Lucie Muhlsteinova: Myślałam, że... mecz się odmieni

Była zawodniczka dąbrowskiego MKS-u cieszyła się z dobrej postawy swojej drużyny po zwycięstwie w hali "Centrum". - Po prostu gramy z meczu na mecz i póki co wygląda to dobrze - mówiła po spotkaniu.

Rozgrywająca Lucie Muhlsteinova spędziła w ekipie Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza jeden sezon (2010/11), w którym zajęła wraz z zagłębiowskim klubem czwartą lokatę w lidze i osiągnęła półfinał Pucharu CEV. Siatkarka wracała do Dębowego Miasta jeszcze w barwach białostockiego AZS-u, zaś w niedzielę sympatyczna Czeszka (już w barwach Chemika Police) mogła po raz kolejny przypomnieć sobie chwile spędzone w zespole Waldemara Kawki. - Czuję się tutaj niesamowicie! W takich chwilach wraca dużo fajnych wspomnień. W Dąbrowie Górniczej są bardzo dobrzy kibice, co było doskonale widać i słychać. O to właśnie chodzi: by fani przychodzili na mecze i dopingowali w taki sposób - chwaliła gospodarzy meczu zawodniczka beniaminka Orlen Ligi.

Wyniki setów spotkania Chemika Police z dąbrowskim MKS-em świadczą o totalnej dominacji drużyny Mariusza Wiktorowicza, tym samym potwierdziła ona doskonałą dyspozycję z pierwszych dwóch spotkań ligi. - Dziękuję za gratulacje. Nie patrzymy na to, że nasz bilans w setach to 9:0, po prostu gramy z meczu na mecz i próbujemy robić to jak najlepiej. Na razie nam to wychodzi - mówiła po meczu Czeszka, która przy okazji opowiedziała o kulisach zwycięskiej taktyki: - To wszystko zaczęło się od naszej dobrej zagrywki. MKS przez długi czas nie mógł sobie z nią w ogóle poradzić. Wszystkie piłki były przyjmowane na trzeci, czwarty metr, a rozgrywającej ciężko jest cokolwiek z tego zrobić. Trudno w takiej sytuacji zaatakować dobrze, kiedy naprzeciwko jest dobrze ustawiony, szczelny i wysoki blok - tłumaczyła zawodniczka.

29-letnia rozgrywająca dobrze wspomina rok spędzony w Dąbrowie Górniczej
29-letnia rozgrywająca dobrze wspomina rok spędzony w Dąbrowie Górniczej

Czy była Zagłębianka spodziewała się, że Tauron MKS będzie stanowił tylko tło dla rozpędzonych policzanek? - Jestem trochę zdziwiona, bo znam dobrze te dziewczyny i wiem, że walczą do końca. Myślałam, że mecz trochę się zmieni po tej dziesięciominutowej przerwie, ale tak wcale nie było. W sumie dobrze, że tak się nie stało i wszystko obróciło się na naszą korzyść - stwierdziła z uśmiechem Czeszka.

Rezerwowa rozgrywająca Chemika zapewnia, że dotychczasowe zwycięstwa nie sprawią, że beniaminek zasilany milionami od Grupy Azoty będzie patrzył lekceważąco na pozostałe zespoły w lidze: - Nie mamy problemów z utrzymaniem koncentracji, w końcu każdy zespół, z którym walczymy, jest dobry i nie można go lekceważyć. Nie przeceniajmy tego, że wygrywamy bez straconego seta - przestrzegała siatkarka.

Wielu kibiców uważa, że już teraz policki zespół jest w formie godnej gry w Lidze Mistrzyń i żałuje, że tak mocna jak na ligowe standardy ekipa nie wystąpi w jej tegorocznej edycji. - Oczywiście nie możemy grać w europejskich pucharach, ale na wszystko jest bardzo dużo czasu. Wszystko toczy się powolnym, dobrym rytmem. Najpierw cieszyłyśmy się z awansu, a teraz mam nadzieję, że po sezonie zajmiemy miejsce, które da nam grę w Europie - spokojnie stwierdziła reprezentantka Czech.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)