Bartosz Bednorz: Takie mecze dużo nas nauczą

Siatkarze AZS-u Częstochowa w trzech setach musieli uznać wyższość faworyzowanej Asseco Resovii Rzeszów. Akademicy szczególnie w pierwszym secie napędzili jednak sporo strachu mistrzom Polski.

W sobotnim pojedynku w Częstochowie obyło się bez niespodzianki. Pełną pulę zgarnęli siatkarze z Rzeszowa, ale gospodarze mogą pluć sobie w brodę. W pierwszym secie podopieczni Marka Kardosa doprowadzili do emocjonującej walki na przewagi i mieli kilka piłek na wagę zwycięstwa. Częstochowianie trochę na własne życzenie zaprzepaścili jednak szansę i ostatecznie wojnę nerwów 37:35 wygrali goście. - Trzeba przyznać, że to był naprawdę trudny przeciwnik. Jest to obecny mistrz Polski i mecz był bardzo ciężki. W pierwszym secie naprawdę fajnie walczyliśmy. Było dużo akcji i ciekawych pomysłów z naszej strony i walczyliśmy do ostatniej piłki.  Zaważyły tak naprawdę małe błędy. Tak to już jest w sporcie i zawsze ktoś musi okazać się tym gorszym - mówi młody przyjmujący częstochowskiego zespołu, Bartosz Bednorz.

Akademicy udowodnili jednak, że nawet w obliczu wielu problemów potrafią podjąć rękawice i nawiązać walkę nawet z rywalem z najwyższej półki. Po porażce w pierwszej partii potem na parkiecie dominowali już co prawda gracze Resovii, ale zdaniem Bednorza, sobotnie spotkanie to dobry prognostyk dla jego zespołu. - Byliśmy i tak zadowoleni z naszej gry, bo uważam, że naprawdę dobrze walczyliśmy w tym spotkaniu. Niestety, w drugim secie zawiodła nas zagrywka. W pierwszym secie, to był element, który pozwolił nam walczyć punkt za punkt. To nas opuściło i pojawiły się problemy - tłumaczy zawodnik wypożyczony z PGE Skry Bełchatów.

Bartosz Bednorz (w ataku) uważa, że spotkania z takimi rywalami, jak Resovia, ZAKSA i Skra Bełchatów, wyjdą tylko z korzyścią dla jego zespołu
Bartosz Bednorz (w ataku) uważa, że spotkania z takimi rywalami, jak Resovia, ZAKSA i Skra Bełchatów, wyjdą tylko z korzyścią dla jego zespołu

Zespół Marka Kardosa nie oszczędzają ostatnio kontuzje. Obok Jakuba Veselego i Marcina Janusza na uraz narzeka Michał Bąkiewicz, a przeziębienie uniemożliwiło występ w sobotnim meczu także Jakubowi Bikowi, który jednak znalazł się w meczowym składzie. Absencja Bąkiewicza otworzyła szansę dla Bednorza, który po raz pierwszym w pełnej krasie mógł zaprezentować się w PlusLidze. - Mamy pecha i nic nie możemy z tym zrobić. Dwa, czy trzy dni temu odpadł nam Michał Bąkiewicz. W takiej sytuacji nic się nie poradzi i trzeba iść do przodu i jakoś sobie radzić. Cieszę się, że dostałem okazję do grania. Myślę, że mogłem pomóc i sam dla siebie się sprawdzić, wychodząc od razu na tak głęboką wodę. Niestety, kontuzje chodzą po ludziach - rozkładał bezradnie ręce młody siatkarz.

W ostatnich dwóch kolejkach pierwszej części sezonu częstochowianie zmierzą się na wyjeździe z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i u siebie z PGE Skrą Bełchatów. Podobnie, jak w starciu z rzeszowianami, Akademikom nie będzie łatwo o punkty. - Wcześniej mieliśmy takich przeciwników, z którymi mogliśmy na pewno powalczyć o punkty. Teraz przed świętami jest troszeczkę ciężej. To fajny sprawdzian na zakończenie roku i na pewno takie mecze, nawet mimo porażek, jak ta z Resovią, dużo nas nauczą i będziemy mieli materiał do przemyśleń. Myślę, że z każdym meczem będzie tylko lepiej - puentuje Bartosz Bednorz.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (1)
avatar
Za Ostatni Grosz
9.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z pewnością młodzi zawodnicy z Częstochowy dużo się uczą. Sęk w tym (dla kibiców z Częstochowy), że jak się już nauczą, to z ich doświadczenia korzystają kluby z Bełchatowa, Rzeszowa czy Kędzie Czytaj całość