Olsztynianie źle rozpoczęli rundę rewanżową. Najpierw przegrali z PGE Skrą Bełchatów 0:3, by kilka dni później polec 1:3 z AZS Politechniką Warszawską. Po porażce w Warszawie podopieczni Krzysztofa Stelmacha zanotowali trzy zwycięstwa i są faworytem w starciu z beniaminkiem PlusLigi. Akademicy znowu imponują dobrym przyjęciem i silną zagrywką, która była ich atutem na początku rozgrywek. Do pełni formy doszli Pablo Bengolea i Matti Oivanen, którzy wyrastają na liderów drużyny. W dobrej dyspozycji jest również kapitan AZS-u Maciej Dobrowolski, który w ostatnich kilku meczach został wyróżniony nagrodą MVP.
Z kolei zawodnicy z Bielska-Białej w tym roku jeszcze nie zaznali smaku zwycięstwa. Ostatni raz zdobyli ligowe punkty 14 grudnia w straciu z Czarnymi Radom. Choć byli w stanie powalczyć z Jastrzębskim Węgielem (2:3), to już w starciu z Transferem Bydgoszcz, który do ligowej czołówki nie należy, kompletnie zawiedli i łatwo przegrali 0:3. Wiary w zespół nie traci szkoleniowiec Janusz Bułkowski, choć jego zdaniem zawodnicy mają problemy z odpowiednią motywacją podczas ligowych spotkań - Widać było zrezygnowanie, dużo błędów popełnionych w ataku, dużo piłek nie dogranych, niewykorzystanych kontr. Wiadomo, że to w głowach zostaje i między innymi dlatego tak gramy.
Zawodnikom BBTS nie pomagają też kibice, którzy ustanowili niechlubny rekord PlusLigi. W ostatnim meczu w Bielsku było ich w hali zaledwie 700. W Olsztynie pojawi się zdecydowanie więcej fanów, co będzie dodatkowym atutem i tak faworyzowanych gospodarzy. Wiele wskazuje na to, że ligowe punkty zostaną w stolicy Warmii i Mazur, ale AZS-owi zdarzało się już w tym sezonie przegrywać spotkania z teoretycznie słabszymi rywalami.
Czy BBTS Bielsko - Biała urwie punkty Indykpolowi? Odpowiedź w niedzielę od godziny 17:00.