Dąbrowski Tauron MKS zanotował kolejną porażkę z rywalem z samej czołówki ligowej tabeli, tym razem z Impelem Wrocław, ale Zagłębianki nie miały prawa wstydzić się swojej postawy na parkiecie. Podopieczne Waldemara Kawki zagwarantowały widzom poniedziałkowego spotkania prawdziwą huśtawkę nastrojów. - Nasza gra wyglądała na pewno zdecydowanie lepiej. Mecz mógł się podobać i był interesujący dla kibiców. Cieszę się, że podjęłyśmy walkę z bardzo mocnym zespołem; Impel ma w tym roku silny skład i bardzo mocną ławkę rezerwowych - komentowała po meczu Joanna Staniucha-Szczurek, której wejście na parkiet pomogło MKS-owi w odrobieniu strat w kluczowej, trzeciej partii.
- My mamy w tym roku pecha, bo ciągle nękają nas jakieś kontuzje - mówiła przyjmująca, mając na myśli niedawne urazy m.in. Natalii Guadalupe Brussy, Katarzyny Zaroślińskiej i Elżbiety Skowrońskiej - W zeszłym tygodniu zdarzyło się tak, że przez jakiś czas trenowałyśmy wyłącznie "gołą" szóstką... Tym bardziej cieszę się, że udało nam się pozbierać i że, póki co, wszystko idzie ku dobremu. Mam nadzieję, że druga runda będzie nasza - przyjmująca wyraziła nadzieję.
W trzecim i piątym secie dąbrowskie siatkarki zdołały, mimo szalenie niekorzystnej sytuacji, odrobić straty w najważniejszych momentach. W trzeciej partii wrocławianki prowadziły już 22:19, lecz Tauron MKS potrafił zdobyć sześć punktów z rzędu. W tie-breaku wicemistrzynie Polski wyszły na remis mimo wysokiej przewagi rywala (13:9), ostatecznie nie przyniosło to wygranej w całym spotkaniu. - To dobrze, że potrafimy wyjść z takich opresji mimo przegrywania sporą ilością punktów. Do tej pory nam się to nie zdarzało, gdy już traciłyśmy przewagę, spuszczałyśmy głowy. Taki set to dla nas dobry prognostyk. W zeszłym sezonie nasza siłą było właśnie wychodzenie z takich kłopotów. W fazie zasadniczej często nam przynosiło to korzyść, ale szczęście skończyło się w play-offach. Może teraz będzie na odwrót? - zastanawiała się głośno "Stacha".
Jak zawodniczka dąbrowskiego MKS-u ocenia nową rozgrywającą zespołu, Ozge Kirdar Cemberci? Staniucha-Szczurek przyznała, że Turczynka sporo wniosła w grę drużyny. - Nie miałyśmy wiele czasu na zgranie, bo zaledwie tydzień, ale mam nadzieję, że będzie to wyglądało coraz lepiej. Poza tym w końcu mamy jeszcze dwie rozgrywające! (śmiech) Tutaj trener ma duże pole manewru, pozostaje nam się tylko cieszyć z takich możliwości - przyznała zawodniczka.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!