Porażka z kontuzją w tle - relacja z meczu AZS Częstochowa - Effector Kielce

Siatkarze AZS-u Częstochowa nie zdołali odnieść drugiego zwycięstwa w sezonie. Gospodarze ulegli Effectorowi Kielce, a co gorsza, stracili Miłosza Hebdę, który doznał kontuzji pod koniec II seta.

Siatkarze obu ekip przystąpili do gry w odmiennych nastrojach. Akademicy po wygranej w Bydgoszczy na inaugurację rozgrywek, w kolejnych meczach nie zdołali ugrać nawet punktu. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza swoją niemoc przełamali dopiero w 3. kolejce, zwyciężając bez straty seta Lotos Trefl Gdańsk. Mimo to faworytem tego starcia byli gospodarze, którzy do rywalizacji przystąpili z Jakubem Bikiem. Wychowanek Delic-Polu Częstochowa na pozycji libero zastąpił Kacpra Piechockiego.

Początek pierwszej partii zwiastował emocjonujące spotkanie. Oba zespoły grały bardzo konsekwentnie w ataku, nie popełniając większej liczby błędów. W efekcie żadna z ekip nie potrafiła wysforować się na większe, niż jednopunktowe prowadzenie. Zmieniło się to dopiero przy stanie 10:10. Wówczas skuteczną kontrę wyprowadzili kielczanie, zakończoną atakiem Cristiana Poglajena. W kolejnej akcji pomylił się Michał Kamiński, atakując w siatkę i goście zyskali dwa oczka przewagi (12:10). Napędzających się rywali próbował wybić z rytmu Marek Kardos prosząc chwilę później o przerwę, jednak to nie zdekoncentrowało przyjezdnych, którzy po skutecznej kiwce Piotra Lipińskiego i kolejnym ataku Poglajena zeszli na drugą przerwę techniczną z czterema punktami przewagi (16:12). Po niej sygnał do odrabiania strat dał Miłosz Hebda. Przyjmujący Akademików wziął na swoje barki ciężar gry w ataku, dołożył kilka punktowych zagrywek i doprowadził do remisu 21:21. Uskrzydleni tą sytuacją gospodarze, wsparci w końcówce partii przez Dawida Murka po skutecznym bloku Michała Bąkiewicza na Cristianie Poglajenie mieli jeszcze piłkę setową (24:23), jednak nie zdołali tej okazji wykorzystać. Bohaterem okazał się natomiast Argentyńczyk, którego atomowe zagrywki pozwoliły kielczanom zwycięsko zakończyć pierwsze starcie.

Cristian Poglajen (z lewej) w końcówce pierwszej partii przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości
Cristian Poglajen (z lewej) w końcówce pierwszej partii przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości

Druga partia rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, od wymiany ciosów. Szybko przerwali ją jednak akademicy, którzy przy wyniku 5:5 zdobyli trzy kolejne oczka. Po przerwie technicznej goście rozpoczęli odrabianie strat. Udało się tego dokonać z pomocą rywali. Po autowym ataku Miłosza Hebdy i dotknięciu siatki przez Michała Kozłowskiego na tablicy świetlnej ponownie pojawił się rezultat remisowy (12:12). Na krótko bowiem natychmiastowy zryw podopiecznych Marka Kardosa i błędy po stronie Effectora sprawiły, że dystans dzielący obie ekipy wzrósł do sześciu punktów (19:13). Od tego momentu miejscowi bezsprzecznie kontrolowali przebieg drugiej partii, którą ostatecznie zwyciężyli 25:18. Radość z wygranej zmąciła jednak kontuzja Miłosza Hebdy. Przyjmujący gospodarzy przy stanie 21:17 po jednym z ataków, opadając, poślizgnął się tak nieszczęśliwie, że doznał kontuzji stawu skokowego.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Po wygranej w poprzedniej odsłonie, trzeciego seta AZS rozpoczął z trzema zmianami w wyjściowej szóstce. Na boisku pojawili się Dawid Murek, Michał Kaczyński i Mariusz Marcyniak. To nie wpłynęło najlepiej na zespół gospodarzy, którzy po skutecznym bloku Sławomira Jungiewicza na Michale Bąkiewiczu przegrywali 4:8. Akademicy w pogoń ruszyli po czasie wziętym przez Marka Kardosa (6:11). Skuteczne ataki Jakuba Vesely'ego i Dawida Murka pozwoliły zbliżyć się miejscowym do rywali na jeden punkt (10:11). Chwilę później goście znów odskoczyli na trzy oczka, ale błąd podwójnego odbicia odgwizdany Piotrowi Lipińskiemu i dwie skuteczne kontry zakończone przez Michała Bąkiewicza dały gospodarzom remis 16:16. Decydująca część seta należała jednak do kielczan. Dwa skuteczne ataki ze środka Dawida Dryji i nieudany plas Mariusza Marcyniaka rozstrzygnęły losy partii, którą zakończył atakiem z prawego skrzydła Sławomir Jungiewicz.

Walczący o pozostanie w grze częstochowianie nie najlepiej rozpoczęli czwartą partię. Podopieczni Marka Kardosa jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną zanotowali serię pięciu straconych oczek i w efekcie z boiska zeszli przegrywając 3:8. Mimo to goście nie złożyli broni. Po długim pościgu dzięki dobrej grze duetu Murek-Kaczyński, częstochowianie zbliżyli się do rywali na jeden punkt (16:17), jednak decydujący głos należał do zespołu prowadzonego przez Dariusza Daszkiewicza. Goście w końcówce odbudowali bezpieczna przewagę i postawili kropkę nad "i" po skutecznym ataku Sławomira Jungiewicza.

AZS Częstochowa - Effector Kielce 1:3 (24:26, 25:18, 21:25, 20:25)

AZS: Kozłowski, Vesely, Kaźmierczak, Hebda, Bąkiewicz, Kamiński, Bik (libero) oraz Murek, Marcyniak, Kaczyński, Buczek

Effector: Lipiński, Jungiewicz, Dryja, Polański, Poglajen, Buchowski, Sufa (libero) oraz Kaczmarek (libero), Bieniek, Staszewski, Romanutti, Wolański

MVP: Sławomir Jungiewicz (Effector)

Komentarze (9)
adip
2.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Byłem i widziałem. Wnioski dwa: atakujący Kamiński beznadziejny i rozgrywający to niestety tylko wystawiacz. Hebda akurat do momentu kontuzji ciągnął wynik i był najlepszy. Jeśli nie wzmocnimy Czytaj całość
avatar
rbk17
2.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ludzie spokojnie - już po 4 kolejce wydajecie sądy kto będzie w dole tabeli. Chyba co niektórzy z was naprawdę od niedawna oglądają Plusligę? 
avatar
bart_
1.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak teraz nie będzie punktów z Treflem i BBTS-em to nie widze juz tego sezonu dalej 
avatar
Sebastian Bogatko
1.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
moim zdaniem sklad jest slabszy niz rok temu. Brak Boćka , gorszy środek , nie ma zmiennika dla rozgrywającego . 
avatar
Za Ostatni Grosz
1.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wygląda na to, że AZS zakotwiczy na stałe na dole tabeli. Wielka szkoda kontuzji Hebdy. Skład wydawał się mocniejszy niż przed rokiem, ale czy w końcu odpali? Chyba więcej należy wymagać przede Czytaj całość