Ostatni pojedynek rundy zasadniczej PlusLigi miał ogromne znaczenie zarówno dla Transferu jak i Lotosu. Oba zespoły pozostawały z szansami na awans do fazy play-off, ale musiały jeszcze śledzić spotkanie w Bełchatowie.
Presja tego wyniku mocno ciążyła na początku na siatkarzach, bo po obu stronach siatki nie brakowało błędów. Lepiej prezentowali się jednak gdańszczanie, którzy szybko wyszli na prowadzenie 7:4. Wprawdzie gospodarze zniwelowali tę stratę po dwóch udanych atakach Marcina Wiki, ale na drugiej przerwie technicznej Lotos miał ponownie cztery punkty przewagi. Po powrocie na boisko gra bydgoszczan kompletnie się rozsypała. Przyjezdni kapitalnie blokowali i bronili, a gospodarze nie mogli skończyć ataku. Po skutecznym bloku Trefl prowadził już 21:14 i szybko doprowadził do zwycięstwa 25:17.
Gdańszczanie podbudowani tym zwycięstwem, w drugim secie utrzymywali swój dobry poziom gry, a bydgoszczanie praktycznie nie istnieli na boisku. Walka trwała do pierwszej przerwy technicznej, kiedy gdańszczanie mieli dwa punkty przewagi. Później jeszcze bardziej odskoczyli swoim rywalom, głównie dzięki dobrej dyspozycji w ataku Jakuba Jarosza i wygrywali już 16:10. W ostatnich akcjach tej partii sytuacja nie uległa już zmianie. Gdańszczanie niesieni swoją pozytywną energią pewnie kroczyli po zwycięstwo, po ataku Wojciecha Żalińskiego prowadzili 21:14 i wygrali ostatecznie 25:18.
Trzeci set przyniósł długo spodziewane emocje. Chociaż początek ponownie należał do gdańszczan, którzy szybko wysforowali się na prowadzenie 8:5, to jednak gospodarze w końcu włączyli się do wali. Po ich udanym bloku było już 9:9, ale Transfer grał nierówno i nie potrafił utrzymać tej przewagi, bo po kilku akcjach podopieczni Radosława Panasa byli już na prowadzeniu 14:11. Na przerwie technicznej ta przewaga zmalała jednak do jednego "oczka" i jeszcze wszystko mogło się tu wydarzyć. Po punktowej zagrywce Marcina Walińskiego ponownie był remis 18:18, a w kolejnej akcji błąd popełnili siatkarze Trefla i gospodarze znaleźli się na długo oczekiwanym prowadzeniu. Ostatnie akcje to prawdziwy horror - przyjezdni prowadzili już 23:21, a później mieli w powietrzu trzy piłki setowe, ale nie wykorzystali żadnej z tych okazji. Udany blok i atak Bartosza Janeczka dał zwycięstwo gospodarzom 28:26.
Gdańszczanie, zupełnie niezrażeni tą przegraną, kolejną partię rozpoczęli od mocnego uderzenia 4:0. Bydgoszczanie musieli rzucić się w pogoń i chociaż mieli momenty dobrej gry, to rywale zawsze zdołali odskoczyć. W ataku bardzo dobrze radził sobie Żaliński, który sprawiał najwięcej problemów miejscowym. Po ataku Bartosza Gawryszewskiego Trefl prowadził 16:13, a po udanym bloku powiększył przewagę do czterech punktów (19:15). Bydgoszczanie postawieni pod ścianą zmotywowali się i znacznie poprawili poziom swojej gry. Kilka chwil później było już 21:21 i podobnie jak w poprzedniej odsłonie, tak i w tej rozgrzała zacięta walka. Do gdańszczan dotarła informacja o punkcie zdobytym przez Effectora, co przekreślało szanse Trefla na awans. Taki obrót zadziałał na nich dołująco bo przegrali 25:27.
Tie-break był najbardziej emocjonującą partią, bo żaden z zespołów nie wyszedł nawet na dwupunktowe prowadzenie. Kiedy jednak do Bydgoszczy dotarły wieści z Kielc stało się jasne, że wynik tego spotkania nie ma już znaczenia dla ostatecznych rozstrzygnięć. Bydgoszczanie wygrali 17:15, ale było to już tylko zwycięstwo na otarcie łez.
Transfer Bydgoszcz - Lotos Trefl Gdańsk 3:2 (17:25, 18:25, 28:26, 27:25, 17:15)
Transfer: Woicki, Nowakowski, Wika, Muagututia, Clark, Jurkiewicz, Bonisławski (libero) oraz Janeczek, Waliński, Salas.
Lotos: Żaliński, Łomacz, Jarosz, Gawryszewski, Zajder, Wierzbowski, Rusek (libero) oraz Milczarek.
MVP: Waliński.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!