Zdaniem środkowego, Andrzeja Wrony o porażce ze stołecznym zespołem zadecydowało kilka czynników. W końcówce "Akademikom" zabrakło zimnej głowy i konsekwencji w ataku, co skrupulatnie wykorzystywali rywale. Wrona wspomniał również o dużym napięciu i presji towarzyszącej inauguracyjnemu spotkaniu. - Warszawa była oczywiście w naszym zasięgu. Myślę, że to była kwestia naszej psychiki. Rywale byli bardzo skoncentrowani i zmotywowani. Nam przydarzały się błędy w przyjęciu, wiele niedokładności również w zagrywce. Warszawianie grali natomiast konsekwentnie, dobrze radzili sobie w ataku i bloku i to zadecydowało. Na pewno lekki stres także był, bo wiadomo, że mecze sparingowe, to nie to samo, co spotkanie o ligowe punkty - mówi młody zawodnik.
Ostatnie mecze kontrolne pokazywały, że "Akademicy" powoli łapią odpowiedni rytm i wydawało się, że z biegiem czasu ich gra będzie wyglądać coraz lepiej. Porażka z warszawianami troszkę zaciera ten obraz, choć zdaniem Wrony, zespół ma wszelkie predyspozycję, by grać na najwyższym poziomie. - Faktycznie było widać w naszej grze zwyżkującą formę, ale, jak widać nie jest ona jeszcze taka stabilna. Musimy przede wszystkim pracować nad zgraniem i głową, bo od strony taktycznej i fizycznej jesteśmy dobrze przygotowani. Niestety, gorzej jest z wykonaniem i mentalnością - zauważa Wrona.
Inauguracyjna porażka z pewnością pokrzyżowała plany "biało- zielonych". Częstochowianie nie zamierzają, jednak łatwo składać broni, a kubeł "zimnej wody" podziała na nich mobilizująco. - Myślę, że usiądziemy po tym meczu i przeanalizujemy wszystkie błędy i wyciągniemy z nich wnioski i sądzę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej - mówi 20- letni zawodnik.
Zgodnie z tradycją, już w najbliższy weekend częstochowianie sprawdzą swoje siły na tle Mistrza Polski, Skry Bełchatów. Podopieczni Radosława Panasa jadą do Bełchatowa bez większych obciążeń i właśnie w tym upatrują swojej szansy na sprawienie niespodzianki. - Uważam, że będzie to diametralnie inne spotkanie, niż to z Warszawą, gdyż spotkały się tutaj trzeba otwarcie przyznać, dwa równorzędne zespoły na ten sezon. Z Bełchatowem, murowanym faworytem do tytułu mistrzowskiego, możemy zagrać bez żadnej presji i obciążenia psychicznego. W tym trzeba upatrywać naszych szans na urwanie seta, dwóch, a może coś więcej - twierdzi gracz wicemistrzów Polski.
W osobie Andrzeja Wrony wielu kibiców pokłada wielkie nadzieje. 20- latek z roku na rok czyni, bowiem ogromne postępy i kto wie, być może pójdzie śladem Piotra Nowakowskiego, który przebojem wdarł się do reprezentacji. Oficjalny ligowy debiut nie wypadł, jednak dla Wrony okazale. - Chyba każdy widział, że zdecydowanie nie wykorzystałem swojej szansy. Nie jestem zadowolony ze swojej postawy. W każdym elemencie mogło być dużo lepiej. Nie ma się, co załamywać i trzeba trenować dalej. Bardzo dobrze pokazał się Dawid Gunia, zarówno w bloku, jak i ataku. Widać, że są zmiennicy, którzy potrafią wejść na boisku i zaprezentować się lepiej od podstawowych graczy i z tego należy się cieszyć - kończy obiecujący zawodnik.