Indykpol AZS Olsztyn i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle poznali się już w tym sezonie wystarczająco. Grali ze sobą w drugiej kolejce sezonu, a następnie w trzynastej, która jednak została rozegrana jako ostatnia. Następnie drużyny dwukrotnie zmierzyły się ze sobą w ramach I rundy fazy play-off w Hali Azoty, a następnie w ćwierćfinale Pucharu Polski. Olsztynianie zwyciężyli tylko raz, we własnej hali w październiku.
Ostatnia porażka podczas Pucharu Polski nie napawa olsztynian jednak optymizmem. ZAKSA nie miała żadnych problemów z rywalem. - To było trzecie déjà vu, tak to podsumuję. Przegrywamy każdym elementem, szczególnie naszą organizacją gry, przyjęcia, a także zagrywką. Z tym mamy problem, cały czas szukamy rozwiązania, ale nie potrafimy znaleźć. Być może zostawiliśmy w hotelu - zażartował po meczu Michał Żurek.
Indykpolu nie omijają problemy zdrowotne. W meczu ćwierćfinałowym już na początku meczu z boiska musiał zejść Matti Oivanen, który nabawił się urazu kostki. - Kiedy Matti zszedł z parkietu, to był taki moment w pierwszym secie, że wysoko przegrywaliśmy. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze potoczy, bo zdrowie jest najważniejsze i Matti wróci do gry, będzie tym ważnym ogniwem, jakim był przez całą rundę zasadniczą. Jeżeli nie - to jest sport, poradzimy sobie - zapewnił olsztyński libero.
Problemy pojawiły się także na pozycji atakującego. Bartosz Krzysiek do Zielonej Góry w ogóle nie zawitał. Zastąpił go Patryk Napiórkowski i od razu miał okazję wystąpić w spotkaniu, zmieniając Grzegorza Szymańskiego. Młody zawodnik pokazał się z dobrej strony. - Jego występ jak najbardziej na plus. Wnosi pewną energię, widać po nim, że debiutuje. To jest duże wyzwanie, ale głowa do góry i pracuje - stwierdził Żurek.
Przed Akademikami kolejne spotkanie z ZAKSĄ, tym razem w Hali Urania, gdzie kibice mocno pomagają od początku sezonu. Kędzierzynianie są uskrzydleni zdobyciem Pucharu Polski, a olsztynianie zmobilizowani, by wykrzesać coś z siebie i powalczyć z rywalem. - Jest jeden pomysł: zagrać odwrotnie niż w ostatnich meczach. Jeżeli tak będzie, to mamy jakiś cień szansy, żeby to trochę lepiej wyglądało - zakończył Michał Żurek.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!