Po raz kolejny zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki i po raz kolejny w najważniejszym momencie pojedynku drużyna nie zdała egzaminu. Po kiepskim tie-breaku, Siódemka SK bank Legionovia uległa łodziankom i po sześciu kolejkach Orlen Ligi ciągle pozostaje z jednym zwycięstwem na koncie.
Mecz z Beef Master Budowlani Łódź momentami stał na wysokim poziomie. Długie akcje doprowadzały publiczność do czerwoności. Libero Legionovii, Magdalena Saad ocenia to jednak nieco inaczej: - Nie wiem, czy spotkanie mogło się podobać kibicom, bo obie drużyny grały falami. Jeden set świetny w naszym wykonaniu, drugi znów w wykonaniu przeciwniczek. Totalna sinusoida - powiedziała wyraźnie zawiedziona. - Rzeczywiście, pod względem obrony mecz mógł być miły dla oka. Cieszy mnie nasza postawa w defensywie, bo pod tym kątem spotkanie wyglądało zupełnie inaczej niż w Pile. Jednak ciągle nie potrafimy utrzymać wszystkich elementów na tym samym poziomie. Gdy funkcjonuje obrona, tracimy pod innym względem. Musimy znaleźć złoty środek, aby jedna rzecz przekładała się na drugą na boisku, a wtedy efekt będzie inny - wyraziła nadzieję siatkarka.
Paradoksalnie, czwarty i zarazem najlepszy set w wykonaniu gospodyń mógł mieć na nie nieco destrukcyjny wpływ. Może zwycięstwo do 13 po prostu je uśpiło? - Zawsze są obawy, czy jeden dobry set nie wprowadzi dekoncentracji w drużynie. Uważam jednak, że na początku tie-breaka nie zanotowałyśmy przestoju. Znowu popadłyśmy w coś, co przydarza nam się nie pierwszy raz. Nazwałabym to brakiem determinacji na drodze do zwycięstwa. Gdy już jesteśmy w połowie, coś się psuje i nie potrafimy wrócić na właściwą ścieżkę - tłumaczyła Saad.
- Ten zespół dysponuje ogromną siłą w ataku i w przyjęciu. Mamy świetne przyjmujące, mamy Berenikę (Tomsię - przyp.red.), która gra lepiej z meczu na mecz, wszystko powoli się zazębia, a jednak ciągle brakuje czegoś by postawić tę kropkę nad "i". Brakuje troszkę charakteru, choć te dziewczyny są niezwykle silne psychicznie. W jakiś dziwny sposób ucieka to podczas meczu. Zastanawiam się, czy winne są temu nerwy, czy jest jakiś inny powód. Ciężko mi to ocenić, ale przyznaję, że czuję się niepewnie, gdy mamy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki - stwierdziła siatkarka.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Drużyna, budowana niemal od podstaw, miała już sporo czasu na zgranie i wypracowanie swojego systemu gry. Co lub kogo należy tu więc winić? - Brakuje wiary w siebie. I nie mówię tutaj o sobie, tylko generalnie o zespole, jako całości. Ta drużyna nie wierzy w siebie do końca. Dziewczyny są naprawdę niewiarygodnie dobre, treningi wyglądają wspaniale, mecze, a szczególnie pewne fragmenty, wypadają nieraz genialnie. Jesteśmy w stanie urywać punkty najlepszym zespołom w tej lidze, ale ciągle wygląda to tak, jak wygląda, czyli kiepsko - powiedziała Magdalena Saad.
Wiarę w siebie buduje się przez zwycięstwa, a takie siatkarki z Legionowa odniosły przed dwoma tygodniami we własnej hali z faworyzowanym Impelem Wrocław. Czy to nie miał być ten przełomowy moment? - Tak, to powinien być dla nas pozytywny kop, ale gdzieś to się zatarło i nie potrafię tego wyjaśnić. Myślę, że gdybyśmy wygrały w Pile, to z Budowlanymi Łódź też byłoby już zupełnie inaczej - dodała libero Legionovii.
Przed Siódemką Legionowo coraz trudniejsze zadanie. Ósme miejsce w tabeli to nie coś, na co liczyli w klubie przed sezonem, tym bardziej, że przebudowany zespół miał być znacznie lepszy od tego, który walczył o utrzymanie w Orlen Lidze.
- Oczywiście, sztab ciągle kombinuje, stara się znaleźć odpowiedź na te wszystkie wątpliwości i problemy. Myślę, że mają podobne zdanie do mojego. Sami stworzyli ten zespół, więc muszą w niego wierzyć. Wiedzą, że ten team potrafi grać na wysokim poziomie i potrafi zwyciężać. Robią wszystko, by zmienić naszą sytuację. Mamy czas, ale jest go coraz mniej. Po każdym meczu możemy o tym gadać, ale w końcu trzeba coś z tym przecież zrobić - zakończyła Saad.