Trener Waldemar Kawka stwierdził jasno: żeby myśleć o jakimkolwiek przyzwoitym wyniku w Lidze Mistrzyń, trzeba przede wszystkim wygrywać z takimi rywalami jak mistrz Rumunii. W zwykłych warunkach środowa inauguracja LM w hali "Centrum" nie byłaby szczególnie ważnym wydarzeniem, ale dwie ligowe porażki Tauronu MKS nieco zmieniały perspektywę. Wygrana ze Stiintą Bacau miała pomóc w poprawieniu nastrojów w zagłębiowskiej drużynie.
Pierwsze akcje spotkania nie zaliczały się do wybitnych: po stronie Rumunek Kim Staelens rozgrywała równie szybko, co mało efektywnie. Starczało to jednak na dąbrowianki, które nie zawsze radziły sobie z lekkimi zbiciami rywalek. Gospodynie miały spore oparcie w Sassie, skutecznej w obronie i ataku, a także Katarzyna Zaroślińskiej. Rumunki przez długi czas nie pozwalały polskiej ekipie na przełamanie, ale stało się to po serii prostych błędów Stiinty. Czujna na siatce Eleonora Dziękiewicz i jej blok dały MKS-owi cenne cztery punkty przewagi (16:12). Gra Stiinty stała się chaotyczna, przez co musiał zainterweniować jej trener. Reprymenda przyniosła wzmocnienie serwisu i odrobienie kilku punktów. Tym razem to trener Kawka musiał brać czas (22:20). Pomogło to drużynie w osiągnięciu celu; seta zakończyło podwójne odbicie Staelens.
Mistrz Rumunii pokazał się z dobrej strony w kolejnej partii, po asie serwisowym holenderskiej rozgrywającej było już 3:0 dla Stiinty. Tauron MKS odpowiedział równie efektownie, a po bloku Rachael Adams i Zaroślińskiej już prowadził. Polki nie ustępowały ani na moment przeciwniczkom; nawet po rozpaczliwej obronie Elżbiety Skowrońskiej piłka lądowała w polu rywalek! Wicemistrzynie Polski starały się sprytnie omijać blokujące Stiinty, od czasu do czasu zdając się na siłę atakującej i kapitan zespołu. Napór przyjezdnych osłabł, co pozwoliło MKS-owi na punktową serię (16:11). Dobre przyjęcie pozwalało Annie Kaczmar na wykorzystanie wszystkich opcji w ataku, zaś rywalki odpowiadały mocnymi, lecz niecelnymi zbiciami. Tym razem dąbrowianki nie miały żadnych kłopotów z rozprawieniem się z rywalem: dwie punktowe zagrywki Sassy i atak z obiegnięcia Dziękiewicz dopełniły dzieła (25:15).
Trzeci set znów rozpoczął się od prowadzenia mistrzyń Rumunii, dopiero atak z przechodzącej kiwki Adams przełamał serię Stiinty. Koncert gry ofensywnej w wykonaniu Sassy pozwolił MKS-owi na częściowe odrobienie strat (7:8). Rumunki udanie przedzierały się przez dąbrowską "ścianę", poza tym oba zespoły korzystały wzajemnie za zepsutych serwisach. Wynik oscylujący wokół remisu przełamały Sassa i pudłująca Monika Potokar (16:13). Dąbrowianki atakowały o wiele celniej niż zespół po drugiej stronie siatki, co przybliżało MKS do końcowego sukcesu. Kibice oklaskiwali obrony Krystyny Strasz, zaś najgłośniej fetowali po autowym zbiciu środkowej Stiinty, gdyż ono zakończyło całe spotkanie.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać?
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Stiinta Bacau 3:0 (25:21, 25:15, 25:18)
Tauron MKS: Dziękiewicz, Adams, Kaczmar, Zaroślińska, Sassa, Skowrońska, Strasz (libero) oraz Staniucha-Szczurek, Liniarska
Stiinta: Rogojinaru, Bacsis, Herlea, Potokar, Staelens, Sobo, Vujović (libero) oraz Miclea, Baltalu, Cvetanović, Breban
Sędziowie: Sandro La Michela (Włochy), Aziz Yener (Turcja)