Bociek z Holendrem poprowadzili do sukcesu - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów

W najciekawiej zapowiadającym się meczu 6. kolejki PlusLigi, kędzierzynianie pokonali za trzy punkty drużynę z Bełchatowa i tym samym przeskoczyli ją w ligowej tabeli.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego miało miejsce powitanie Dustina Schneidera, który z rąk prezes Sabiny Nowosielskiej otrzymał koszulkę z numerem 18. Kanadyjczyk w sobotę jeszcze nie zagrał, ponieważ nie zostały jeszcze załatwione wszystkie formalności związane ze zgłoszeniem go do rozgrywek PlusLigi.

Gospodarze pokazali gotowość do walki już na samym początku rywalizacji. W ich szeregach wyróżniał się przede wszystkim Dick Kooy. Jego udane ataki oraz seria piekielnie mocnych zagrywek pozwoliła ZAKSIE objąć prowadzenie 7:4. Kędzierzynianie ani przez chwilę nie myśleli o zwolnieniu tempa. Z każdą akcją coraz skuteczniejszy był Grzegorz Bociek, a tempa nie zwalniali także Holender oraz serwujący Michał Ruciak (12:7). Imponująca seria miejscowych nie utrzymała się jednak nawet do drugiej przerwy technicznej. Poważna niemoc w ofensywie dopadła Kooy'a, natomiast po przeciwnej stronie siatki kolejne piłki bezbłędnie kończyli Stephane Antiga i Wojciech Włodarczyk. Z kolei trzeci ze skrzydłowych PGE Skry, Mariusz Wlazły, doszczętnie rozbijał kolejnymi potężnymi serwisami Piotra Gacka (15:18). Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla ambitnie próbowali doprowadzić do wyrównania. Dwoił się i troił Bociek, ale w końcu bełchatowianie znaleźli na niego receptę, pieczętując tym samym swój triumf w pierwszej odsłonie.

Drugi set jeszcze nie rozpoczął się na dobre, a przyjezdni już osiągnęli wysoką przewagę (0:4). Taki stan rzeczy trwał jednak bardzo krótko. Podopieczni Sebastian Świderski błyskawicznie się obudzili, głównie za sprawą fenomenalnie broniącego Gacka oraz skutecznego Boćka (5:5). Od tego momentu, oba zespoły przez dłuższy czas grały falami. Dwupunktową przewagę osiągali raz jedni, raz drudzy. Poważny szturm pierwsi przypuścili kędzierzynianie. Bardzo dobrze funkcjonował ich blok, a ponadto znakomitą skutecznością ponownie popisywał się Kooy (16:12). Gracze Miguela Falasci mieli dużą szansę na całkowite odrobienie strat, lecz w decydujących momentach kilka razy odbili się od ściany rąk na siatce. Z jej sforsowaniem nie poradzili sobie Facundo Conte (dwukrotnie) oraz Wlazły. Wygraną wicemistrzów Polski w drugiej partii przypieczętował asem serwisowym Kooy.

10-minutowa przerwa nie wybiła ZAKSY z właściwego rytmu. Dwie punktowe zagrywki z rzędu Jurija Gladyra oraz dwa pojedyncze bloki Boćka szybko zagwarantowały miejscowym większy komfort gry (8:5). Goście nie potrafili znaleźć sposobu, by wrócić na właściwe tory. Przestali stwarzać jakiekolwiek zagrożenie zagrywką, co było wodą na młyn dla Pawła Zagumnego i spółki. W ekipie z Opolszczyzny pierwszoplanową rolę odgrywał Kooy (15:11). Falasca mocno rotował swoimi przyjmującymi, lecz żaden z nich nie wywiązał się dobrze ze swoich obowiązków, co znalazło wyraźne odzwierciedlenie w końcowym wyniku trzeciego seta.

Czwarta odsłona rozpoczęła się w bardzo podobny sposób jak poprzednia. Dominacja kędzierzynian nie ustawała ani na minutę. Ich "generałem" był Bociek, raz po raz popisujący się technicznymi obiciami bloku (5:1). Zawodnicy z Bełchatowa nie zniechęcili się słabym otwarciem i dzięki kilku udanym akcjom Włodarczyka doprowadzili do stanu 7:7. Kolejne natarcie armii Świderskiego było jednak zabójcze. Zapoczątkowali je wspaniale wyglądający w obronie Gacek z Ruciakiem, a rola
bezlitosnego kilera przypadła Kooy'owi (15:10). Kryzysowa sytuacja zmusiła bełchatowian do podjęcia ryzyka w polu serwisowym. Okazało się ono ich sprzymierzeńcem, bowiem udane zagrania Daniela Plińskiego, Antigi oraz Włodarczyka pozwoliły im na wyrównanie wyniku (18:18). Chwilę później gospodarze rozpoczęli trzecią nawałnicę, która okazała się dla przyjezdnych już nie do odparcia.

Dzięki sobotniemu zwycięstwu, ZAKSA przeskoczyła Skrę w ligowej tabeli o jedno "oczko" (12 pkt do 11).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:1 (22:25, 25:20, 25:19, 25:21)

ZAKSA: Zagumny, Gladyr, Kooy, Bociek, Ruciak, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Witczak, Lewis, Ferens

Skra: Wlazły, Kłos, Wrona, Uriarte, Antiga, Włodarczyk, Zatorski (libero) oraz Pliński, Tuia, Conte, Brdjović, Maćkowiak

MVP: Grzegorz Bociek (ZAKSA)

Sędziowie: Marcin Herbik, Tomasz Janik

Czy Grzegorz Bociek zasłużył na otrzymanie tytułu MVP?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×