Wydaje mi się, że troszkę przeszkadzam - rozmowa z Pawłem Woickim, rozgrywającym AZS PW

Oficjalnie Paweł Woicki do AZS Politechniki Warszawskiej dołączył na dwa dni przed inauguracją PlusLigi, chociaż z drużyną trenował od ponad miesiąca.

W tym artykule dowiesz się o:

Kinga Popiołek: Jeszcze trzy dni przed spotkaniem z Effectorem nie było wiadomo, czy będzie pan w AZS Politechnice Warszawskiej, a tymczasem w pierwszej kolejce poprowadził pan drużynę do zwycięstwa.

Paweł Woicki: Myślę, że to bardzo ważne mecze dla nas, zarówno pierwszy, ale i kolejny będzie bardzo trudny. Wygrana 3:0, po takiej dość przeciętnej grze zważywszy na możliwości, jakie posiada ta drużyna. Kontrolowaliśmy mecz w wielu momentach. A co do mnie... Udało się na razie zostać w Polibudzie, bardzo dobrze się tutaj czuję. W drużynie jestem bardzo dobrze przyjęty i bardzo się z tego cieszę. Przypomniały mi się stare czasy, kiedy byłem młodym zawodnikiem, i to jest na pewno bardzo przyjemne.

Można powiedzieć, że wykorzystał pan udział Juraja Zatko w mistrzostwach Europy i jego nieobecność w klubie. Miał pan świadomość tego, że na początku sezonu trener będzie stawiał na zawodnika bardziej zgranego z drużyną, zwłaszcza w meczach z zespołami z Kielc, Częstochowy, Bielska-Białej, z którymi trzeba zdobyć punkty?

- Czuję się mało komfortowo z tym, bo przyszedłem do drużyny tak naprawdę potrenować sobie, przygotować się, żeby nie wypaść z rytmu. Niekoniecznie dobrze się czuję z tym, że wykorzystałem fakt, iż Juraj był na mistrzostwach Europy. I z tym mi jest naprawdę źle. Myślę, że ta sytuacja jest mało komfortowa dla mnie, dla Juraja, ale również dla trenera. Wszyscy jesteśmy jednak profesjonalistami i musimy sobie z tym radzić. Ta sytuacja się jakoś szybko rozwiąże i postaram się nie przeszkadzać. Bo nie ukrywam, że wydaje mi się, że troszkę przeszkadzam. Oczywiście, cieszę się, że wygraliśmy, ale fajnie by było, gdyby Jurek mógł grać i prowadzić grę, bo tak naprawdę po to został tu sprowadzony.

Na jak długo podpisał pan kontrakt z AZS Politechniką Warszawską?

- Na chwilę obecną mam kontrakt z Politechniką do końca roku, ale jeśli pojawi się jakaś oferta, która będzie mnie interesowała, to nie ukrywam, że odejdę. Chciałbym odejść też dlatego, żeby Jurkowi nie przeszkadzać, a drużyna z nim sobie równie dobrze radzi.

Po zakończeniu ubiegłego sezonu, w okienku transferowym, nie było ofert, które byłyby godne rozważenia?

- W czwartek okazało się, że zostanę w Politechnice, chociaż miałem jeszcze tego dnia możliwość wyjazdu - nie udało się to jednak. Czekam na następną propozycję. Myślę, że coś tam się znajdzie.

Bardziej zagranica, czy może I liga śladami Łukasza Kadziewicza?

- Aczkolwiek drużynę ma bardzo dobrą z rezolutnym prezesem. Bardzo mądrze buduje zespół i niewykluczone, że i tam się pojawię.

Polskie kluby nie były zainteresowane pozyskaniem Pawła Woickiego?

- Bardzo byłem zainteresowany wyjazdem za granicę i na tym się skoncentrowałem. Dlatego też oferty z Polski nie bardzo mnie interesowały, z kolei im mniej czasu było do startu rozgrywek, tym krajowe propozycje coraz bardziej mnie interesowały, ale składy zostały skompletowane i troszkę zostałem na lodzie. Cieszę się, że mogę chociaż trzymać formę w Politechnice.

Ma pan upatrzony jakiś kierunek? Drużyna z ligi włoskiej, francuskiej, niemieckiej, czy gdzieś bliżej?

- Przeszedłbym do każdej drużyny, która mogłaby grać na jakimś wysokim poziomie, żeby móc spróbować gry w innej lidze. Uważam, że jestem już na tyle dojrzałym graczem, że mógłbym tego spróbować, a na pewno chciałbym bardzo. Myślę jednak, że już raczej nie w tym roku, chociaż... może...

Przy wyborze zagranicy przeważa aspekt finansowy, czy jednak jeszcze chęć poznania czegoś nowego?

- Dla gry w Politechnice można czasem zrezygnować z finansów - wówczas można czerpać większą przyjemność z pracy i to jest bardzo ważne. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem i zdążę sobie zarobić. Teraz dobrze się tu czuję.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: