Anna Kossabucka: Drużyna w komplecie jest dopiero od niedawna, po tym jak Kuba Jarosz dołączył do zespołu po sezonie reprezentacyjnym. Jak prezentuje się ekipa teraz, bo od razu w pierwszym sparingu z Kubą w składzie odnieśliście zwycięstwo. To tak mówiąc nieco żartobliwie. A tak na poważnie, jaka jest rola tego zawodnika w tym zespole?
Radosław Panas: Kuba oczywiście jest kluczowym zawodnikiem naszej drużyny, ale nie uważam, by określenie "gwiazda", jakie padło podczas prezentacji, było tym odpowiednim w odniesieniu do tego zawodnika. Chciałbym, żeby to zespół okazał się tą gwiazdą. Kuba jest jego ważną częścią, ale on sam meczu nie wygra. Będzie potrzebował wsparcia kolegów i oczywiście je otrzyma. A pozostali przez wysoki poziom, jaki będzie prezentował Jarosz, będą chcieli dorównać mu i także będą wspinać się na wyżyny.
A widać różnicę pomiędzy zawodnikami, nazwanymi w kampanii promocyjnej "kadrowiczami", a resztą zespołu?
- Należy powiedzieć, że większość zawodników z obecnej kadry Lotosu Trefla kiedyś miała okazję być w reprezentacji. Były takie okresy - występowali czy to w juniorach, czy to w seniorach, czy kadrze B. Nie tylko więc ta piątka może powiedzieć o sobie, że są kadrowiczami. Oczywiście, w chwili obecnej to jest ta czwórka, która wywalczyła medal na Uniwersjadzie, no i Kuba, który walczył w mistrzostwach Europy, ale pozostali są równie istotnymi elementami tego zespołu.
Czyli ofensywa Lotosu nie będzie opierała się wyłącznie na Jaroszu w ataku i nie będzie powtórki z sezonu 2011/2012, gdzie to Mikko Oivanen miał być główną armatą w zespole?
- Z jednej strony tak, ale oczywiście jeden Kuba wszystkich meczów nam nie wygra. Będzie zdobywał na pewno wiele punktów, ale reszta chłopaków to nie są przypadkowi gracze i każdy z nich będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. I o to chodzi, by nie skupiać się na jednym zawodniku, a rozkładać akcenty po całym zespole.
A jaka będzie rola młodych zawodników w tej ekipie?
- Bardzo ważna, gdyż liczymy, że to będą istotne elementy naszej treflowej układanki. Oni robią bardzo szybkie postępy, dostawali szanse w meczach przed sezonem, dlatego też liczę, że w trakcie rozgrywek będą robić kolejne kroki naprzód, będą dodatkowym wsparciem dla starszych chłopaków, by tamci nie pomyśleli, że już są najlepsi i mają pewne miejsce w szóstce. Muszą czuć oddech tych młodych chłopaków.
Mistrzostwa Europy pokazały, że coraz popularniejszy jest nieco defensywny, techniczny styl. Pokazali go m. in. Francuzi. Czy może taki styl będzie proponował w tym sezonie Lotos?
- Na pewno przyjęcie i obrona będą odgrywały istotną rolę w naszym zespole. Wszelkie elementy defensywne będą widoczne, ale również uważam, że ofensywa w naszej ekipie to bardzo mocny element - przede wszystkim zagrywka, atak. Dobrze sobie radzimy w tych elementach. To będzie więc mieszanka, którą z premedytacją budowaliśmy, żeby mieć na różnych pozycjach zawodników o różnej charakterystyce. Także uważam, że ten zestaw zawodników jest optymalny.
Czy w oknie transferowym dokonało się wszystko, czego sobie trener zażyczył, czy jakiś mały niedosyt jest?
- Nie, jestem zadowolony. To, co sobie założyliśmy, to się udało osiągnąć. Zawodników, o których myśleliśmy, tych mamy w drużynie. Wszystko oczywiście na miarę budżetowych możliwości, ale to są osoby, które były na pierwszych miejscach naszej listy życzeń, także jestem bardzo zadowolony.
