Niespodzianka była blisko - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS Częstochowa

ZAKSA wygrała 3:1 z AZS-em Częstochowa, jednak Akademicy byli bliscy sprawienia niespodzianki. Przyjezdni mieli szansę zwyciężyć, lub chociaż doprowadzić do podziału punktów w Kędzierzynie-Koźlu.

W dziesiątej kolejce PlusLigi ZAKSA podejmowała AZS Częstochowę. Sebastian Świderski zdecydował się w tym meczu dać szansę gry zawodnikom mniej wykorzystywanym do tej pory. Mimo zmian w składzie, zdawało się, że kędzierzynianie nie powinni mieć większych problemów ze zwycięstwem.

Początek spotkania nie zapowiadał niespodzianki. Oba zespoły grały poprawnie, a wynik oscylował w okolicy remisu. Mecz zaczął nabierać tempa w środkowej części seta, kiedy to Akademicy złapali wiatr w żagle. Młodzi zawodnicy grali coraz pewniej, a po kiwce swojego kapitana wyszli na dwupunktowe prowadzenie (11:13). ZAKSA starała się zniwelować różnicę, jednak gracze z Częstochowy raz za razem blokowali Grzegorza Boćka. Wtedy też Sebastian Świderski zdecydował się na wprowadzenie Dominika Witczak, który miał zaradzić na problemy swojego zespołu. Na zmiany i ratowanie sytuacji było już za późno, ponieważ AZS Częstochowa pewnie kroczył do wygranej. Bardzo skuteczna gra w ataku Michała Kaczyńskiego spowodowała, że goście w końcówce partii prowadzili aż czterema oczkami (18:22). Dobra gra rywali zaskoczyła ZAKSĘ, która nie umiała wrócić na właściwy tor. Odsłona zakończyła się po pomyłce Jurija Gladyra (21:25).

Wygranie seta pozwoliło przyjezdnym uwierzyć, że mogą zwyciężyć w całym spotkaniu. Należy zwrócić uwagę na rewelacyjną grę Wojciecha Kaźmierczaka, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. To właśnie jego as serwisowy, pozwolił Akademikom na wyjście na prowadzenie (0:2). Chwilę później środkowy zwyciężył przepychankę na siatce i oba zespoły zeszły na przerwę techniczną (4:8).  Po powrocie na parkiet, szkoleniowiec gospodarzy zdecydował wprowadzić do gry Grzegorza Pilarza. Zmiana ta okazała się być strzałem w dziesiątkę. Rozgrywający bardzo dobrze rozdzielał piłki, przez co AZS Częstochowa miał kłopoty z ustawieniem skutecznego bloku. Ataki zaczęli kończyć Grzegorz Bociek i Dick Kooy, co pozwoliło ich drużynie wyjść na prowadzenie (14:12). Kędzierzynianie mieli lekkie kłopoty w końcówce partii, jednak wyszli z nich obronną ręką. Dobry atak holenderskiego przyjmującego dał gospodarzom piłkę setową (24:21). Ostatnią akcję w tej odsłonie zakończył atakujący ZAKSY (25:23).

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Po dziesięciominutowej przerwie często drużyna, która wygrała poprzedniego seta wybija się z rytmu gry i prezentuje się gorzej. Niestety dla kędzierzynian, tak stało się w tym pojedynku. Podopieczni Marka Kardosa grali skutecznie w ataku i nie popełniali prostych błędów. Za to ZAKSA miała kłopoty z kończeniem akcji, co było wodą na młyn dla ich rywali. Atak z drugiej linii Miłosza Hebdy dał jego zespołowi ósme oczko (6:8). Przewaga przyjezdnych sięgnęła pięciu oczek, po tym jak zablokowany został Michał Ruciak (7:12). Wizja przegrania kolejnej odsłony i strata cennych punktów w ligowej tabeli, zdała się dobrze wpłynąć na graczy Sebastiana Świderskiego. Gospodarze stopniowo odrabiali straty i po asie Grzegorza Boćka doprowadzili do remisu (14:14). Po drugiej przerwie technicznej ponownie na prowadzeniu byli Akademicy z Częstochowy. Końcówka była bardzo zacięta, jednak piłkę setową w górze, po kiwce Grzegorza Boćka, miała ZAKSA (24:22). Partię zakończył udanym atakiem ze skrzydła Dick Kooy (25:23).

Początek czwartej odsłony był grą punkt za punkt. Dopiero po pierwszej przerwie technicznej na dwupunktowe prowadzenie wyszli kędzierzynianie (9:7). Wraz z upływem spotkania, coraz większą przewagę mieli gospodarze. Po tym jak zablokowany został Wojciech Kaźmierczak na tablicy pojawił się wynik 12:9. Od tego momentu na parkiecie rządziła ZAKSA. Podopiecznych Marka Kardosa pogrążył Jurij Gladyr, który popisał się serią świetnych zagrywek. Jego as serwisowy dał gospodarzom 17. punkt (17:10). Mimo tak znacznej straty, Akademicy walczyli o każdą piłkę. Punktowa zagrywka Michała Kamińskiego zmniejszyła różnicę do zaledwie dwóch oczek (20:18). Goście nie mieli jednak wystarczających argumentów, by zwyciężyć tę partię i doprowadzić do tie-breaka. Ostatni atak w tym spotkaniu wykonał Wojciech Ferens (25:21).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS Częstochowa 3:1 (21:25, 25:23, 25:23, 25:21)

ZAKSA: Gladyr, Ferens, Kooy, Bociek, Możdżonek, Schneider, Gacek (L) oraz Pilarz, Witczak, Ruciak.

AZS: Kozłowski, Bednory, Marcyniak, Kaczyński, Hebda, Kaźmierczak, Piechocki (L) oraz Bik (L), Buczek, Kamiński.

Sędziowie: Dariusz Jasiński (I), Krzysztof Łygoński (II).

MVP: Dick Kooy.

Komentarze (1)
avatar
Za Ostatni Grosz
14.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Częstochowa nie pierwszy raz prowadzi wysoko, by później seryjnie oddawać punkty. Mimo to gratulacje za postawienie się Zaksie no i za ugranego seta. Gdyby tak grać z zespołami z dolnej części Czytaj całość