Grzegorz Wójtowicz: Ładnie graliśmy, ale przegraliśmy

Pierwszoligowy MKS Będzin na tle rywala z PlusLigi zaprezentował się bardzo dobrze. Do pełni szczęścia zabrakło tylko wygranej. - AZS był od nas lepszy w końcówkach - przyznał Grzegorz Wójtowicz.

Spotkanie w ramach Pucharu Polski przyciągnęło na trybuny hali w Łagiszy nadkomplet widzów. Nic dziwnego, MKS Banimex Będzin jest drużyną, która lubi sprawiać niespodzianki właśnie w tych rozgrywkach.

W środę będzinianie zmierzyli się z AZS-em Częstochowa i dzielnie walczyli. Po meczu trener Marek Kardos przyznał, że rywale prezentują grę nie na poziomie I ligi, a PlusLigi. Mecz mógł się podobać, nie brakowało w nim zaciętych wymian, a będzinianie pokazali się z walecznej strony między innymi, gdy w końcówce czwartego seta odwrócili losy i zdołali doprowadzić do tie-breaka.

- Ale jak to się mówi, ładnie graliśmy, ale przegraliśmy. Trudno, Akademicy byli od nas lepsi w końcówkach setów. Nic nam nie pozostaje tylko skupić się teraz na grze w lidze i cieszyć się, że mogliśmy zagrać mecz z zespołem z PlusLigi, bo pokazaliśmy, że możemy z nimi równorzędnie rywalizować - przyznał Grzegorz Wójtowicz.

W środowym meczu z AZS-em Częstochowa Grzegorz Wójtowicz był jednym z liderów będzińskiej drużyny
W środowym meczu z AZS-em Częstochowa Grzegorz Wójtowicz był jednym z liderów będzińskiej drużyny

Wydawało się, że decydująca partia zakończy się triumfem będzinian, którzy dzięki świetnej grze prowadzili 8:4. Jednak po zmianie stron Akademicy wrzucili wyższy bieg i wyszli na prowadzenie 9:8! Zacięta walka z boiska przeniosła się także na tablicę wyników, ale nie trwało to zbyt długo, gdyż przyjezdni zaczęli kontrolować sytuację.

Czy siatkarzy MKS-u zjadły nerwy w najważniejszym momencie tie-breaka? - Myślę, że nie. Po prostu trzy razy kiwnęliśmy, częstochowianie to podbili i skończyli ataki, i takim sposobem zrobiły się trzy punkty przewagi. Jedna zagrywka i było po secie. Tie-break jest krótki, nie ma czasu na jakiekolwiek błędy, bo później nie ma czasu, żeby odrobić straty. Jeżeli nie skończyliśmy trzech piłek bodajże od stanu 10:10, to z wyniku 10:13 trudno jest coś zrobić. Murek uderzył zagrywką i skończyło się - powiedział przyjmujący.

Na trybunach zasiadł nadkomplet widzów, swoim dopingiem stworzyli oni atmosferę, która w trudnych momentach "niosła" będzinian i sprawiała, że ich gra stawała się lepsza. W tie-breaku doping kibiców już nie pomógł podopiecznym Damiana Dacewicza w powrocie do walki o zwycięstwo. - Kibice wspierali nas przez cały mecz, bardzo to doceniamy. Myślę, że nie mają oni nic wspólnego z porażką - zaznaczył Wójtowicz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)