W inaugurującym spotkaniu z Atomem Trefl Sopot Małgorzata Glinka-Mogentale nie pokazała pełni swoich umiejętności. Radziła sobie w pierwszej linii, jednak mistrzynie Polski raz po raz celowały w nią zagrywką. Trener Mariusz Wiktorowicz zmuszony był do przeprowadzania zmiany taktycznej, w której do przyjęcia wchodziła Justyna Raczyńska.
- Czułam spojrzenia tych wszystkich, którzy bacznie mi się przyglądali i chcieli zobaczyć moją aktualną dyspozycję. Trzeba przyznać, że ten mecz mi nie wyszedł, ale mam nadzieję, że się do tego przyzwyczaję i pod taką presją będę potrafiła pokazać znacznie lepszą siatkówkę - twierdzi, w rozmowie z oficjalną stroną klubu przyjmująca Chemika Police.
Już w sobotę drugi mecz Chemika w lidze. Tym razem do Polic przyjedzie PTPS Nafta Piła. Ciśnienie tego spotkania powinno być nieco mniejsze, a beniaminek Orlen Ligi będzie miał okazję pokazać pełnię swoich umiejętności.
- W sporcie jest tak, że z potencjalnie słabszą drużyną gra się znacznie gorzej, niż z silniejszą. Gdzieś podświadomie człowiek dostosowuje się do poziomu rywala i to, co wyćwiczone, wytrenowane, co powinno się grać z zamkniętymi oczami, po prostu nie wychodzi. Naszym zadaniem jest więc nie myśleć za wiele o przeciwniku, a realizować swoje założenia taktyczne - kończy Glinka-Mogentale.