W Lotosie od lat problematyczna jest pozycja przyjęcia. W poprzednich sezonach nie było na tej pozycji dobrej zmiany w trudnych momentach na boisku. Jak będzie w tym roku? Nie powtórzy się ta sytuacja? Mamy podobnych parametrami zawodników w pierwszej szóstce a na zmianie prawdopodobnie Roberta Milczarka, który jednak jest defensywnym zawodnikiem i młodego Sławka Stolca, któremu może zabraknąć doświadczenia. Nie będzie problemu na tej pozycji?
- Ja uważam wręcz przeciwnie. Twierdzę, że to jest bardzo fajny zestaw zawodników, o różnej charakterystyce. Ofensywni, czyli Żaliński i Stolc, i są siatkarze o lepszej defensywie i przyjęciu, tak jak Wierzbowski i Milczarek. To jest bardzo ważne, żeby połączyć te elementy. I nie mamy się czego wstydzić na tej pozycji. To jest czwórka naprawdę dobrych graczy.
Treningi odbywacie w głównej hali ERGO Areny?
- W ostatnim tygodniu tak. Większość przygotowań odbywała się w małej hali, ale ona parametrami przypomina niektóre sale plusligowe, tak więc warunki do pracy mamy znakomite.
A w sezonie pozostaniecie w dużej sali? Bo jednak w zeszłym sezonie brak ogrania w meczowej hali zdawał się stwarzać problemy w meczach.
- W miarę możliwości. Wiemy, że musimy dzielić tę halę z siatkarkami, koszykarzami, także jeżeli będzie taka możliwość, to mam zapewnione, że będziemy tam spędzać jak najwięcej czasu. Oczywiście w styczniu będziemy musieli się wynieść na dwa miesiące (Sopot otrzymał prawo do organizacji halowych MŚ w lekkiej atletyce przyp. red.), ale myślę, że damy sobie z tym radę.
Fakt, że obecnie w PlusLidze mamy 12 zespołów miał wpływ na przygotowania?
- Nie, absolutnie. Plan realizujemy bez względu na liczbę drużyn w lidze. Bez znaczenia jest fakt, czy będzie to 10, 8 czy 12 ekip. Problemy z pewnością pojawią się później w lidze, gdzie te terminy się zaczną nakładać, dojdzie Puchar Polski, tak że dni w kalendarzu będą problemem, ale w przygotowaniach nie miało to wydźwięku.
A jak trener ocenia decyzję o poszerzeniu ligi? Uważa pan, że poziom PlusLigi się obniży?
- Liczę na to, że nie. Na pewno nowe-stare ośrodki, bo zarówno Radom jak i Bielsko są bardzo znanymi bywalcami pierwszej ligi. Myślę, że nie ma co się obawiać o jakość. Za to dla nas będzie to okazja do rozegrania dwóch dodatkowych spotkań w naszej sali i z pewnością będą to dobre widowiska.
Przed Lotosem inauguracja sezonu. Po raz kolejny los chciał, by pierwszym przeciwnikiem była Skra Bełchatów. Jesteście już gotowi do tego pojedynku?
- Jesteśmy już na końcówce okresu przygotowawczego. Gramy ostatnie turnieje, tym razem w pełnym zestawieniu. To przyniesie mi kolejną porcję informacji o zespole, o taktyce i brakach. To jest także dodatkowy czas dla chłopaków na zgranie, przede wszystkim na wkomponowanie Kuby do drużyny, bo reszta jednak trenowała od początku razem. Na szczęście zawodnicy także mieli okazję występować z Kubą w przeszłości, więc to nie jest jakiś duży problem dla nas. W pierwszym meczu nie potrzebowaliśmy nawet wiele czasu, by to się udało, praktycznie wszystko już jest gotowe do rozpoczęcia sezonu.
Rozmawiała Anna Kossabucka
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!