Bielszczanki przystępowały do środowego spotkania rewanżowego z trudnej pozycji, bowiem pierwszy mecz przegrały 0:3. Bialskie siatkarki liczyły jednak, że powtórzy się scenariusz z konfrontacji z ASPTT Miluza, kiedy to drużyna odrobiła z nawiązką straty z pierwszego meczu.
Początek spotkania nie wskazywał jednak na taki obrót spraw jak z Francuzkami. Ukrainki rozpoczęły z dużym animuszem. Seria bloków na bialskich siatkarkach sprawiła, że Chimik Jużnyj prowadził 5:1. Zła passa gospodyń trwała jednak tylko do pierwszej przerwy technicznej. Po niej miejscowe przystąpiły do odrabiania strat. Ataki Heike Beier oraz dobra gra Danijeli Nikić ze środka pozwoliły polskiemu zespołowi odrobić straty i doprowadzić do wyrównania po 10. Później na krótko zerwały się rywalki, które po ataku Olgi Sawenczuk prowadziły 16:13. Ukrainki straciły jednak kontrolę nad setem, a ponownie do głosu doszły bielszczanki. Ataki Beier i Heleny Horki dały prowadzenie BKS-owi 23:21. Chwilę później na prowadzeniu były jednak Ukrainki, które miały piłkę setową, ale w decydującym momencie niezawodna okazała się atakująca Horka i Aluprof wygrał 26:24.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Drugi set zaczął się od wyrównanej gry. Po ataku Beier BKS prowadził "tylko" 9:7. Prawdziwy odskok bielszczanek nastąpił od stanu 11:10. Wówczas polski zespół zdobył pięć kolejnych "oczek" i mając wysokie prowadzenie nie oddał go już do końca partii. Dobrze dysponowane w ataku bielszczanki nie pozwoliły rywalkom na doskoczenie (najbliżej Chimik był przy stanie 19:16). Po uderzeniu Karoliny Ciaszkiewicz-Lach polski zespół triumfował do 19 i pozytywny scenariusz z rywalizacji z ASPTT Miluza zaczął się powtarzać.
Bielszczanki potrzebowały jeszcze jednego wygranego seta, aby doprowadzić do decydującej złotej partii. W pierwszym fragmencie swoją świetną grą utwierdziły kibiców w przekonaniu, że można awansować dalej w pucharze CEV. Udane ataki sprawiły, że szybko BKS prowadził 7:2. Po przerwie technicznej polskiemu zespołowi przydarzyło się kilka błędów (m.in. nieporozumienie na linii Dorota Wilk - Małgorzata Lis). Chimik odrobił straty do stanu 11:8. Ukrainki wkrótce zbliżyły się już na dwa punkty (15:13), ale decydujący fragment nastąpił od bloku na Beier. Niemka podrażniona tą sytuacją w kolejnych akcjach pokazała swoje umiejętności w ataku na skrzydle. Do tego BKS uruchomił blok i ostatecznie wygrał wysoko do 16.
Decydujący złoty set zaczął się od wymiany cios za cios w ataku. Bielszczanki minimalnie prowadziły 5:3, ale szybko zgubiły koncentrację. Cztery kolejne "oczka" dla Ukrainek sprawiły, że trener Mirosław Zawieracz poprosił o czas. Po nim w głównej roli wystąpiła Irina Truszkina. Po jej atakach BKS przegrywał już 8:12. W decydującym o losach meczu fragmencie zadziałał ukraiński blok i to goście cieszyli się z awansu.
BKS Aluprof Bielsko-Biała - Chimik Jużnyj 3:0 (26:24, 25:19, 25:16) Złoty set: 12:15
BKS Aluprof: Nikić, Horka, Lis, Ciaszkiewicz-Lach, Beier, Wilk, Wojtowicz (libero) oraz Trojan.
Chimik Jużnyj: Truszkina, Harelik, Perwuchina, Nowgorodczenko, Sawenczuk, Kodola, Stepanczuk (libero) oraz Zachoza, Tomić, Gerasimowa, Chyliuk, Kalczenko.
Awans: Chimik Jużnyj, który wygrał pierwszy mecz 3:0.