Mecz zaczął się w trzecim secie - relacja z meczu AZS Politechnika Warszawska - AZS Częstochowa

W trzeciej kolejce PlusLigi w Warszawie spotkały się dwa zespoły akademickie. Pełną pulę punktów zostawili u siebie gospodarze.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Pierwsze dwa sety meczu pomiędzy AZS Politechniką Warszawską a AZS Częstochowa przebiegały pod dyktando gospodarzy. W pierwszej odsłonie meczu ta przewaga była miażdżąca, podopieczni trenera Jakuba Bednaruka byli nie do zatrzymania w ataku oraz dobrą zagrywką bardzo utrudniali rozegranie przeciwnikowi. Zawodnicy spod Jasnej Góry mieli ogromne problemy z własnym atakiem, zwłaszcza atakujący Michał Kamiński.

W drugim secie walka była nieco bardziej wyrównana, ale po drugiej przerwie technicznej przewagę uzyskali gospodarze, którzy nadal lepiej serwowali. Utrzymywał się problem braku skutecznego ataku z prawego skrzydła, bo zastępujący Kamińskiego Michał Kaczyński też nie radził sobie zbyt dobrze. Znacznie poprawili swoją grę w bloku podopieczni trenera Marka Kardosa i coraz częściej zatrzymywali atakujących warszawskich. Podwójna zmiana w Politechnice pod koniec tego seta okazała się strzałem w dziesiątkę.

Trzeci set okazał się najciekawszy w całym spotkaniu, bo oba zespoły naprzemiennie zdobywały punkty seriami i prawie każda akcja była długa, i momentami dramatyczna. Było wiele bardzo efektownych obron. Goście wyszli na tego seta bardzo zdeterminowani, z trzecim kolejnym zawodnikiem w roli atakującego (Bednorz) i przy mocnej zagrywce Miłosza Hebdy otworzyli 4:0, co było ich największą przewagą od początku meczu. Potem straty zostały odrobione, ale dobra gra częstochowian i nasilające się błędy warszawiaków ponownie dały gościom sporą przewagę, prowadzili już 17:13. Wtedy na boisku pojawił się Paweł Adamajtis (Paweł Woicki wszedł już wcześniej w tym secie) i swoją bardzo mocną zagrywką walnie przyczynił się do poprawy gry swojego zespołu, który zaczął odrabiać straty. Na koniec seta była bardzo zacięta i pełna wspaniałej walki końcówka, w której podopieczni trenera Bednaruka potrzebowali aż czterech piłek meczowych, żeby ostatecznie zwyciężyć.

Wygrana AZS Politechniki Warszawskiej wynikała przede wszystkim z ich lepszej gry w ataku oraz bardzo dobrej zagrywki, w tych elementach byli zdecydowanie mocniejsi od przeciwnika. Po raz kolejny pokazali też - dość zaskakujący w ich sytuacji finansowej - potencjał swojego wyrównanego składu, wejścia zmienników nieodmiennie poprawiały grę zespołu. W zespole gości brakowało drugiego rozgrywającego, który mógłby dać chwilę oddechu Michałowi Kozłowskiemu, oraz skutecznego prawoskrzydłowego.

AZS Politechnika Warszawska - AZS Częstochowa 3:0 (25:19, 25:20, 29:27)

AZS Politechnika Warszawska: Pawliński, Nowak, Zatko, Szalpuk, Sacharewicz, Gontariu, Potera (libero) oraz Adamajtis, Kaczorowski, Smoliński, Woicki.

AZS Częstochowa: Kamiński, Murek, Hebda, Vesely, Kaźmierczak, Kozłowski, Piechocki (libero) oraz Marcyniak, Bednorz, Kaczyński, Bąkiewicz.

MVP: Marcin Nowak.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×