Jak analizuje menadżer siatkarski Andrzej Grzyb, ruchy transferowe przez sezonem skoncentrowały się przede wszystkim na drużynach BKSu Aluprof Bielsko-Biała oraz Muszynianki Fakro Muszyna, które wzbogaciły swoje składy o wiele znakomitych siatkarek. Inne zespoły też dokonały istotnych przetasowań w składach, korzystając na przykład na kryzysie finansowym w Kaliszu, który opuściło wiele gwiazd.
Widełki zarobków w ekstraklasie kobiet są bardzo szerokie. Największe gwiazdy, z Muszynie czy Bielsko-Białej mogą liczyć na kontrakty w wysokości 90-100 tys. euro rocznie. Na drugim biegunie są młode zawodniczki z Gdańska czy Wrocławia, która zarabiają w granicach średniej krajowej (3 tys. euro), a czasami jeszcze mniej (1-1,5 euro zł).
Jak wyjaśnia Grzyb, w Polsce kontrakty siatkarek są głównie w złotówkach, zdarzają się jednak też takie w euro. Generalnie na całym świecie, nawet w Rosji, następuje tendencja do kontraktów w euro, zamiast dolarów.