojny przed ćwierćfinałem, w którym Francuzom przyjdzie grać z reprezentacją Rosji. Szkoleniowiec jest ogólnie zadowolony z postawy swoich zawodników. - To była duża niespodzianka dla nas, że zajęliśmy to pierwsze miejsce w grupie. Mieliśmy dzięki temu dużo czasu na odpoczynek, na sen, na trochę treningu. To było bardzo ważne dla nas. Nie mielibyśmy już więcej energii, zwłaszcza po meczu z Polakami. Ostatni mecz z Turcją był już trudny. Więc to dla nas dobre rozwiązanie. Dobrze spaliśmy, zjedliśmy. Zwiedziliśmy nieco miasto, to piękne miejsce, bardzo nam się podobało, wypiliśmy piwo w restauracji. Więc wszystko jest w porządku - mówi Tillie.

Czy zdaniem trenera system rozgrywek jest sprawiedliwy? - Uważam, że tak. Wygraliśmy grupę, trudną grupę, więc należy nam się dzień wolny. Zawsze byliśmy drudzy, trzeci i musieliśmy grać baraże, ale teraz to my okazaliśmy się najlepsi, więc korzystamy z tego przywileju. A w Gdańsku spotykają się teraz najlepsze drużyny na świecie, więc ten dzień z pewnością nam się przyda i zasługujemy na niego - mówił nieco żartobliwie szkoleniowiec Trójkolorowych.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Dlaczego zdaniem trenera Trójkolorowych to Francja, Belgia i Niemcy wygrali swoje grupy? - To odwrót taktyk, inaczej się teraz przygotowujesz do spotkań. My myślimy więcej o defensywie, serwujemy więcej flotami, ważna jest taktyka, nie zawsze chodzi o atak. Co miało być naszą słabością - to jest teraz atutem. owszem - to tylko faza grupowa, ale to jest dla mnie bardzo ważne - zakończył szkoleniowiec reprezentacji Francji.

W Gdańsku notowała Anna Kossabucka

Źródło artykułu:
Komentarze (0)