Paulina Maj: Większy luz się opłacił

Zespół z Muszyny po świetnym meczu awansował do finału Pucharu Polski, co nie udawało mu się w latach ubiegłych. Libero Polskiego Cukru potwierdziła, że atmosfera w zespole jest dobra jak nigdy.

Jak Paulina Maj podsumowała dramatyczne, lecz szczęśliwie zakończone dla niej spotkanie półfinałowe Pucharu Polski kobiet z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza? - Od samego początku nastawiałyśmy się na bardzo trudne spotkanie, ponieważ zawsze gra nam się ciężko z zespołem z Dąbrowy Górniczej. Jednak nie przypuszczałyśmy, że w tym spotkaniu może być 2:0 dla rywalek i będziemy musiały je gonić. Wychodzi chyba na to, że za bardzo chciałyśmy i stąd wzięły się niepowodzenia w pierwszych dwóch partiach spotkania. To był dla nas niezwykle ważny mecz i chyba na samym jego początku po prostu byłyśmy zbyt spięte. Dużą rolę odegrała rozmowa w szatni podczas przerwy między drugim i trzecim setem: wyjaśniłyśmy sobie kilka kwestii a potem stwierdziłyśmy, że musimy zagrać na większym luzie, trochę sobie odpuścić... i jak widać opłaciło się to. Zagrałyśmy zespołowo i uzyskałyśmy dobry rezultat - oceniła reprezentantka Polski w rozmowie z naszym portalem.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

W minionych latach zespołowi z Muszyny nie udawało się odnosić sukcesów w Pucharze Polski mimo wielu gwiazd i uznanych siatkarek w składzie, natomiast awans do finału przytrafił się w czasie, kiedy z powodu mniejszej hojności sponsorów władze małopolskiego klubu musiały postawić na młodzież, a przede wszystkim postarać się o dobrą atmosferę w drużynie. - Siatkówka na tym właśnie polega, żeby tworzyć zespół. Indywidualnościom zdarza się wygrywać, ale chodzi o to, by wzajemnie sobie pomagać i nie poddawać się w najtrudniejszych momentach. Dzisiaj takie momenty nam się trafiły, ale właśnie dzięki temu, że tworzymy zgraną drużynę, udawało się wyjść z opresji. Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną: dzięki takiemu podejściu udało nam się wygrać - oceniła siatkarka grająca w barwach muszyńskiego MKS-u od 2012 roku.

Dąbrowianki popełniły w całym spotkaniu aż 36 błędów własnych, natomiast ekipa znad Popradu jedynie 12. Trudno się zatem dziwić wynikowi sobotniego półfinału. - Bardzo mocno pracujemy nad tym na treningach, aby w czasie spotkań popełniać jak najmniej błędów własnych. Wiedziałyśmy, że w końcu muszą przyjść takie spotkania, w których ta ciężka praca przyniesie pożądany efekt, i bardzo cieszę się, że stało się to podczas półfinału Pucharu Polski - przyznała Maj.

Sobotni mecz był trzecim z rzędu starciem MKS-ów z Muszyny i Dąbrowy Górniczej w półfinale Pucharu Polski. W dwóch ostatnich latach górą po pięciosetowych starciach były Zagłębianki, jednak w tym roku karta odwróciła się na korzyść zdobywczyń Pucharu CEV. Libero stanowczo stwierdziła, że nie myślała przed meczem o historii konfrontacji z zespołem z Dąbrowy Górniczej: - Trudno się odnosić do poprzednich spotkań, bo w porównaniu do minionych sezonów oba zespoły są zupełnie nowe, niektóre zawodniczki w obu ekipach po raz pierwszy w życiu grały w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam problemu z rozpamiętywaniem porażek z konkretną drużyną: zdążyłam już o tym zapomnieć i skupiam się na spoglądaniu w przyszłość - zakończyła optymistycznie libero.

Komentarze (0)