Pech młodego przyjmującego AZS-u Częstochowa. Uraz pozbawił go debiutu w pierwszym składzie

O ogromnym pechu może mówić Bartosz Bednorz. Młody przyjmujący AZS-u Częstochowa był przewidziany do gry w pierwszym składzie w meczu z Effectorem Kielce, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja.

19-letni zawodnik, który w zeszłym roku sięgnął po złoty medal mistrzostw Polski juniorów, a także zgarnął nagrodę dla najlepszego zawodnika i najlepszego przyjmującego finałowego turnieju, nie doczekał się jeszcze szansy z prawdziwego zdarzenia w AZS Częstochowa. W poprzednich meczach Bednorz zaliczył tylko kilka epizodów na placu gry. Miało się to zmienić w piątkowym pojedynku z Effectorem Kielce i w obliczu słabszej dyspozycji Michała Kamińskiego, częstochowianie mieli zagrać z trzema przyjmującymi na boisku. Plany taktyczne Marka Kardosa legły jednak w gruzach, gdy 19-latek nabawił się kontuzji. - Dwa dni przed meczem na treningu źle stanąłem przy lądowaniu po zagrywce i naciągnąłem ścięgno piszczelowe. Nie jest to poważna kontuzja, ale niestety wykluczyła mnie z tego meczu. Trzy lub cztery dni przerwy i wracam do treningów i przygotowuje się do meczu w Gdańsku. Chodzę na zabiegi, biorę leki, więc powinno być wszystko w porządku - mówi młody przyjmujący Akademików.

W tym sezonie wraz z Bednorzem do PlusLigi trafili inny młodzi gracze, którzy pierwsze siatkarskie szlify zdobywali w Delic-Polu Norwid Częstochowa, a ostatni rok spędzili w SMS-ie Spała. Barw Effectora Kielce bronią Nikodem Wolański oraz Mateusz Bieniek, w BBTS-ie Bielsko Biała gra Bartosz Bućko, a Bartłomiej Bołądź i Adam Kowalski coraz śmielej poczynają sobie w Cerradzie Czarnych Radom. Na swoje "pięć minut" Bednorz będzie musiał jeszcze poczekać. - To bardzo boli, ale myślę, że szczególnie Michał Kaczyński zaprezentował się z bardzo dobrej strony i zrobił kawał dobrej roboty. Nie udało się wygrać, ale nie jeden zawodnik zawalił to spotkanie. Złożyło się na to wiele czynników. Kielczanie byli po prostu lepsi – zauważa mistrz Polski juniorów.

Kontuzja Bednorza, to nie jedyny problem, z jakim muszą borykać się częstochowianie. Na problemy zdrowotne narzeka również drugi rozgrywający, Marcin Janusz, który ma problemy z łękotką i będzie musiał poddać się zabiegowi artroskopii kolana. Tym samym czeka go dłuższy rozbrat z siatkówką. Na domiar złego podczas piątkowego spotkania serca częstochowskich kibiców zadrżały, gdy po jednej z akcji na parkiet z grymasem bólu upadł Miłosz Hebda. Cała sytuacja wyglądała bardzo groźnie, a pierwsze doniesienia mówiły o skręceniu stawu skokowego. Na całe szczęście skończyło się na strachu i 22-letniemu przyjmującemu nic poważnego się nie stało, ale przez najbliższe dwa tygodnie będzie wyłączony z treningów.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)