Nysanie rozpoczęli mecz bardzo nerwowo i kilku minutach goście prowadzili aż 0:8. Tej przewagi zawodnicy Pamapolu nie oddali już do końca seta (14:25), a jako swoistą ciekawostkę można przypomnieć, iż akademicy pierwszy punkt przy własnej zagrywce zdobyli dopiero przy stanie 7:17 dla wielunian...
W kolejnej partii rywalizacja była już dużo bardziej wyrównana, bo choć set rozpoczął się od prowadzenia gości z Wielunia (0:2), to kolejne cztery punkty padły łupem gospodarzy. Kluczowym momentem dla wyniku tej odsłony okazało być może zamieszanie przy stanie 23:23, kiedy - po mocno dyskusyjnej decyzji sędziego - żółtą kartkę otrzymał trener Pamapolu Siatkarza, Damian Dacewicz (24:23). W grze na przewagi lepsi okazali się nysanie i to oni cieszyli się z wygranej w tej partii 26:24).
Trzeci set to – ku rozpaczy miejscowych kibiców – to ponownie nierówna gra AZS-u, któremu najwięcej problemów sprawiało skończenie własnych ataków. Mnóstwo błędów w akcjach ofensywnych oraz skuteczna gra zespołu z Wielunia sprawiły, iż ten set zakończył się pewną wygraną gości (18:25).
W czwartej partii od początku przewagę uzyskali gospodarze, ale w końcówce więcej sił zachowali siatkarze Damiana Dacewicza, którzy błyskawicznie odrabiali straty. Przy stanie 23:23 piłkę w aut po ataku posłał Michał Żuk, a ostatni punkt zdobyli siatkarze z Wielunia bezpośrednio z zagrywki, wygrywając zasłużenie seta (23:25) i cały mecz 1:3.
AZS PWSZ Nysa: Nieboj, Migdalski, Żuk, Szlubowski, Szabelski, Kowalczyk, Ratajczak (libero) oraz Parkitny, Podgórski, Bułkowski
Pamapol Siatkarz Wieluń: Matejczyk, Bartodziejski, Błoński, Lubiejewski, Sobala, Zajder, Kryś (libero)oraz Buniak, Sarnecki