Tuż przed spotkaniem okazało się, że siły obu ekip zostały niespodziewanie wyrównane: co prawda drużyna Bogdana Serwińskiego wybrała się do Dąbrowy Górniczej z tylko jedną atakującą, Magdaleną Piątek, jednak Tauron MKS Dąbrowa Górnicza również był skazany na braki kadrowe. Z powodu kontuzji w przedmeczowej rozgrzewce nie wzięła udziału Natalia Guadalupe Brussa.
W wyjściowym składzie zespołu gospodyń zaprezentowała się po raz pierwszy Marina Katić, która ze zmiennym szczęściem wykorzystywała grę przez środek siatki. W początkowej fazie meczu mało który punkt był efektem przemyślanej akcji, prędzej wyraźnym błędem którejś ze stron spotkania. Nie brakowało emocji za sprawą kontrowersyjnych decyzji sędziów, którzy przyznali ósmy punkt Muszyniance po, zdaniem gospodarzy, poprawnych atakach blok-aut. Oba zespoły grał na równym poziomie w asekuracji, jednak serwisy chorwackiej rozgrywającej i autowe ataki środkowych z Muszyny dały MKS-owi z Dąbrowy wyraźnie prowadzenie (13:9).
Przyjezdne wzmocniły zagrywkę, przez co statystyki przyjęcia dąbrowianek gwałtownie się pogorszyły, na szczęście dla tych ostatnich doskonale spisywały się Zaroślińska wraz ze Skowrońską. Przewaga zbudowana na zagrywce stopniała, gdy "złapane" blokiem zostały dąbrowskie skrzydła. Ciekawie było pod koniec seta, kiedy wciąż dominujące (mimo pomyłek) dąbrowianki straciły prowadzenie przy stanie 24:22. Kiedy na wyżyny swoich możliwości wznosiła się Karolina Różycka, w hali "Centrum zrobiło się nerwowo, ale przyniosło to kapitalną mobilizację obu ekip i widowiskowe obrony. Ukoronowaniem seta była akcja przy stanie 29:28 dla Tauronu MKS, która trwała prawie trzy minuty! Ostatecznie za sprawą pomyłki Jagieło w ataku morderczą batalię wygrały Zagłębianki.
Pozytywnie naładowane zawodniczki Waldemara Kawki rozpoczęły kolejną partię od popisu gry defensywnej, ale muszynianki nie odpuszczały tak łatwo. Prezentowały one dużo lepszy odbiór zagrywki i notowały więcej bloków (głównie dzięki Ivanie Plchotovej), mimo tu musiały gonić wynik. Po raz kolejny ciężar gry wzięła na siebie Różycka, co dało jej zespołowi remis (8:8), który zapoczątkował grę punkt za punkt. Dopiero czarna seria Tauronu MKS w ofensywie zmusiła trenera Kawkę do wzięcia czasu i roszady na rozegraniu i przyjęciu. Nie odmieniło to jednak losów partii, w której niepodzielnie dominowały przyjezdne. Zagłębianki obroniły cztery piłki setowe, ale źle wykonany przez Aleksandrę Liniarską serwis dopełnił dzieła (21:25).
Po dziesięciominutowej przerwie obie drużyny rzuciły się do ataku, nieco lepiej prezentowała się ekipa z Małopolski, której wyblok i sprytne kiwki dawały się we znaki Zagłębiankom. Te zaś w końcu zaczęły powstrzymywać przeciwniczki na siatce, co dawało im kontakt punktowy. Niezmordowana Zaroślińska prowadziła korespondencyjny pojedynek z duetem Różycka-Jagieło, a rozgrywające licytowały się na lepsze zagrania (rzadko wykorzystywanych przez atakujące). Po serii fatalnych odbiorów Tauronu MKS sytuacja tego zespołu pogorszyła się (18:21, 20:23), ale na zagrywce Zaroślińskiej (dwa asy!) znów doszło do gry na przewagi. Tym razem lepsze okazał się zespół trenera Serwińskiego (25:27).
Zagłębianki rzuciły się od początku czwartej partii do ratowania spotkania. Na przeszkodzie stawiały im fenomenalnie dysponowane środkowe Mineralnych, które po trzech setach mogły chwalić się 11 punktami w bloku. Siłą obu drużyn była zagrywka: dzięki celności Dziękiewicz Tauron MKS wyszedł na prowadzenie 8:5, by stracić je za sprawą podobnej serii Ivany Plchotovej. Przełamanie przyszło za sprawą czujności Liniarskiej na siatce i sprytnym zagraniom Sassy (14:8, 16:10). Od tego momentu stało się niemal pewne, że hitowy mecz Orlen Ligi jeszcze potrwa. Muszynianki nie zdołały się podnieść, zaś as serwisowy Kaczmar przedłużył mecz o jeszcze jedną, decydującą partię.
Zmęczenie po ponad dwóch godzinach prawdziwej wojny nie osłabiło zapału MKS-ów, o czym świadczyła żółta kartka dla szkoleniowca przyjezdnych. W bloku rządziła Sylwia Wojcieska, ale tym razem miała ona w tym elemencie konkurencję po drugiej stronie siatki. Sygnał do ataku dała piekielnie mocnym zbiciem kapitan Zagłębianek (8:7), lecz wtedy już kolejny raz dla Tauronu MKS nie do przejścia okazywała się muszyńska "ściana". To właśnie ona doprowadzała kibiców w hali "Centrum" niemal do wrzenia! Po bloku na Skowrońskiej i błędzie Dziękiewicz było już 14:12 dla przyjezdnych; obaj trenerzy nie wahali się przed braniem kolejnych czasów, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie o wyniku zadecydował błąd przekroczenia linii trzeciego metra przez atakującą dąbrowianek. Niespodziewanie to Mineralne cieszyły się z dwóch punktów.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Polski Cukier Muszynianka Fakro Bank BPS Muszyna 2:3 (31:29, 21:25, 25:27, 25:16, 14:16)
Tauron MKS: Dziękiewicz, Sassa, Zaroślińska, Katić, Adams, Skowrońska, Strasz (libero) oraz Liniarska, Kaczmar, Staniucha-Szczurek
Muszynianka: Rożycka, Mauzrek, PIątek, WOjcieska, Jagieło, Plchotova, Maj (libero) oraz Kurnikowska, Jasińska
MVP: Karolina Różycka (Muszynianka)
Sędziowie: Andrzej Kobienia, Sławomir Gołąbek.