Natalia Kurnikowska: Udowodnimy swoją siłę

Młoda siatkarka małopolskiego zespołu miała powody do radości po zwycięstwie w Dąbrowie Górniczej. - Brawa dla sztabu za rozpisanie rywalek! - mówiła po niedzielnym spotkaniu.

Starcie Orlen Ligowych MKS-ów było momentami brzydkie i pełne błędów, ale z drugiej strony był to najbardziej emocjonujący mecz 4. kolejki ekstraklasy. Sęk w tym, że kibice wicemistrza Polski nie mieli szczególnych powodów do radości: Polski Cukier Muszynianka Fakro Bank BPS Muszyna niespodziewanie wyrwał Tauronowi MKS Dąbrowa Górnicza dwa punkty, prezentując przy okazji swoje atuty. - Było potwornie ciężko, bo MKS bardzo dobrze bronił, ale trzeba przyznać, że mecz mógł się podobać. Wydaje mi się, że był naprawdę fajny i strasznie emocjonujący. Wygrywałyśmy sety w ich końcówkach, było w tym trochę szczęścia, ale i konsekwencji. Cieszę się, że nasze przyjmujące były dzisiaj w bardzo dobrej dyspozycji, dzięki czemu zakończyłyśmy mecz pozytywnie - komentowała na gorąco Natalia Kurnikowska, siatkarka klubu z Muszyny. Co ciekawe, młoda przyjmująca ma dobre wspomnienia z derbów ligowych MKS-ów: w lutym 2011 roku Kurnikowska, wtedy w barwach dąbrowskiej drużyny, była jedną z cichych bohaterek spotkania z Mineralnymi, przegranego ostatecznie... w tie-breaku.

O ile do postawy atakujących Mineralnych można było mieć spore zastrzeżenia (jedynie 8 punktów w 5 setach spotkania!), o tyle Bogdan Serwiński mógł po meczu wyróżnić parę środkowych, Sylwię Wojcieska i kolejną byłą siatkarkę ekipy z Zagłębia, Ivanę Plchotovą. Były nie tylko skuteczne w ataku, ale przede wszystkim ich autorstwa jest 15 z 20 punktów, jakie cała drużyna Muszynianki zdobyła blokiem. - Gramy nieźle w bloku, co nas cieszy. Poza tym bardzo duża jest w tym zasługa trenerów, którzy bardzo dobrze przygotowali nas taktycznie, dzięki czemu wiedziałyśmy, jak i gdzie skakać do bloku. Dobra robota! - chwaliła sztab szkoleniowy siatkarka pochodząca z Lęborka.

"Chcę wykorzystać jak najlepiej czas w Muszynie"
"Chcę wykorzystać jak najlepiej czas w Muszynie"

Dla 21-letniej zawodniczki, której nieobce są występy w biało-czerwonych barwach, przejście z białostockiego AZS-u do drużyny znad Popradu było przejściem z siatkarskiego piekła do nieba, a przede wszystkim okazją do regularnych występów w ciekawym zespole. - Mam nadzieję, że uda mi się to wykorzystać. W zeszłym roku w Białymstoku grałam przez cały sezon i w ten sposób zebrałam trochę doświadczenia. Chciałabym z tego skorzystać, ale najchętniej na pozycji przyjmującej, bo na niej czuje się zdecydowanie lepiej niż na ataku, co nie oznacza, że jeżeli trener przesunie mnie na prawe skrzydło, nie będę dawała z siebie wszystkiego. Oby ten sezon był udany - wyraziła nadzieję była zawodniczka dąbrowskiego MKS-u.

W małopolskiej ekipie doszło do sporych zmian kadrowych, na których skorzystały młode i perspektywiczne siatkarki ligowe jak Justyna Sosnowska, Gabriela Jasińska czy własnie Kurnikowska. Jak według niej samej sprawdza się połączenie doświadczenia z młodością w składzie trenera Serwińskiego? - To bardzo dobra mieszanka! Młodzież w składzie daje trochę świeżości na treningach i póki co, to bardzo dobrze się sprawdza, w końcu mamy teraz bardzo dobre wyniki. Niczego więcej nie trzeba - uznała przyjmująca.

Zespół z Muszyny przed sezonem skazywany był na środek tabeli ze względu na brak uznanych nazwisko, jakie przewijały się przez ten klub w latach ubiegłych. - Dużo ludzi tak myślało, ale udowodnimy, że tak nie jest. Mamy dobry i stabilny zespół, który pokaże nieraz swoją siłę - stwierdziła pewna siebie Kurnikowska.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: